#10

37 7 0
                                    

W poprzedniej części...

Szliśmy może z godzinę. Mężczyzna zaprowadził nas do starego, obskurnego budynku. Wepchnął nas do jednego z pomieszczeń.

Zamknął nas na klucz i sobie poszedł.

W tym momencie Kate zaczęła płakać. Zrobiło mi się naprawdę przykro, próbowałam ją jakoś pocieszyć.

______________________________________

- Danielle... Ja przepraszam... - wyszlochała.

-Nic się nie stało, zresztą to nie twoja wina... - głaskałam ją po głowie.

Szczerze, ani trochę jej się nie dziwię. Taka dobra dziewczyna jak ona, nie zasłużyła sobie na coś takiego...
Ja? Cóż, dostałam porządnego kopa od życia.

-A co jeśli będziemy porwane już na zawsze i nikt nas nie odnajdzie?

Przez chwilę niczego nie powiedziałam, zastanawiałam się nad odpowiedzią.

-Nie martw się, jakoś poradzimy sobie w tej sytuacji. - odezwałam się po dłuższej ciszy.

Wkrótce usłyszałam czyjeś kroki. Popatrzyłam na przestraszoną Kate, a następnie na drzwi.

-Nie wywiniecie się już. - zaśmiał się porywacz otwierając drzwi.

Zacisnęłam mocno pięści i popatrzyłam na niego ze złością.

-Nie martwcie się, u mnie będziecie bezpieczne, prawda Danielle?

-Skąd znasz moje imię?!

-Całkiem przypadkiem poznałem cię po aferze z twoim ojcem w roli głównej. Byłaś wtedy taka mała... Pamiętam jak dziś, kiedy płakałaś, bo twoi rodzice nagle zniknęli...

-To ty!!! Ty porwałeś moich rodziców!!! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego z pięściami.

On zwinnie złapał mnie za nadgarstki i wycedził:

-Tylko spróbuj podnieść na mnie rękę, a ci ją odetnę!

-A tak przy okazji... - zaczął, lecz nagle ktoś krzyknął.

-Jasper! Chodź tu!

Ok, teraz przynajmniej wiemy, jak ma na imię.

Niezadowolony faktem, że ktoś go wzywa porywacz wyszedł.

-Do zobaczenia wkrótce. - powiedział na odchodnym.

-Mam nadzieję, że nie. - mruknęłam.

-Wyjaśniło się przynajmniej, że to on porwał twoich rodziców, co oznacza że są w pobliżu. - stwierdziła.

-Masz po części rację, ale to że ich porywacz jest tutaj, nie oznacza, że są właśnie w tym samym miejscu.

-No w sumie...

Jasper jeszcze raz do nas przyszedł i dał nam na spółkę jedną kromkę czerstwego chleba.

-Cieszcie się, że w ogóle wam coś dałem do jedzenia. - rzekł.

A niech was diabli... Pomyślałam. Kate przełamała kromkę na pół i dała mi go. Na szczęście Jasper wyszedł z pomieszczenia, tyle dobrego.

Przez cały ten czas milczałam. Zastanawiałam się nad planem ucieczki, ale jednak brakowało mi paru potrzebnych rzeczy.

Nastała noc. Kate położyła się w kącie na stogu siana, po czym zrobiłam to samo. O dziwo szybko zasnęłam, byłam taka wyczerpana. Niestety nie byłam wyspana, w nocy dręczyły mnie okropne koszmary.

Długo nie spałam, bo poczułam dotyk Kate budzący mnie ze snu.
Wybiegliśmy razem z budynku i zniknęliśmy w ciemności...

Nathan Pov

Po kłótni z Kate wróciłem do naszego schronu. Opadłem na łóżko. Ta dziewczyna działa mi na nerwy. Ciągle dyskutuje!!!

Po chwili ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz... ojciec do mnie dzwoni.Wacham się, ale w końcu klikam w zieloną słuchawkę.

-Słucham? - zebrałem się na najbardziej oschły ton.

-Synu, nie poznajesz mnie? Stęskniłem się za tobą. Niedługo się spotkamy...

-Nie sądzę.

-Zobaczysz, gdy tylko złapię córkę Gardnerów będziemy mogli przejść do kolejnych rzeczy...

-Nie próbuj mi się jej tknąć!

-Za późno, moi ludzie już ją namierzyli...

Rozłączył się.

-Czemu ja ją zostawiłem?! - mówiłem do siebie, bijąc się z myślami.

Było już późno, ale postanowiłem odnaleźć pannę obrażalską. Spakowałem do plecaka jedzenie z szafki i wybiegłem ze schronu.

Błądziłem po lesie przez całą noc. Zrezygnowany, że nigdzie jej nie znalazłem położyłem się na mchu pod drzewem i zasnąłem.

Obudziłem się po trzygodzinnym śnie. Była godzina ósma nad ranem.

-Ale się wyspałem. - powiedziałem z przekąsem. Ale nie była pora na takie głupoty. Zjadłem w ekspresowym tempie kanapkę, która powiem szczerze, nie była już taka świeża i ruszyłem w dalsze poszukiwania.
Po chwili ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz... ojciec do mnie dzwoni.Wacham się, ale w końcu klikam w zieloną słuchawkę.

-Słucham? - zebrałem się na najbardziej oschły ton.

-Synu, nie poznajesz mnie? Stęskniłem się za tobą. Niedługo się
Po sześciu godzinach wędrówki usłyszałem głosy, które skądś znałem... To Jasper i Max, ludzie mojego ojca. Postanowiłem podejść bliżej aby posłuchać o czym mówią i schowałem się w krzakach.

Zobaczyłem okropny budynek przed którymi te typy prowadziły konserwację.

-Mamy tą dziewuchę i przy okazji złapałem jej pyskatą koleżankę.

Tak, to oni porwali Kate i przy okazji Danielle!

-Uważaj na pyskatą, bo może się okazać sprytniejsza od ciebie. - powiedział drugi, a pierwszy się zaśmiał.

-Chyba w snach!

-Dobra, lecę, szef mi kazał wrócić do bazy.

-Ok, ja zostaję, na razie.

Zorientowałem mapę i określiłem moje położenie. Zaznaczyłem je czerwonym flamstrem i wróciłem do schronu. Musiałem zaplanować akcję ratunkową...

Hej! Z tej strony 20Madeline17. Autorka tej książki poprosiła mnie, abym przepisała jej część, bo obecnie znajduje się w miejscu, gdzie nie ma  dobrego Internetu. Proszę nie zabij mnie, że piszę notkę bez twojej zgody! Pozdrawiam wszytkich w imieniu XxThexDarkxSidexX
20Madeline17 ❤❤❤

Życie jest dziwne... [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz