Chris miał odebrać mnie o ósmej, co oznaczało, że miałam przynajmniej godzinę na pokazanie Evie przez skype moich outfitów. Próbowałyśmy przeróżnych wariantów, ale doszłyśmy do wniosku, że jeśli nie wiedziałam, gdzie szłam na randkę, nie byłyśmy w stanie perfekcyjnie dobrać ciuchów.
Pytałam Chrisa, co będziemy robić, ale nie udzielił mi jednoznacznej odpowiedzi. Wiedziałam tylko tyle, że nie będzie to nic spektakularnego, ponieważ kilka razy zdążyłam mu już przypomnieć, iż oficjalne pierwsze randki były i zawsze będą tragicznym pomysłem. Tak właściwie nie oczekiwałam, by Chris perfekcyjnie zaplanował naszą randkę, ponieważ nie miał zbyt dużego doświadczenia w randkowaniu.
Ostatecznie podjęłyśmy z Evą decyzję. Głównie to ja nalegałam na ten outfit:
Chris przyjechał po mnie i milczał na temat randki, dopóki nie dojechaliśmy na miejsce. Okazało się, że wylądowaliśmy w parku, po chwili więc sięgnął do tyłu po kosz i koce.
— Będziemy obserwować gwiazdy. — Uśmiechnął się szeroko i wskazał, bym położyła się na kocu, który rozłożył na trawie. Zaskoczył mnie tym, ponieważ kiedy byłam młodsza, uwielbiałam patrzeć w gwiazdy. Nie robiłam tego przez długi czas, więc nie mogąc się powstrzymać, położyłam się i uśmiechnęłam szeroko.
Po chwili położył się obok mnie, tak, że nasze ramiona się ze sobą stykały. Gwiazdy były cudowne; wyglądały jak malutkie promyki palące się na niebie. Zadrżałam, kiedy podmuch wiatru przeszedł przez całe moje ciało. Chris zauważył to i sięgnął z boku po kolejny koc. Okrył nas nim po samą górę i przysunął się bliżej, nagle sztywniejąc.
— Jest okay? — dopytywał, nim jeszcze raz się do mnie przybliżył. Kiwnęłam głową i odwróciłam się lekko w jego stronę, dzięki czemu byłam jeszcze bliżej Chrisa. Fakt, że zapytał mnie o coś takiego, sprawił, że wciąż się uśmiechałam, następnie podniosłam wzrok na nocne niebo.
— Bałem się, że nie spodoba ci się to miejsce — wyszeptał Chris, kiedy byliśmy koło siebie bardzo blisko.
— Nie, jest idealnie. Ostatni raz patrzyłam w gwiazdy z moją ciotką, czułam się wtedy cholernie szczęśliwa. — Wróciłam do tego wspomnienia i uśmiechnęłam się, kiedy przypomniałam sobie dzień, który spędziłyśmy razem w parku, a potem noc, kiedy wpatrywałyśmy się w gwiazdy. To był perfekcyjny dzień; dzień pełen prostoty i radości.
— A teraz? Jesteś teraz szczęśliwa? — Odwrócił się, by spojrzeć na mnie, a ja odwzajemniłam jego spojrzenie.
— Jestem. — Patrząc w jego żarliwie brązowe oczy, zdecydowałam, że obdarzę zaufaniem Chrisa Schistada, nawet jeśli był zdolny je zniszczyć i złamać mi przy tym serce.
Zaskakując siebie i jego prawdopodobnie też, całkowicie pochyliłam się na bok i przycisnęłam swoje wargi do jego ust. Chris automatycznie przysunął się do mnie, dokładnie rozumiejąc, co oznaczał dla mnie ten pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, stykając się nawzajem czołami.
— Mam nadzieję, że będę mógł sprawiać, byś wciąż czuła się szczęśliwa — Chris mruknął, a ja zaśmiałam się na to oświadczenie i pocałowałam go delikatnie po raz kolejny. Zostaliśmy w objęciu na chwilę, próbując utrzymać przy sobie ciepło, ale nie daliśmy rady. Zimno stawało się dla nas coraz bardziej uciążliwe, w dodatku robiło się już późno, więc spakowaliśmy wszystko i Chris odwiózł mnie do domu.
Odprowadził mnie do drzwi i zanim mogłam je otworzyć, wziął moją dłoń i zakręcił mną dokoła. Następnie oparł o drzwi i zaczął całować. Nigdy nie miałam dość, więc nie chciałam odpychać go od siebie. Po tym, jak się od siebie odsunęliśmy, zachichotałam na widok jego wiecznie głupkowatego uśmieszku i delikatnie odsunęłam go do tyłu. Ostatecznie otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a Chris ruszył do wyjścia.
— Do zobaczenia jutro, Alex. — Wysłał mi uśmiech, po czym odwrócił się, by wrócić do swojego auta.
— Zostań — zawołałam za nim. Chris zatrzymał się w miejscu i odwrócił się w moją stronę; cień zawadiackiego uśmiechu przeszedł po jego twarzy.
— Co? — drażnił się ze mną, kiedy znowu znalazł się pod moimi drzwiami.
— Nie każ mi tego powtarzać. — Chwyciłam go za kurtkę i wciągnęłam do środka, dając mu wyraźny znak, by jak najszybciej mnie pocałował. Chris zaśmiał się na mój silny ruch, a ja odwzajemniłam jego pocałunek, szeroko się uśmiechnając.
+++
— Chris. — Szturchnęłam go lekko łokciem. — Chris, wstawaj! Musimy iść do szkoły.
Zaatakowałam go poduszką, na co otworzył oczy i oszołomiony wymamrotał:
— Jeszcze kilka minut.
Zaraz, jak to powiedział, przyciągnął mnie do siebie tak ciasno, że nie mogłam się od niego uwolnić. Zanim poszliśmy spać, długo rozmawialiśmy o superbohaterach, rodzicach oraz horrorach, które nam się nie podobały. Był nagi od pasa w górę, a ja miałam na sobie tylko jego koszulkę, więc kiedy znowu mnie do siebie przyciągnął, znieruchomiałam.
Kiedy wczoraj kładliśmy się do spania, starannie oddzieliliśmy się od siebie poduszkami, ale i tak w środku nocy skończyliśmy przytuleni. Zanim jednak mógł zdać sobie z tego sprawę, szybko wyplątałam się z naszego uścisku i wróciłam na swoją połowę. Pozwoliłam sobie na chwilę zadumy, nim zreflektowałam się, że od pięciu minut Chris nie ruszył się z miejsca.
— Czas minął, Chris, musisz wstać.
— Nie możemy po prostu zostać tu na zawsze? — wymamrotał w moje włosy, a ja uśmiechnęłam się na ten pomysł, po chwili jednak przecząco pokręciłam głową.
— Musimy iść do szkoły, spóźnimy się, jeżeli teraz nie wstaniesz — oznajmiłam, na co jęknął.
— Tylko jeśli... Powiesz, że jestem twoim chłopakiem.
Zarumieniłam się, kiedy o to poprosił. Od szkoły średniej nie miałam poważnego chłopaka, więc być może dlatego tak nieśmiało reagowałam na takie rzeczy.
— W porządku, czy możesz w takim razie wstać, mój chłopaku?
Chris wypuścił mnie ze swojego uścisku i wyskoczył z łóżka. Śmiejąc się, wyczołgałam się ze swojej połowy i ruszyłam za nim.
CZYTASZ
Fuckboy (PL) → Chris Schistad
Fanfiction- Małymi kroczkami, Schistad, małymi kroczkami. - Pocałowawszy go po raz ostatni, zostawiłam go w kuchni i ruszyłam do łazienki. - To cholernie niesprawiedliwe, że powiedziałaś to, mając na sobie tylko moją koszulkę! - zawołał za mną, na co nie odwr...