Rozdział 6

8 3 1
                                    

Pingffin98: To już 3 dzień odkąd mi nie odpisujesz co się dzieję? Obraziłaś się o ten kisiel w majtkach?
Naomi98: Nie mam czasu.
Pingffin98: Żeby odpisać na głupie „hey" ? -,-
Naomi98: Możesz mnie nie wkurwiać?
Pingffin98: MARTWIĘ SIĘ.
Naomi98: Jak widzisz żyję, mam się dobrze. Coś jeszcze?
Pingffin98: Piszemy od jakiś 2 miesięcy trochę cię znam i widzę, że coś jest nie tak.
Naomi98: Nawet gdyby to?
Pingffin98: to dużo jestem twoim przyjacielem przynajmniej tak sądzę... Pomógłbym.
Odłożyłam telefon na łóżko nie miałam ochoty odpisywać. Miałam masę nauki i do tego sprawa Magnusa. Oczywiście dowody przeniosłam do mojej szafki w szkole. Kto wie co dzieję się w domu kiedy mnie nie ma. Szafka była najbezpieczniejszym miejscem.
Od jakiś 2 godzin ślęczałam nad biologią, ale wibracje telefonu nie ustawały za 6 razem sięgałam po sprzęt z zamiarem niezłego opierdolu osoby, która zakuca mi spokojnie skupianie się na drobnoustrojach i oddziaływaniach antagonistycznych.
Pingffin98: Nie gniewaj się.
Pingffin98: Shit jak zawsze wszystko schrzaniłem...
Pingffin98: Jesteś tam?
Pingffin98: Chcę cię zobaczyć...
Pingffin98: Musimy sobie wszystko wyjaśnić.
Pingffin98: Spotkajmy się... Jesteś za?
Poczułam ogromną gulę w gardle. A kciuki odmówiły mi posłuszeństwa. Czytałam powoli każdą wiadomość po 10 razy. „ Chcę cię zobaczyć", „Spotkajmy się" te słowa chodziły mi po głowie przez najbliższy tydzień tak jakby sam wyszeptał mi je do ucha. Czy mam wyjawić swoją tajemnice chłopakowi, którego znam zaledwie 2 miesiące? Nawet Jess i Jack nie wiedzieli o wszystkim, a co dopiero on. Z jednej strony potrzebowałam podzielić się z kimś z zewnątrz swoimi problemami. Jednak z drugiej strony nie był to zbyt mądry wybór.

***
- Widzę, że ćwiczymy rzuty.- Piłka odbiła się od pomarańczowej obręczy kosza i wpadła wprost w ręce Alex'a
- Taa...
- Mogę się przyłączyć?- Okręcał w dłoniach dużą brązową kulę
- Nie masz przypadkiem zajęć?- Popatrzyłam na grupkę chłopaków po drugiej stronie zielonego boiska
- Nie jestem wielkim pasjonatem footballu.- Wzruszył ramionami- Trener jest tak ślepy, że nawet nie zauważy mojego zniknięcia.
Postawił stopy równolegle do linii delikatnie odbił się od podłoża i wpakował piłkę idealnie do kosza.
- Jak chcesz.- Próbowałam udawać obojętną co było nadzwyczaj ciężkie, kiedy przystojny brunet pakuje taki rzut bez mrugnięcia okiem.
Alex naprawdę świetnie sobie radził nie znałam go od tej strony. Właściwie nie za dobrze go znałam. Po skończonej grze usiadłam na rozgrzanym tartanie i sięgałam po butelkę wody mineralnej upiłam łyka i podałam ją w stronę bruneta
- Dzięki.- Przyjął butelkę i zamoczył usta w zimnej cieczy
- Gdzie tak dobrze nauczyłeś się grać?
Odłożył napój i popatrzył na mnie szeroko się uśmiechając
- Mój wujek był wielkim pasjonatem koszykówki nauczył mnie tego i owego.
- Jesteś naprawdę dobry.- Przyznałam- Marnujesz się w tej szkole
- Może- Popatrzył na czerwone podłoże, a potem na mnie- Upał z nie z tej ziemi... Chciałabyś dziś iść ze mną na jakiegoś zimnego szejka albo jogurt mrożony?
- Czemu nie.- Nie widziałam powodów dla których miałam bym się nie zgodzić Alex był naprawdę miły poza tym tak jak wcześniej wspomniała Jess leciałam na niego jak mysz na ser. Dobra głupie porównanie, ale tak było.
- O 17:00 w parku przy centrum?
- Ok.
Wstał z ziemi przez chwilę patrząc przed siebie jakby próbował dobrać odpowiednie słowa albo szukał ich gdzieś na horyzoncie. Kropelki potu delikatnie spływały po jego wysokim czole, które ocierał co chwila dłonią. Długie czarne rzęsy przykrywały wyrazisty kolor ciemnozielonych oczu, a czarne brwi wspaniale je podkreślały. Co chwila unosił kącik malinowych ust ukazując tym samym swoje zadowolenie. Przeczesał dwoma palcami gęste kasztanowe włosy obracając się przy tym w moją stronę.
- Gapisz się na mnie.- Podsumował krzyżując ręce na wyraźnym zarysie wyrzeźbionej klatki piersiowej
Potrząsnęłam tylko głową. Wstałam z miejsca i odeszłam w swoją stronę.
- Też się cieszę na nasze spotkanie!- Wydarł się na całe boisko

Alex//

Remember My NICKname // L.H //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz