19. Zimna kąpiel

421 19 1
                                    

Rano obudziłam się przygnieciona przez jakiś ciężar. Okazało się, że ręka Alana była owinięta wokół mojej tali. Delikatnie odłożyłam jego dłoń, a sama wydostałam się z objęcia. Zauważyłam, że wszyscy spali jak zabici, dlatego po cichu wzięłam potrzebne mi rzeczy i wyszłam z namiotu. Na głowie miałam totalny nie ład, szłam jak trup, blada, zmęczona. Na trawie była rosa, a słońce delikatnie muskało moją skórę.
- Gdzie idziesz, mała? - Usłyszałam męski, zaspany głos.
- Idę się ogarnąć, a potem pomożesz mi w śniadaniu. - Oznajmiłam porannym głosem.
Alan miał na sobie obcisłą koszulkę i dresy, jego włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a oczy były bardzo małe, wskazujące na to, że nie dawno się obudził.
- Pójdę z tobą. - Jego głos miał bardzo seksowną chrypkę.
- Jak chcesz. - Machnęłam ręką i ruszyłam w stronę "łazienki". - Dlaczego nie śpisz? - Zapytałam.
- Poczułem, że nie mam cię blisko. - Szepnął.
- Następnym razem mnie tak nie obmacuj. - Zaśmiałam się, otwierając drewniane drzwi.
- Szkoda, było tak cieplutko. - Zrobił minę zbitego szczeniaka. - Masz taki słodki zapach... - Dodał szarmanckim głosem i wszedł zaraz za mną do pomieszczenia.
Znajdowała się tam jedna mała toaleta, jakiś prysznic oraz dwie umywalki, a nad nimi lustra.
- Hmmm... Podoba ci się mój zapach. - Odwróciłam się w jego stronę, a rzeczy, które miałam ze sobą, wcześniej położyłam na parapet.
- Może w końcu będziemy mieli po jednym punkcie. - Pchnął mnie lekko na ścianę.
- Nie chciałam być twoim punktem. - Położyłam dłonie na jego torsie.
- Nie chcesz to nie będziesz, ale weź mnie w końcu pocałuj. - Szepnął mi do ucha.
- Powinniśmy chyba najpierw umyć zęby. - Wyminęłam go.
- Umyjemy i wrócimy do tematu. Bardzo ważnego tematu. - Wyciągnął szczoteczkę z kieszeni dresów.
- Pasty? - Zapytałam.
- Jaką masz? - Uśmiechnął się, przeczesując włosy ręką.
- Mięta. - Odparłam.
- Hmm... Będziesz ostro smakowała. - Wystawił trzymany przedmiot.
- O ile Jacob nie przyjdzie. - Zaśmiałam się, po czym wsadziłam szczoteczkę do buzi.
- Bublabaia. - Powiedział Alan z pełną buzią.
- Wajdhkabla? - Rozmawialiśmy, mając pastę w ustach.
- Gotowa? - Zapytał, po czym przepłukał usta wodą.
- Tylko się pomaluję. - Mrugnęłam.
- Masz chwilę, bo tak długo już czekam, że zaraz nie wytrzymam. - Ściągnął koszulkę, a ja starałam się nie patrzeć na jego idealne ciało.
- To weź mnie nie rozpraszaj.- Zaśmiałam się i nałożyłam na twarz krem matujący.
- Zmieniam koszulkę. - Uśmiechnął się cwaniacko.
- To ruchy. - Poprawiłam jeszcze brwi, rozczesałam włosy i założyłam czarne kolczyki.
- Gotowa? - Zapytał, zerkając na mnie.
- Muszę się tylko przebrać. - Zaśmiałam się, ale jednocześnie zastanawiałam się co za chwilę może się wydarzyć.
- To potem. - Mruknął i podniósł mnie za pośladki do góry. Następnie posadził mnie na umywalce i umieścił jedną rękę obok mojego uda, a drugą położył na moim czerwonym policzku.
- Chcesz tego? - Szepnął, a kciukiem jeździł po mojej skórze.
- Tylko jeśli potem o tym zapomnimy. - Popatrzyłam w jego rozszerzone źrenice.
- Ale ja nie... Dobrze. - Zciszył głos, po czym jego kciuk przejechał po mojej dolnej wardze.
- Nie chcesz zapominać? - Powiedziałam delikatnie.
- Najpierw to zróbmy. - Zbliżył swoje pełne, czerwone usta do moich.
- Nie kuś mnie, bo zaraz zobaczysz jak mi nerwy puszczają. - Lekko przygryzł moją dolną wargę.
- Chcę tego spróbować. - Wpił się w moje usta.

Na początku całowaliśmy się delikatnie, później przejechał językiem po mojej wardze, prosząc o wejście.
Zaczęliśmy całować się zachłannie, namiętnie, pełni pożądania, używając do tego języków. Gdy jego ciepłe wargi odsunęły się od moich oparł się swoim czołem o moje, ale nic nie mówił. Oddychaliśmy bardzo ciężko, ale staraliśmy się wyrównać nasze oddechy. Patrzyliśmy się na siebie, ale dalej była między nami cisza. W pewnym momencie zaskoczył mnie, ponieważ ponownie mnie pocałował, tylko tym razem delikatnie, namiętnie, ale jednocześnie jakby z miłością... Dołączyliśmy języki do naszego pocałunku, ale dalej było tak uroczo, nie tak jak poprzednio.
Wsadził swoje dużo ciepłe dłonie pod moją koszulkę, ale trwając nadal w pocałunku wyciągnęłam je stamtąd.
- Co jest? - Zapytał zdezorientowany.
- Miał być tylko pocałunek. - Zmarszczył brwi.
- Nic się między nami nie zmieni.- Szepnął, chcąc mnie uspokoić.
- To się postaraj. - Zeskoczyłam na proste nogi i ruszyłam biegiem w stronę pomostu, odwróciłam się raz, żeby sprawdzić, czy Alan nadal podąża za mną.
- Angelica! Zatrzymaj się. - Krzykanął w moją stronę.
- Czekam. - Ściągnęłam buty wraz ze skarpetkami i usiadłam, spuszczając nogi w dół. Dotknęłam stopami zimnej wody, po czym przeszedł mnie dreszcz.
- Tak chcesz się bawić? - Zaśmiał się.
- Czemu nie? - Zapytałam, szeroko się uśmiechając.
- Sama chciałaś. - Podniósł mnie.
- Co ty robisz? - Przestraszyłam się.
- Idziemy popływać. - Postawił mnie na nogi.
Włożył swoje duże, ciepłe dłonie pod moją koszulkę. Przejechał nimi w górę i w dół po czym powoli pozbył się materiału, a ja zostałam w czarnym staniku.
- To głupi pomysł. - Położyłam swoje dłonie na jego torsie.
- Staram się. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- No dobrze. - Chwyciłam za materiał jego koszulki i ściągnęłam ją z niego, oglądając jego wspaniałe ciało.
- Czyli idziemy razem? - Uniósł brew, nie odpowiedziałam mu tylko chwyciłam za sznurek od jego dresów i po woli opuściłam je w dół.
- Podnieciłeś się. - Zaśmiałam się, patrząc na wybrzuszenie w jego bokserkach.
- Dlatego przyda się zimna woda.- Zauważyłam, że mimo iż wyglądał na pewnego siebie, lekko się zawstydził.
- Nie wiem, czy ona wystarczy. - Powiedziałam kokieteryjnie, a on jedynie ściągnął ze mnie spodnie.
- Bardzo ładnie... - Uśmiechnął się. - Masz świetne ciało. - Dotknął mojej talii, po czym podniósł mnie.
- Puść mnie. - Zaśmiałam się.
- Jak chcesz. - W tym momencie mnie puścił, a ja wpadłam do wody.
Poczułam nagłe zimno, które ogarnęło moje ciało.
- Pomóż mi. - Wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Hmm... No dobra. - Niepewnie Podał mi dłoń, a ja pociągnęłam go w swoją stronę, po czym również wpadł do wody.
- Zimno. - Próbowałam wyjść na pomost.
- Dam ci bluzę, jest ciepła. - Wyszedł z wody, po czym wyciągnął mnie z niej.
- Dobrze, d-d-dziękuję. - Cała się trzęsłam.
Poszedł po obiecany przedmiot, w który następnie mnie ubrał. Była duża, szara, więc dzięki niej nie było widać mojej bielizny.
- Idziemy robić śniadanie? - Zapytał, chwytając mnie za nadgarstek.

✔✔
Zostawiajcie gwiazdki, liczę na was.😚

Naprawdę To Ty? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz