Niemal od razu poczułem się dobrze w towarzystwie Hoseoka i Yoongiego. Przyjaciele Jungkooka byli bardzo weseli i co chwilę na mojej twarzy pojawiał się leciutki uśmiech.
Przestałem się zamartwiać co się wydarzy w poniedziałek i jaka będzie zemsta Ji Hoona. Po prostu w jednej chwili to wszystko nagle przestało mieć znaczenie.
Co jakiś czas patrzyłem na Jungkooka, który pił już drugą puszkę coli. W mojej dłoni nadal była tylko jedna. Nie czułem pragnienia ani głodu. No, może trochę. Od śniadania nic nie jadłem, ale jakoś udało mi się wytrwać te długie godziny. Czułem się bardzo zmęczony.
Yoongi co jakiś czas posyłał mi ciepłe uśmiechy, a Hoseok obejmował ramieniem. Był bardzo towarzyski i lubił dawać mi poczucie bezpieczeństwa w formie uścisków. Cieszyłem się, że traktują mnie tak dobrze.
W końcu niepewnie spojrzałem przed siebie, a moje oczy zarejestrowały płynącą rzekę. Jakiś czas nie odrywałem spojrzenia od tego widoku, aż w końcu Hoseok zareagował i trącił mnie ramieniem.
- Hej, Jiminnie.- mruknął, a Yoongi nagle przerwał rozmowę z Jungkookiem.- Dobrze się czujesz?
Popatrzyłem na niego niewyraźnie, kiwając głową.
- Tak, oczywiście.- powiedziałem cicho, ale mój głos nie był zbyt pewny.- Jestem trochę zmęczony.
Jungkook odłożył pustą puszkę po coli i wstał z pomostu.
- Odprowadzę cię do domu.- oświadczył, a ja rzuciłem mu niepewne spojrzenie.
- Nie trzeba. Dam sobie radę.- zapewniłem go szybko, a potem podniosłem się ze swojego miejsca. Spojrzałem na Yoongiego, który przyglądał mi się uważnie z lekkim uśmiechem.- Szkoda, że zepsułem wam wieczór.
- Co? - mruknął zielonowłosy.- No co ty, nie wygłupiaj się.- roześmiał się cicho.- Niczego nie zepsułeś, było super.
- Przyjdź jeszcze do nas.- poprosił mnie Hoseok z uśmiechem.
Pożegnałem się z nimi, a potem ruszyłem z Jungkookiem w drogę powrotną.
Brunet szedł obok mnie, spoglądając przed siebie. Mogłem patrzeć na niego tak długo, dopóki nagle się nie zatrzymał.
- Dlaczego nie idziemy dalej? - szepnąłem, a chłopak popatrzył na mnie. W zapadających ciemnościach nocy nie widziałem dobrze wyrazu jego oczu.
- Jiminnie, na pewno wszystko dobrze? - spytał poważnym tonem.
- Tak.- wyszeptałem, czując jak żołądek skręca mi się z bólu. Gdybym wypił więcej coca-coli to teraz nie musiałbym odczuwać takiego głodu. - Chodźmy już.
Jungkook chwycił mnie za rękę, a potem pociągnął ku sobie.
- Widzę, że ledwo dajesz radę iść.- mruknął spokojnie.- Poniosę cię, wskakuj.
Odwrócił się do mnie, a potem ukląkł i czekał aż wejdę mu na plecy. Zmieszałem się trochę, a moje policzki lekko poczerwieniały. Czy Yoongiemu też proponował coś takiego? Czy może dla mnie robił wyjątek? Skarciłem się za takie myślenie, niepewnie chwytając go za kark. Jungkook uniósł mnie do góry, podtrzymując za nogi. Chwyciłem się go mocniej, przytulając do pleców.
- Ja..czy to jest..- nie wiedziałem co powiedzieć więc po prostu zamilkłem.
Chłopak szedł żwawym krokiem, zupełnie jakbym nic nie ważył. A przecież byłem okropnie ciężki.
- Kookie, nie jestem za ciężki? - szepnąłem, czując nagle lekki zawrót głowy.
- Chyba żartujesz.- mruknął.- Prawie nic nie ważysz, jesteś lżejszy niż dziewczyna.
CZYTASZ
Innocent
FanfictionPark Jimin jest bardzo zamkniętym w sobie nastolatkiem, a jego myśli ogarnia strach za każdym razem gdy jest zmuszony rozmawiać z obcymi ludźmi. Chłopak prześladowany w szkole nie wytrzymuje presji i ucieka w świat marzeń. Czując się bezpiecznie w s...