41. Spotkanie A.A

357 18 0
                                    

Wczorajszy wieczór skończył się tak, że Will i ja zaczęliśmy gadać, próbując nie zwracać uwagi na tamtą dwójkę. Nie oszukujmy się było nam przykro... No ja byłam zazdrosna, mimo iż to nie mój chłopak. Stewart odwiózł mnie do domu, za co byłam mu wdzięczna. Pogodziliśmy się i nawet spędziliśmy miłe chwile w swoim towarzystwie. Nie interesowało mnie to, czy Alan i Bella spędzają teraz czas razem, czy nie.

Dzisiaj natomiast miałam mieć spotkanie z "A.A", dlatego od rana bardzo się stresowałam. Stanęłam przed szafą zastanawiając się co by tutaj założyć, ostatecznie ubrałam czarne getry i biały sweter w ciemne paski.
Na nogi założyłam vansy old skoole, a włosy rozpuściłam, zrobiłam jeszcze taki jak zawsze makijaż, po czym zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie.
- Randka z Alanem? - Zapytał, tata widząc mnie na schodach.
- Znowu zaczynacie? Nie. - Zmarszczyłam brwi i podeszłam do lodówki.
- Cholera. - Powiedział pod nosem i wyciągnął jakiś banknot.
- Będę bogata! - Alex odebrała od ojca pieniądze i pobiegła szczęśliwa na górę.
- Ugh, przestańcie już. - Przewróciłam oczami, wyciągając potrzebne składniki.
- Też cię kochamy. - Powiedział, po czym zabrał plecak.
- Tak, tak. - Zaśmiałam się.
- To ja lecę na siłownię, pa. - Podszedł i pocałował mnie w czoło, po czym opuścił nasz apartament.
- Co robisz? - Zapytała Alex, zbiegając z góry.
- Kaszkę manną. - Powiedziałam, nalewając mleka do garnka.
- Fujj. - Zrobiła obrzydzoną minę.
- Z malinami. - Popatrzyłam na dostępne owoce.
- I tak nie chcę. - Wzruszyła ramionami.
- W sumie to ci nie proponowałam. - Zaczęłam gotować białą ciecz.
- No i dobrze. - Usiadła na hokerze.
- Coś jeszcze? - Popatrzyłam na nią wyczekująco.
- Wiedziałaś, że Alan był wczoraj u Belli w mieszkaniu? - Zapytała, a ja poczułam zazdrość i trochę złość, oczywiście nie obyło się bez smutku.
- Fajnie. - Udałam, że wcale się tym nie przejmuję i nie zabolało mnie to, że tak było.
- Siostra Belli całą noc mi o tym opowiadała. - Dodała zrezygnowana.
- No i co mówiła? - Zapytałam ciekawa, ale starałam się nie zabrzmieć na zbyt zainteresowaną. Miałam też nadzieję, że niedługo dowiem się, że to żart.
- Nie mogła spać w nocy. - Zaśmiała się, ruszając zabawnie brwiami.
- No to super. - Skończyłam przygotowywać posiłek, po czym usiadłam przy stole, ukrywając złamane serce.
- Lecę z Mel na łyżwy. - Wstała i ruszyła na górę po rzeczy.
- No pa. - Zabrałam się za jedzenie, przy okazji sprawdzając internet.

- Będę później. - Otworzyła drzwi.
- Ja też. - Krzyknęłam, po czym wróciłam do wcześniejszego zajęcia.

A.A:
Denerwuję się XD

Ja:
Ja też :/

A.A:
Czemu akurat tamten park? :-*

Ja:
Lubię go, mówiłam ci kiedyś <3

A.A:
Znam osobę, która też lubi ten park.

Ja:
Dużo ludzi pewnie go lubi XD

A.A:
Pewnie tak <3

Ja:
Ja już się zbieram, zaraz wychodzę.

A.A:
Ja też :-*

Po ostatniej wiadomości zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, dodatkowo zabezpieczyłam się, pakując gaz pieprzowy. Ubrałam kurtkę, po czym wyszłam z mieszkania, zamykając je na klucz. Zauważyłam Alana, stojącego przy windzie, na co mój brzuch dodatkowo zabolał.
- Hej. - Pomachał do mnie, ale ja stanęłam jakiś odstęp dalej, ignorując go. - Ładna pogoda. - Dodał, po czym weszliśmy do środka.
Nacisnęła przycisk, żeby zjechać na dół.
- Nie gadam z tobą. - Odsunęłam się od niego, wyciągając telefon.
- Przepraszam, że tak wyszło.- Powiedział, po czym nagle zrobiło się ciemno, widać było tylko poświate z panelu z przyciskami.
- C-co się stało? - Zająkałam się.
- Spokojnie, jestem tu. - Przytulił mnie, a ja zostałam sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć ponieważ strach zapanował nad całym moim ciałem.
- S-spałeś znowu z tą blondyną. - Dodałam, a on się cały spiął. Chciałam zmienić temat, żeby nie myśleć o katastrofie.
- Kto ci tak powiedział? - Popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Siostra Belli powiedziała tak mojej Alex. - Usiadłam na ziemi, patrząc w jeden punkt.
- Po kinie odwiozłem ją do domu, bo mnie zostawiłaś. - Zajął miejsce obok mnie.
- Bo mnie olałeś. - Zmarszczyłam czoło.
- Myślałem, że wolisz Willa ode mnie. - Podrapał się po głowie.
- Nie kłam Bella ci się podoba i tyle. - Po tym jak te słowa wyszły z moich ust, zorientowałam się, że zachowuje się jak zazdrośnica.
- Czyli jesteś zazdrosna? - Czułam, że się uśmiechnął.
- Co? W życiu. - Pokręciłam głową, czując jak moje policzki pieczą.
- Ja jestem. - Powiedział zdecydowanie.
- Nie wymyślaj. - Zaśmiałam się.
- To jest tak prawdziwe jak to, że siedzimy uwięzieni w windzie. - Na te słowa ponownie wpadłam w panikę.
- Muszę napisać do jednej osoby.- Odparłam, po czym z trzęsącymi się rękami wystukałam wiadomość.

Ja:
Utknęłam w windzie, boję się :'(
Przepraszam, że się spóźnię.

- Piszesz do mnie? - Zaśmiał się szatyn obok mnie, wyciągając telefon.
- Nie, do kolegi, który jako jedyny wie, że boję się wind.- Zakryłam twarz w dłonie.
- Spotykasz się z nim dzisiaj?- Zapytał, pisząc do kogoś wiadomość.
- Skąd wiesz? - Zapytałam zaskoczona.

A.A:
Też siedzę w windzie.

- To z tobą pisałem? - Zaśmiał się.
- Cooo? - Sprawdziłam nasze wiadomości.
- Pisaliśmy ze sobą, ale o tym nie wiedzieliśmy? - Kręcił głową z niedowierzaniem.
- To powiedz mi kim jest ta dziewczyna. - Uśmiechnęłam się, gotowa na wywiad.
- Opiszę ci ją, a ty zgaduj o kogo chodzi. - Dotknął mojej nogi.
- Dobra. - Wzięłam kilka głębokich wdechu, czując rosnący strach. Byliśmy uwięzieni w windzie, a on miał mi za chwilę powiedzieć w kim jest zakochany...
- Lubi oglądać filmy. - Usiadł na przeciwko mnie, a ja zaczęłam analizować. - Ma piękny uśmiech. - Zaśmiał się.
- Wiesz, że nie znam dziewczyn z twojej klasy? - Zapytałam, zawężając grono "podejrzanych".
- Jest rok młodsza. - Położył rękę na moim policzku.
- Z mojej klasy? - Na moje policzki wkradły się rumieńce, mam nadzieję, że nie widzi w ciemnościach.
- Tak. - Odparł szybko. - Kocha gorącą czekoladę. - Po jego słowach coraz bardziej uświadamiałam sobie, że może chodzić o mnie... Nie wiem, czemu tak myślałam, ale pasowało.
- Ciekawe, mów dalej. - Czułam jak serce bije dużo szybciej, a moje ręce się pocą.
- Ma zimne stopy. - Dotknął moich nowych butów. - Ma psa i siostrę. - Myślałam, że oszaleje, chciałam usłyszeć, że to o mnie chodzi. - I ostatecznie nie przyszła na poniedziałkowy mecz. - Dodał.
- Nie wiem o kim mówisz. - Bałam się odrzucenia, dlatego powiedziałam szybko te słowa.
- Muszę ci coś powiedzieć... - Zaczął, ale światło się zaświeciło, dlatego wstałam na równe nogi.
- Żyjemy. - Rzuciłam mu się na szyję.
- Ale... - Odezwał się ponownie.
- Dziękuję. - Dodałam, wychodząc z windy.

✔✔✔
Miłego dnia wszystkim, coraz bliżej końca.

Naprawdę To Ty? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz