Rozdział 2

3.1K 79 33
                                    

Gdy dojechali wreszcie do zamku, było już ciemno. W wyśmienitych nastrojach opuścili pociąg i po odniesieniu bagażu obok góry z kufrów i pakunków innych uczniów, śmiejąc się ruszyli w stronę  powozów ciągniętych przez niewidzialne testrale.

Niestety w powozie było miejsce jedynie dla czterech osób. Dziewczyna nie chcąc rozdzielać męskiej części grupy skierowała się do powozu do, którego wchodziły w tym momencie współlokatorki dziewczyny. Huncwoci jednak kategorycznie zabronili jej tego. Wszystko działo się tak szybko, że zaskoczona ledwo zarejestrowała kiedy Syriusz i James zeskoczyli z powozu i zastąpili jej drogę. A następnie, Black po raz drugi tego dnia wziął ją na ręce i olewając zarówno bezpieczeństwo i przepisy jak i wszystko inne. Po czym posadził ją  na swoich kolanach. Takie zachowanie nie było dla Black'a czymś nowym dlatego Abris postanowiła nie próbować przemówić mu do rozumu. Bo po co? Pokiwa jedynie głową, obieca poprawę, a za dwa dni zrobi to samo lub coś gorszego. Jadąc do bram szkoły opowiadali sobie żarty. Śmiechom nie było końca, ale czego by się spodziewać po huncwotach? W chwili, gdy powóz stanął Gryfonka była pewna, że Black pozwoli jej normalnie wyjść z powozu, jednak nic bardziej mylnego. Z niecodzienną dla siebie cierpliwością poczekał aż pozostali wyjdą, po czym posadził dziewczynę, a sam wyszedł z powozu i wyciągnął my niej rękę.

Idąc za innymi uczniami ruszyli do Wielkiej Sali. Czasem gdzieś minęła znajomą twarz. Wielka Sala była odświętnie przystrojona. Zaczarowany sufit ukazywał gwieździste niebo, a zapalone świece unosił się nad ziemią oświetlając pomieszczenie. Po pełnych radości przywitaniach uczniów, którzy nie mogli znaleźć i przywitać się w pociągu i zajęciu miejsc przy stołach przez starszych uczniów, huncwoci, pozostali uczniowie oraz pierwszaki, którzy stali przed bramą  zamku. Czekali na ceremonię przydziału. Oraz na mającą miejsce zaraz po niej ucztę.  Wreszcie gdy wszyscy uczniowie starszych klas dotarli , gdy opadł pierwszy entuzjazm i wrzawa.  Drzwi otworzyły się i do środka dumnym krokiem weszła opiekunka gryfonów oraz zastępca dyrektora Minerva McGonagall, a za nią przestraszone, niepewne oraz zaciekawione pierwszaki. Wniesiono tiarę, która po zaśpiewaniu swojej pieśni rozpoczęła przydział. W tym roku budynek szkoły zasiliło


Dwudziestu gryfonów


dwudziestu pięciu puchonów


Dziewiętnastu ślizgonów


Oraz piętnastu krukonów.


Gdy każdy pierwszak był już w swoim domu, A dyrektor wygłosił mowę. Gdy wybrzmiały ostatnie zwrotki hymnu.  Zaczęła się długo wyczekiwana uczta powitalna. Peter nakładał sobie tyle jedzenia, jakby był to jego ostatni posiłek w życiu. Syriusz i James walczyli na groszek, a Lupin próbował to wszystko ignorować. Abris natomiast skończywszy kolację  zabrała się za książkę , której nie dane było jej skończyć w pociągu. Niestety nie mogła się skupić na lekturze. Bowiem krzyki, głośne rozmowy oraz latający w tę i spowrotem groszek skutecznie ją dekoncentrowały.  Po kolacji biegiem ruszyli do pokoju wspólnego nie zważając na innych uczniów i krzyki późnego aby nie biegać. Do obrazu za, którym krył się cel ich podróży dotarli w niecałe pięć minut. Podali hasło, a portret otworzył przejście do pokoju wspólnego. Tam pożegnała chłopców i ruszyła w stronę rozwidlenia prowadzących do dormitoriów. Wbiegła na górę przeskakując po dwa stopnie na raz i zniknęła za drzwiami. W chwili, gdy otworzyła drzwi czekała na nią niespodzianka. Bowiem w dormitorium już czekała na nią Lily.

Siostra Jamesa Pottera- Korekta-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz