Kiedy impreza dobiegła końca, rozdzieliliśmy się, ponieważ Chris chciał porozmawiać dłużej z Williamem, a skoro była też tutaj Noora, postanowiłam, że chwilę z nią pogadam.
- Jak mogłyśmy tak skończyć? Dwie feministki i dwóch starych fuckboy'ów. - Skinęłam w kierunku rozmawiających chłopaków. Noora zachichotała i założyła za ucho kosmyk włosów.
- Są cholernymi szczęściarzami, że nas mają - odpowiedziała, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Chris wymienił z Williamem braterski uścisk i podszedł do miejsca, w którym stałam.
- Gotowa? - zapytał, gdy tylko stanął za mną i oplótł ręce wokół mojej talii. Spojrzałam na Noorę, a ona się do mnie uśmiechnęła.
- Tak myślę. Cześć, Noora. - Przytuliłam ją, kiedy Chris na chwilę mnie wypuścił. Pomachałam Williamowi, również się z nim żegnając, to samo zrobił Chris do Noory.
Nie pytając, Chris odwiózł nas do swojego mieszkania; cieszyłam się, że założył, iż było to miejsce, w którym chciałam teraz być, ponieważ moja duma nie pozwalała mi przyznać się do tego na głos. Kiedy weszliśmy, Chris zrzucił z siebie spodnie, na co spojrzałam na niego ewidentnie zakłopotana.
- Nienawidzę jeansów.
Rozumiałam go w stu procentach, więc nie zadawałam więcej pytań. Będąc u siebie, nigdy nie ubierałam spodni, ponieważ były niewygodne i czułam się w nich jak w pułapce.
Kiedy próbowałam wziąć sobie coś do jedzenia, jedyną rzeczą, na jakiej mogłam skoncentrować swoją uwagę, były jego bokserki; Chris bez spodni nadmiernie mnie rozpraszał. Prysznic w święconej wodzie nie byłby wcale takim głupim pomysłem.
- Coś nie tak? - zapytał, zauważając moje nieoczekiwane zachowanie. Gdy się do mnie zbliżył, skrzywiłam twarz. Rozpaczliwie próbowałam nie patrzeć w dół, więc utrzymując wzrok na jego twarzy, zrobiłam zeza.
- Uhm, nie. - Mówiąc to, oczywiście się zarumieniłam, na co Chris uśmiechnął się złośliwie. Podszedł do mnie, a ja zrobiłam krok w tył. Kontynuowaliśmy to, dopóki nie zaliczyłam zderzenia z kuchenną ladą. Rozumiejąc, dlaczego byłam tak zdenerwowana, Chris zachichotał i pokręcił głową, a potem się wycofał. Jak tylko poszedł przebrać się w piżamę, odetchnęłam z ulgą. Po chwili wrócił, mając na sobie spodenki do spania oraz białą koszulkę.
Czując się zmęczona noszeniem jeansów oraz T-shirtu, również
postanowiłam przebrać się w coś wygodniejszego. Wcześniej spakowałam piżamę, ale teraz nie chciałam odkrywać się w niej Chrisowi.- Kochanie, masz jakąś koszulkę, którą mogłabym założyć? - zawołałam z jego pokoju; Chris oglądał w salonie telewizję.
- Tak, w górnej części mojej szuflady.
Otworzyłam ją i znalazłam dla siebie białą gładką koszulkę. Przebierając się, uświadomiłam sobie, że sięgała powyżej moich kolan. Założyłam na nie podkolanówki, które dzisiaj kupiłam i wróciłam do salonu. Kiedy usiadłam obok niego, Chris spojrzał na mnie jeszcze raz. Oparłam głowę o górną cześć jego ud i wyciągnęłam się na kanapie.
- Co oglądasz? - szepnęłam, odwracając twarz, by na niego spojrzeć. Chris wyglądał na niemal przygnębionego, co nie miało dla mnie sensu.
- Stranger Things.
Widziałam już cały sezon, więc postanowiłam, że zrobię naleśniki. Była niemal druga w nocy, a ja znowu byłam głodna. Gdy prawie skończyłam, Chris dołączył do mnie do kuchni.
- Co robisz? - Zjawił się za mną i położył dłoń na moich plecach. Odwróciłam się do niego.
- Naleśniki, chcesz trochę?
Pokiwał głową i uroczo się do mnie uśmiechnął. Kiedy gotowałam, Chris nie zawracał sobie głowy odsunięciem się ode mnie, a mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Obróciłam się, próbując przepchnąć się obok niego, ponieważ chciałam wyciągnąć mąkę.
- Przepraszam - wyszeptałam i kiedy go wymijałam, uśmiechnęłam się z zakłopotaniem. Chris usunął się z drogi, po czym wrócił na miejsce. Gdy cofnęłam się w stronę kuchenki, przypadkiem się o niego otarłam. Po raz kolejny odwróciłam się, by po coś sięgnąć, ale Chris, przerywając moje poczynania, chwycił mnie za rękę. W odpowiedzi uniosłam brew. Jego dłoń powędrowała wzdłuż moich pleców, a następnie przyciągnął mnie delikatnie do przodu, tak że byłam do niego przyciśnięta. Kiedy drugą odgarniał z mojej twarzy trochę włosów, zarumieniłam się.
- Do diabła, jesteś przepiękna - szepnął Chris, a następnie delikatnie mnie pocałował. Owinęłam ręce wokół jego szyi i stanęłam na palcach, przyciągając go bliżej. Powolne pocałunki zmieniły się w namiętne i zmuszające-do-częstego-brania-oddechu. Stojąc pomiędzy moimi nogami, całował moją szyję, a ja usiadłam na ladzie. Wkrótce otrzymał ode mnie westchnięcie.
- Chris... naleśniki... - powiedziałam między pocałunkami. Wyszczerzył zęby i odsuwając się ode mnie, wyłączył kuchenkę.
W tym momencie prawdopodobnie coś by się spaliło, ale gdy wrócił do miejsca, w którym siedziałam i uniósł moje ciało w górę, nie myślałam już o tym.
Chris zaprowadził nas do sypialni i położył na łóżku. Szybko ściągnęłam z niego koszulkę, a on, całując, zanurzył się we mnie. Wyginałam plecy w łuk za każdym razem, kiedy nadgryzał moje wrażliwe miejsca. Chris chciał więcej, więc zaczął się wycofywać, na co buntowniczo zdjęłam z siebie koszulkę. Przeklął, kiedy zobaczył mnie w samym koronkowym biustonoszu i majtkach.
- Jesteś pewna? - zapytał, zanim zrobił jakikolwiek ruch. Uśmiechnęłam się, po czym kiwnęłam głową i przyciągnęłam go do siebie w dół. Chris pocałował okolice mojego pępka, powodując, że westchnęłam i wydobyłam z siebie dźwięk, do którego nawet nie sądziłam, że byłam zdolna. Niedługo potem przeniósł się jeszcze niżej, na co chwyciłam za kołdrę. Mruknęłam na niego, żeby zbesztać jego powstrzymywanie się.
Chris zastosował się do tego, zdejmując moją bieliznę i zostawiając nagą; to samo zrobił ze sobą. Po tym nastąpiło wykrzykiwanie imion oraz przekleństw.
Po wszystkim Chris trzymał mnie w ramionach, zostawiając na moim czole pocałunek.
Czułam, że byłam gotowa, ponieważ miałam przy sobie Chrisa. Byłam gotowa, ponieważ go kochałam.
CZYTASZ
Fuckboy (PL) → Chris Schistad
Fanfiction- Małymi kroczkami, Schistad, małymi kroczkami. - Pocałowawszy go po raz ostatni, zostawiłam go w kuchni i ruszyłam do łazienki. - To cholernie niesprawiedliwe, że powiedziałaś to, mając na sobie tylko moją koszulkę! - zawołał za mną, na co nie odwr...