Rozdział 4.

3.3K 278 81
                                    

Niedziela minęła mi bardzo spokojnie, a ja w myślach zastanawiałem się co mnie jutro czeka. Bo byłem niemal pewien, że Ji Hoon nie odpuści mi tak łatwo i ponownie mnie skrzywdzi.

Leżałem, patrząc w sufit i układając sobie w głowie jutrzejszą rozmowę. Zdecydowałem już zapisać się na terapię więc teraz musiałem wymyślić tylko odpowiednie przywitanie i moją prośbę. Trudno mi było rozmawiać z innymi ludźmi poza rodzicami i sąsiadem.

Westchnąłem, układając się na boku. Od wczoraj moje ciało mniej bolało, ale nadal uważałem na siebie żeby przypadkiem o coś nie zahaczyć albo się nie przewrócić. Nigdy nic nie wiadomo. Byłem nieporadny i czasem robiłem sobie krzywdę zupełnie nieświadomie.

Gdy zbliżał się wieczór zacząłem trochę panikować. Bałem się pójścia do szkoły. Mógłbym poprosił mamę o zwolnienie i nakłamać jej, że jestem chory. Jednak nie chciałem sprawiać jej przykrości i dlatego wolałem narażać się na wyzwiska i obelgi rzucanie pod moim adresem. Musiałem jakoś przetrwać, nic innego się nie liczyło.

Poszukałem swojej piżamy i udałem się do łazienki. Mama poszła do koleżanki więc znowu byłem sam. Ale nie przeszkadzało mi to w tym momencie. Musiałem się zastanowić na spokojnie. Pragnąłem uwolnić się spod wpływu Ji Hoona i jego kumpli. To nie będzie łatwe, ale naprawdę nie widziałem innego wyjścia. Czy zmiana szkoły pomoże?

Odkręciłem wodę i wszedłem pod prysznic. Ciepło uderzyło moje zimne ciało, a ja na moment zamknąłem oczy. Brałem głębokie wdechy i wypuszczałem powietrze ustami. Pomogło na jakiś czas. Ostrożnie umyłem się, starając uważać na otarcia. Na moim brzuchu widniał duży siniak więc odwróciłem wzrok. Nie mogłem na to patrzeć. Wyglądałem źle. Obiecałem sobie, że nikt nigdy nie zobaczy mojego ciała. Nie pozwolę żeby ktoś się ze mnie wyśmiewał. Ja sam czułem się zawstydzony patrząc na siebie samego.

Umysłem włosy, a potem poczekałem aż spłynie ze mnie szampon. Stałem jeszcze chwilę pod wodą, po czym zakręciłem prysznic i chwyciłem ręcznik wiszący na wieszaku. Otuliłem się miękkim materiałem jak kocem i wyszedłem z kabiny. W łazience było ciepło więc nie drżałem gdy stałem na zimnej podłodze. Wytarłem się powoli, a potem włożyłem bieliznę i piżamę. Spojrzałem na siebie w lustrze, ale po sekundzie spuściłem wzrok. Wolałbym nie mieć w domu żadnego lustra. Widok własnej twarzy mnie odpychał.

Spokojnie wysuszyłem rude włosy, a potem przeczesałem je placami i odłożyłem suszarkę na bok. Westchnąłem, starając się normalnie oddychać. Czułem się trochę lepiej, a kąpiel odprężyła moje napięte mięśnie.

Gdy wróciłem do swojego pokoju na telefonie widniała jakaś widomość. Strach podszedł mi do gardła. Drżącymi dłońmi sięgnąłem po telefon i przeczytałem sms. Olbrzymia ulga ogarnęła moje ciało. To tylko reklama nowych telefonów komórkowych. Odetchnąłem i odłożyłem telefon na szafkę. Może Ji Hoon się znudził i w końcu dał mi spokój albo znalazł sobie inną ofiarę. Nikomu nie życzyłem tego samego, ale myśl, że już dłużej nie musiałbym znosić jego bicia sprawiała mi niesamowitą ulgę.

Mama wróciła po półgodzinie, a potem zajrzała do mojego pokoju.

- Przepraszam, że tak późno.- powiedziała.- Trochę się zagadałam z Chae Rim.

Chae Rim była jej najlepszą przyjaciółką. Czasem zastanawiałem się jakby to było mieć kogoś tak bliskiego i móc powiedzieć mu o wszystkim. Te pragnienia sprawiały mi ból i nie potrafiłem ukryć go przed samym sobą.

- Nie szkodzi, mamo.- uśmiechnąłem się w jej stronę.- Co teraz robisz?

Zastanawiała się, a potem odpowiedziała:

InnocentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz