Rozdział 23.

2.6K 240 56
                                    

     Tydzień później

Starałem się przyzwyczaić do zachowania Jungkooka. Chłopak otaczał mnie troską i ciągle pytał czy dobrze się czuję. Czasem miałem ochotę jakoś go uciszyć, ale do tej pory nie znalazłem na to sposobu. Brunet stał się wobec mnie romantyczny i cały czas dawał mi drobne upominki, a ja tylko przyjmowałem je z niepewnością wymalowaną na twarzy. Po prostu czułem, że Jungkook oszalał z powodu tych wszystkich uczuć i to mnie bardzo krępowało. Nie czułem się sobą gdy był przy mnie.

To z tego powodu musiałem się gdzieś przed nim ukryć i postanowiłem, że las idealnie się do tego nadaje. Miałem nadzieję, że chłopak mnie tutaj nie znajdzie.

Podczas weekendu spakowałem trochę rzeczy do plecaka i wyszedłem z mieszkania. Było jeszcze wcześnie, ale wolałem wyjść nim przyjdzie do mnie mój przyjaciel. Nie mogłem przywyknąć, że teraz jest moim...chłopakiem. To słowo nie przeszło jeszcze przez moje gardło. W myślach nie miałem oporów, aby nazywać go swoim chłopakiem, ale już wypowiedzenie tych słów na głos sprawiało mi problemy.

- Ech, Jimin. Opanuj się, zachowujesz się jak zakochana gimnazjalistka.- wymruczałem do siebie pod nosem, wychodząc na zewnątrz.

Poranek był całkiem ładny na spacer albo bieganie. Poprawiłem plecak i ruszyłem ścieżką do lasu.

Prawie nie spotykałem żadnych ludzi z wyjątkiem dziadka Jungkooka. Starszy pan szedł dość daleko ode mnie, oczywiście z Rockim więc postanowiłem skręcić w inną stronę. Nie chciałem żeby mnie widział i potem powiedział swojemu wnukowi gdzie idę. Ale chyba by się nie zorientował dokąd zmierzam.

Wziąłem głęboki oddech, napawając się letnim słońcem i świeżym powietrzem. W lesie było przyjemnie i bardzo chłodno więc ze spokojem zająłem miejsce przy swoim ulubionym drzewie. Wyciągnąłem z plecaka koc, a potem rozłożyłem się na nim i spojrzałem na prześwitujące słońce między koronami drzew.

Czułem cudowny spokój. Nikt mi nie przeszkadzał, a ja mogłem w spokoju porozmyślać. Wyciągnąłem swoją dłoń do góry patrząc z uwagą na własną rękę. Była taka drobna i mała, zupełnie jak u dziecka. Jungkook miał większą i bardziej mocną.

Westchnąłem, starając się o nim nie myśleć. Wszystkie moje myśli zawsze powracały właśnie do niego. Dlaczego nie mogłem mieć przez chwilę głowy wypełnionej tylko własnymi uczuciami? Nie potrzebowałem cały czas myśleć o tym chłopaku.

Ale prawdą było, że trochę się otworzyłem dzięki niemu. Nie żałowałem, że go poznałem. Jungkook potrafił wydobyć ze mnie to co najlepsze, a czasem sprawiał, że czułem się bardzo szczęśliwy. Nawet jeśli dałem mu szansę to potrzebowałem dużo czasu, aby to zaakceptować. Jego ciągłe nadskakiwanie wcale mi nie pomagało. Czasem potrzebowałem pobyć sam ze sobą. Najwyraźniej chłopak miał inne zdanie i chciał cały czas spędzać tylko ze mną. Nie mogłem go zrozumieć.

Słysząc dźwięk telefonu domyśliłem się, że to on. Zawsze dzwonił pierwszy.

Przymknąłem oczy, starając się oddychać mocno i głęboko. Dobrze pamiętałem jak dwa dni temu Jungkook chciał się do mnie zbliżyć, a ja w przypływie emocji niechcący odepchnąłem go tak mocno, iż uderzył o szafę. Było mi przykro, że ucierpiał przeze mnie. Jednak prosiłem go o więcej cierpliwości. Dla mnie to wszystko było zupełnie nowe. Nigdy wcześniej nie byłem w nikim zakochany.

- Jiminnie? - usłyszałem cichy szept.

Nawet tutaj przyszedł. Nie było miejsca gdzie mógłbym się przed nim ukryć. Jungkook potrafił mnie znaleźć dosłownie wszędzie.

Westchnąłem i otworzyłem oczy, patrząc do góry. Chłopak patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, a ja usiadłem na kocu. Popatrzyłem na niego, a gdy usiadł tuż obok, spytałem cicho:

InnocentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz