Rozdział 10.

2.9K 273 96
                                    

Mama była zaskoczona, że wracam później niż zwykle. Powiedziałem jej, że byłem u znajomego, a na jej twarzy dostrzegłem lekkie zaskoczenie pomieszane z nieśmiałym uśmiechem.

- Naprawdę, kochanie? Bardzo się cieszę.

- Jadłem obiad więc nie jestem głodny.- wyjaśniłem, a ona skinęła głową. Przez chwilę patrzyłem na swoją bransoletkę na nadgarstku.

- Jak się poznaliście? Jak ma na imię? - pytała, zaciekawiona tym, że w końcu mam jakiegoś przyjaciela.

- Ma na imię Jungkook i..- zawahałem się, a potem opowiedziałem jej jak zgubiłem bransoletkę, a chłopak mi ją oddał i w ten sposób zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.

- To brzmi jak jakieś przeznaczenie.- zauważyła, śmiejąc się radośnie. Potem nagle spoważniała i powiedziała, że jutro mogę odwiedzić tatę w szpitalu.

Spuściłem wzrok, biorąc głęboki oddech. Tak bardzo tęskniłem za tatą. Jednocześnie bałem się, że już nie będzie taki jak dawniej, że spotkam się z zupełnie obcym człowiekiem. Mimo to, chciałem do niego pójść. Tak dawno go nie widziałem.

- Dobrze, mamo.- powiedziałem, patrząc na jej zmartwioną twarz. Pewnie myślała podobnie.

***

Wieczorem poszedłem spać wcześnie, wyczerpany dzisiejszym dniem. Przez jakiś czas trzymałem telefon w ręce z zamiarem zadzwonienia do Jungkooka. W końcu obiecałem mu, że to zrobię. Z drugiej strony byłem pewny, że już o tym zapomniał i na pewno nie czeka na mój telefon. Na pewno miał ważniejsze sprawy na głowie. Wyłączyłem urządzenie i nakryłem się kołdrą. Jednak w swoim sercu poczułem jakieś lekkie ukłucie.

Obudziło mnie walenie do drzwi i głośne krzyki. Przestraszony, wypadłem z pokoju i stanąłem w korytarzu. Ji Hoon stał za drzwiami, a ja nie miałem pojęcia co robić. Rozejrzałem się w pobliżu, ale nigdzie nie widziałem mamy. Może już wyszła? Ale dlaczego mnie nie obudziła? Przełknąłem ślinę, uchylając drzwi o milimetr. To był mój duży błąd.

Ji Hoon wtargnął do środka, a ja przestraszony tylko na niego patrzyłem. Chłopak spoglądał na mnie lekko zmrużonymi oczami, a gdy postąpiłem krok do tyłu, nagle zmniejszył dzielącą nas przestrzeń i mocno chwycił mnie za ramię.

- Puść mnie! - krzyknąłem, a po chwili poczułem jego dłoń na swoim gardle. Nie mogłem oddychać, dusiłem się.

Kang Soo roześmiał się głośno, zamykając z hukiem drzwi. Byłem w pułapce i to we własnym domu.

- Puść..- wycharczałem, a chłopak nagle poluzował chwyt i odsunął mnie od siebie. Zacząłem kaszleć i łapać powietrze. Przez chwilę nie mogłem się uspokoić.

Spojrzenie Ji Hoona podążyło w kierunku mojego pokoju i nim zdążyłem zareagować, chłopak już szedł w tamtą stronę. Rzuciłem się za nim.

- Nie możesz tutaj wejść! - krzyknąłem.- Nie zapraszałem cię!

Ji Hoon zmierzył mnie wzrokiem, a potem szeroko się uśmiechnął. Jego oczy były jakieś dziwne i bardzo mi się nie podobały. To spojrzenie również. Chłopak złapał mnie za rękę, popychając na łóżko. Czy naprawdę chciał mnie zamordować we własnym pokoju?

Poczułem jak siada na mnie okrakiem, a gdy pochylił się do przodu, zamarłem.

- Chyba się mnie nie boisz? - spytał, nagle szarpiąc mnie za włosy. Jęknąłem z bólu, patrząc na jego okropną twarz. Był taki brutalny wobec mnie. - Czasem mam wrażenie, że zachowujesz się jak jakaś płochliwa panienka, Wiewiór. Powinienem się upewnić czy jesteś chłopakiem? Może coś ukrywasz?

Moje oczy otworzyły się szeroko, a na ciele wystąpił zimny pot. Drżałem z powodu jego słów i zachowania. Bałem się, że coś mi zrobi. Pokręciłem głową odpychając jego ręce gdy nagle...

Obudziłem się tak gwałtownie iż przed oczyma ujrzałem ciemne plamy. To był tylko sen. Koszmar. Mimo to, zacząłem nasłuchiwać czy przed drzwiami nikt nie stoi. Cisza panująca w mieszkaniu trochę mnie uspokoiła. Podniosłem się z łóżka, patrząc przez okno na dół. Nie było nikogo.

Oparłem się o szybę, oddychając już spokojniej. Dlaczego śniło mi się coś takiego? Miałem pewne obawy czy iść do szkoły. Jeśli Ji Hoon mnie zaatakuje po lekcjach to nie mam z nim żadnych szans. Musiałem okłamać mamę.

W drodze do szkoły rozglądałem się czy nikt mnie nie śledzi. Gdy znalazłem się w pobliżu zagajnika, szybko spojrzałem dokoła siebie, a potem wszedłem w niewielki las.

Zabrałem z domu pamiętnik, aby na parę godzin czymś się zająć. Las był spokojny, a gdy usiadłem w głębi pod jakimś wysokim drzewem, w końcu mogłem odetchnąć. Nasłuchiwałem szumu liści i śpiewu ptaków, uśmiechając się lekko.

Z plecaka wyjąłem swój pamiętnik, a potem długopis i otworzyłem na czystej stronie. Właściwie to nie byłem pewny co napisać. Ale ostatnio spotkałem kogoś nowego więc może dobrze zrobię gdy wspomnę o nim kilka słów?

Jungkook, a właściwie Kookie, bo tak każe się nazywać jest moim...p r z y j a c i e l e m . Piszę to z lekkim wahaniem, bo sam nie jestem pewny, czy mogę tak go nazwać. Kookie jest bardzo miły i dzięki niemu czuję się bezpieczny. Gdy z nim jestem moje strachy znikają, a na mojej twarzy pojawia się niepewny uśmiech. Chciałbym widywać go codziennie i spędzać z nim jak najwięcej czasu. W moim sercu czuję ciepło na samą myśl o tym ciemnowłosym chłopaku...

Przerwałem pisanie, zastanawiając się nad pewnymi sprawami. A jeśli już więcej go nie zobaczę? Co zrobię jeśli znudzi mu się przebywanie ze mną? Naprawdę nie chciałem już dłużej być sam.

Moja ręka odruchowo powędrowała do plecaka, a gdy wyjąłem z niego telefon, niepewnie wykręciłem numer chłopaka. Na pewno był teraz w szkole i nie odbierze. Ale może to lepiej. Zostawię mu krótką wiadomość i szybko się pożegnam. Tak będzie lepiej dla nas obojga.

Wziąłem głęboki oddech i przyłożyłem telefon do ucha. Po krótki sygnale usłyszałem głos Jungkooka zupełnie jakby siedział tuż obok mnie. Oszołomiony, nie mogłem wykrztusić z siebie słowa.

- Halo? - spytał, a gdy nie dałem żadnej odpowiedzi, dodał przyciszonym tonem: - Jimin, to ty?

- Tak.- odpowiedziałem bardzo cicho. - Ja..chciałem..

- Och, nawet nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz! - niemal wykrzyknął do telefonu.- Martwiłem się, że coś się stało.

- Przepraszam, miałem zadzwonić.- przyznałem, a moja ręka zadrżała.- Ale nie chciałem ci już przeszkadzać.

- Daj spokój, lubię z tobą rozmawiać.- wyznał całkowicie szczerze, a ja wciągnąłem powietrze.- Gdzie jesteś? Słyszę jakieś dziwne dźwięki.

- W lesie.- mruknąłem, opierając się o drzewo.

- Co? W jakim lesie? - spytał, zaskoczony.- Dlaczego nie poszedłeś do szkoły?

- To długa historia.- powiedziałem wymijająco.- To..będę już kończyć. Na pewno masz zaraz lekcje.

Jungkook wziął głęboki oddech, co usłyszałem przez telefon.

- Tak, ale to nie jest teraz ważne.- odpowiedział.- Lepiej mi powiedz, gdzie znajduje się ten las.

*********************************************************************************************

Zastanawiam się czy nie wpleść tutaj trójkąta miłosnego. Może opowiadanie zrobi się wtedy ciekawsze;) Co myślicie o tym pomyśle? Czy lepiej dać sobie z nim spokój?






InnocentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz