Rozdział 9

1.1K 45 5
                                    

Nie wiedzieć kiedy zasnęła. Kilka godzin później obudziła się, a raczej została obudzona przez Lily, która wyglądała na wściekłą. O czym świadczyły czerwone policzki oraz mamrotanie pod nosem. Nie do końca obudzona Amarin spojrzała na przyjaciółkę zaspanymi oczami.
- Lily? Co się stało?-
- Głupi Potter- warknęła w odpowiedzi
- Co znów zrobił?- spytała, lecz nie dostała odpowiedzi. Bowiem rudowłosa zatrzasnęła się w łazience. Amarin usiadła na łóżku i poprawiwszy włosy, które sterczały na wszystkie strony zaczęła analizować sytuację.
Po pierwsze całującą się pary z wrogich domów. Dwa dziś miał być duży sprawdzian z eliksirów. Trzy dziwne zachowanie Łapy i Rogacza. Szybko doszła do właściwego wniosku.
Był to bez wątpienia kolejny żart chłopców, a właściwie Łapy i Rogacza. Bo mało prawdopodobne było by Remus się zgodził na coś takiego. Petera nawet nie brała pod uwagę. Była zła, że jej nie wtajemniczyli, i w ogóle za sam pomysł na kawał. Tak się nie robi! Nie bawi się uczuciami. A to jeszcze nie jest koniec. Przez te głupie żarty James na pewno ostatecznie straci wszystkie szanse na polepszenie relacji z Lily, a sama Amarin już nigdy nie będzie czuć tak samo przy Syriuszu. A przynajmniej nie przez najbliższy czas .
W pokoju panowała cisza, jedynie z łazienki dobiegł nerwowy głos Lily. Uchylił się by sięgnąć do kutra. Tam na samym dnie pod warstwą pergaminów i innych drobiazgów wyciągnęła pokaźnych szkatułkę. Wyszeptała kilka zaklęć zdejmując tym samym zabezpieczenia z przedmiotu. Szkatułka otworzyła się ukazując swoje wnętrze. Amarin postawiła ją na kolanach i zaczęła przeglądać umieszczone w niej pojemniczki. Po kilku minutach szukania odpowiednich fiolek zalazła te, których szukała. A dokładnie to dwóch Fiolek z antidotum. Odkorowała jedną z nich i wypiła jej zawartość. Mimo, że skutki nie śmiesznego kawału minęły Amarin wolała się upewnić. Przecież z huncwotami, a w szczególności Syriuszem i jej bratem nigdy nie można mieć stu procentowej pewności do niczego.
Drugą natomiast położyła na szafce Lily. Po chwili namysłu dołożyła i eliksir na wyciszenie.
Gdy tylko Lily wyszła z łazienki zaczęła opowiadać co się stało zaraz po wyjściu Amarin.
- Nie było żadnych zajęć- wyjaśniła Lily od razu gdy wyszła z łazienki i wypiła oba eliksiry.
Według opowieści rudowłosej lekcje wyglądały co najmniej dziwnie. Na zielarstwie przykładowo, zamiast przesadzania młodych mandragor zajmowali się zmienianiem kolorów róż rosnących w zielarni  numer 30. Natomiast na historii magii wszyscy zajęci byli wycinaniem lub rysowaniem serduszek na pergaminach. A na zajęciach ktoś zaczął śpiewać miłosną pieśń co skończyło się lekcją śpiewu. Nauczyciele nawet nie zdawali sobie sprawy, że połowy uczniów nie było na zajęciach. Umysł Amarin natychmiast zaczął pracować. Czyżby nauczyciele zostali potraktowani innym eliksirem?
- Czy on nie może być poważny?- zakończyła z żalem Lily
- Bardzo za niego przepraszam - Gryfonka przytuliła przyjaciółkę
Tę chwilę przerwało epatowanie do pokoju Amy, która wyglądała jakby właśnie spełniło się jej marzenie. Albo jakby wypiła za dużo eliksiry na poprawę nastroju. Tanecznym krokiem przemierzyła odległość dzielącą ją od łóżka i o krótkiej wiadomości, że Silivian jest u chłopaka opadła na posłanie.
- Mam nadzieję, że do jura to całe szaleństwo minie -
- Ja tak samo - poparła przyjaciółkę Lily
- Ale jest chyba jeden Plus całej sytuacji - Amarin uśmiechnęła się tajemniczo
- Jaki ? -
- Gabriell i Leo - wyjaśniła - widziałam jak rozmawiali
Rozmawiały przyciszonym głosem jeszcze przez jakiś czas, a potem poszły w ślad  Amy i poszły spać.
Następnego dnia wszystko zdawało się być normalne, jednak do czasu. Bowiem gdy tylko Amarin wyszła na korytarz nie zauważyła żadnej zmiany w porównaniu do dnia wczorajszego. No może poza tym, że mniej "zakochanych" par kręciło się po korytarzach. Jednak był to czas śniadania więc nie było dziwne, reszta siedziała pewnie w Wielkiej Sali.
Idąc na śniadanie zauważyła Gabriell idącą w tym samym kierunku.
- Amarin miło Cię widzieć- puchonka uśmiechnęła się na widok koleżanki - jak się trzymasz?
- Dobrze. Dziękuję za pamięć-odwzajemniła gest - a jak u Ciebie ?-
- Dużo nauki- odparła - czy się nie obrazisz jeśli już pójdę? - spytała- umówiłam się z Leo i...- urwała rumieniąc się
- No co Ty? Dlaczego miałabym się obrażać? - gryfonka była zaskoczona
- To do zobaczenia- powiedziała Molly i szybkim krokiem ruszyła do jadalni
- miłego dnia i powodzenia - krzyknęła zanim postać dziewczyny zniknęła za zakrętem.
Amarin nie dane było zrobić nawet kilku królów, gdy ktoś nagle rzucił się jej na plecy.
- Hej, jak tam? -
- James! - wciąż była zła, za dowcip

Siostra Jamesa Pottera- Korekta-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz