Cudownie, wstałam dzisiaj o 6:00. Dlaczego? Obudził mnie nieznany numer.
- Słucham?
- Witaj, to ja. Lepiej się śpiesz, zmiana planów. Spotykamy się o 7:15 w tym samym miejscu. - powiedział stanowczo "nieznajomy".
- No chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam.
- Spokojnie, śpiąca królewno. Nie mam teraz czasu na twoje humorki. Rób co ci każe, to jeszcze ich zobaczysz.
W tym momencie rozłączył się.
Świetnie, rzekłabym genialnie!
Tyle dobrego, że wysłał mi SMS-a z adresem tego lasu.
Zrobiłam sobie kanapkę z szynką i sałatą, szybki makijaż i zaczęłam pakować rzeczy. Udało mi się zabrać jeszcze ze sobą termos z gorącą kawą,przyda się.
Ubrałam się w bluzkę na ramiączkach, szare legginsy, cienką kurtkę oraz trapery.
Niestety, ale musiałam jechać tam autobusem, przecież nie mam prawa jazdy.
Gdy wychodziłam z klatki zobaczyłam mężczyznę, koło pięćdziesiątki. Facet niczego nie mówił, jedynie zaprowadził mnie do samochodu.
Jechaliśmy w całkowitej ciszy.
Czułam, jak mocno bije mi serce.
Czyżby spełniło się moje marzenie? Czyżbym w końcu spotkała się z tatą i mamą?
To się jeszcze okaże...
Wkrótce auto zatrzymało się, co oznaczyło, że mam z niego wyjść.
Potem facet zostawił mnie samą. Przede mną stał kolejny dziadek, ktory zaprowadził mnie do statku. W końcu byliśmy na miejscu, w USA.
Las był ciemny i ponury.
Z daleka można było stwierdzić, że jest opuszczony. Po chwili mężczyzna odjechał. Miodzio.
Nawet nie wiedziałam gdzie iść, w którą stronę. Gdy błądziłam się w lesie usłyszałam czyiś głos. Tak, ludzki głos! Prędko pobiegłam w jego stronę. Gdy miałam krzyknąć "Mamo, tato!" coś mnie jednak powstrzymało. Wpadła na mnie jakaś dziewczyna, prawdopodobnie w moim wieku. Miała ciemne, długie związane włosy i delikatną urodę. Mimo wszystko to nie powstrzymało mnie przed zwróceniem jej uwagi.- Ej, uważaj jak chodzisz!
- Prze...praszam. - odpowiedziała niepewnie.
- Spoko, nie szkodzi. Jestem Danielle, a ty?
- Mam na imię Katherine.
Wtedy usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.
- O, tutaj jesteś. - powiedział do Kate. - A ta to kto?
- Jestem Danielle. - przedstawiłam mu się.
- Powiedziałabyś lepiej może, co ty tutaj robisz... - rzekł chłopak.
- Luz, nawet nie mam pojęcia jak masz na imię, więc co ci się będę spowiadać...
- Nathan, - oznajmił chłopak. - teraz możesz powiedzieć.
- Moi rodzice zaginęli kilka lat temu, przybyłam tutaj aby ich odnaleźć. Więcej nie musicie wiedzieć.
Nie miałam ochoty być niewiadomo jak wobec nich uprzejma, kto wie, może są w to wplątani?
- Naprawdę? - zapytała dziewczyna. - my również jesteśmy tu w sprawie zaginięcia.
Jeśli chcesz możemy sobie nawzajem pomóc.- Co?! - krzyknął Nathan. - jak mamy jej niby pomóc? Nawet jej nie znamy, zresztą mamy już problem na głowie.
- Dobra, spokojnie, uspokój się.
Miałam was spytać o to samo czy chcecie... - nie dokończyłam.- Nie potrzebujemy twojej pomocy!
- Cisza! Kłótnią niczego nie rozwiążecie. Na odwrót, tylko pogorszycie sytuację.
- W porządku, to kogo szukacie i gdzie oni są? - spytałam.
- Moich rodziców, powinni być gdzieś w tym lesie.
CZYTASZ
Życie jest dziwne... [Zakończone]
AdventureHistoria 17 - letniej Danielle Collins, która po zaginięciu rodziców musi samotnie bez nich żyć. Codziennie stawia czoło przygodom, w którym towarzyszy jej przyjaciółka Maxine. Po jakimś czasie postanawia odnaleźć zaginionych rodziców. Jak dalej pot...