Rozdział 8

1.2K 44 7
                                    

- To zły pomysł- stwierdził Remus z nad czytanej książki

- Lunio, daj spokój to tylko kawał- James starał się przekonać przyjaciela

- Zabawa uczuciami nigdy nie kończy się dobrze - zawyrokował

- Daj spokój. Nie mów, że nie masz osoby, którą chciałbyś pocałować- wtrącił się Syriusz

- Nie mam. Jestem zbyt niebezpieczny- odparł 

-Nie mów tak. Jestem pewien, że..- zaczął Syriusz
- Jestem wilkołakiem! Potworem. Nie zasługuję na miłość- krzyknął pół głosem podnosząc się z fotela - będę w pokoju wspólnym - zakomunikował i wyszedł

- Więc jak robimy to?- spytał James

gdy tylko za Lunatykiem zamknęły się drzwi

- Oczywiście! - odparł Syriusz- Piter?

Piter Pokiwała jedynie głową. Nie chciał się sprzeciwiać...

                                    *

Następnego dnia nieświadoma knowań przyjaciół Amarin wraz z przyjaciółkami szła na śniadanie, które miało się odbyć jak zawsze w wielkiej sali. Myśli dziewczyny kręciły się wokół spraw codziennych. W zamyśleniu sięgnęła po szklankę z sokiem dyniowym , lecz gdy tylko  podniosła ją do ust nie poczuła charakterystycznego zapachu soku dyniowego. Zamiast niego uderzył ją

zapach pergaminów, książek i lasu. Nie zwróciła na to jednak zbytniej uwagi, zwalając  to na zmęczenie. Upiła łyk,

momentalnie zakręciło się jej w głowie. A wszystkie myśli zaczęły powoli zniknąć.

Nie chcąc robić sensacji w wielkiej sali wyszła z niej zmierzając w stronę dormitorium licząc, że do kolejnych zajęć dziwne uczucie minie. Po drodze widziała całujące się na korytarzach pary. Co dziwne były to pary z wrogich domów. 

W ogóle w całym zamku czuć było jakąś dziwną atmosferę. Wzruszyła ramionami i szła dalej czując się coraz gorzej.  Nie miała siły iść na zajęcia, postanowiła, że poprosi Lily by przekazała nauczycielom, że dzisiaj nie pojawi się na lekcjach. Nagle gdzieś w tłumie mignęła jej postać Black'a i w tedy ją  ogarnęło ją dziwne uczucie.  Przed oczami stanął jej Syriusz. Musiała przyznać, że był przystojny, brakowało jej słów by go opisać. Przyjemne uczucie przychodziło się po całym ciele.

W zamyślenia, że nie zauważyła, że dotarła przed portret. Hasło podała  mechanicznie i weszła do środka. Ciepły wystrój pokoju tym razem nie pomógł dziewczynie w po zbieraniu  szalejących po głowie myśli. Co dziwniejsze każda z nich dotyczyła pewnego huncwota. Chciała iść do dormitorium jednak z jakiegoś nieznanego jej powodu nie mogła otworzyć drzwi, z tego powodu zrezygnowania opadła na jedną z rubinowych kanap. Wodziła wzrokiem po pokoju,  nie wiedząc gdzie spojrzeć. Nie odwróciła głowy słysząc otwieranie się przejścia. Nie zauważyła również kiedy Syriusz wszedł do pokoju i usiadł na jeden z wolnych puf. Amarin westchnęła cicho. Naprawdę zaczął podobać się jej Syriusz, wiedziała jednak, że ona jest dla niego niczym siostra.

Nagle jej wzrok spoczął na czarnowłosym, dobrze znanym jej chłopaku.  Siedział na kanapie. Niecały metr od niej, a w chili gdy  spostrzegł jej wzrok na sobie podniósł się i wolnym krokiem ruszył w jej kierunku. Jej serce drgnęło w nadziei.

Gdy był na wyciągnięcie ręki ujął jej dłoń i lekko przyciągał zszokowaną  do siebie dziewczynę zmniejszając tym samym dystans między nimi. Delikatnie przybliżył się i musnął jej wargi.

Nie powstrzymał to, ani nie odepchnęła jak podczas grania w butelkę. Nie chciała by przerywał. Mimowolnie wplotła ręce w jego włosy. Serce działało jej ze szczęścia, a myśli całkowicie wyleciały jej z głowy. Liczyło się tylko to, że był tu z nią.

-kocham cię Abris-

szepnął odsuwając się

- Ja też cię kocham-  ze zdziwieniem usłyszała własne słowa.

Usiedli na kanapie stykając się ramionami. Nagle Syriusz położył głowę  na jej wyciągniętych nogach. Chłopak zaczął bawić się jej włosami zakładając kosmetyki w małe warkoczyki.  Wokół panowała cisza przyjemna cisza.

Czas zdawał się zatrzymać, a reszta świata zniknęła. Zostawiając parę gryfonów w ich własnym świecie.

W tym momencie, kiedy leżał na jej kolanach Syriusz był najszczęśliwszym czarodziejem w Hogwarcie jak nie na świecie. Jednak gdzieś z tyłu głowy kłębiły  się wątpliwości " Może robiła to tylko pod wpływem amortencji" " Czy naprawdę coś do mnie czuje do mnie coś więcej?" Z takimi myślami zmienił pozycję kładąc się twarzą do dziewczyny. Po czym zamknął ją w uścisku i zasnął. Czas mijał, a wraz z nim działanie eliksiru...

Powoli zaczynała odzyskiwać władzę nad własnymi myślami oraz jasność umysłu, a dziwne uczucie przywiązania i przyciągania do chłopaka zaczynało zanikać. Amarin jeszcze na drżących i miękkich nogach wyplątała się z uścisku chłopaka i ruszyła schodami do dormitorium, które tym razem bez problemu udało jej się otworzyć. Z mieszanymi uczuciami opadła na łóżko, w tym momencie nie obchodziła ją ewentualna nieobecność na lekcjach, które nie wiadomo w ogóle czy miały miejsce.

Siostra Jamesa Pottera- Korekta-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz