Prolog

2K 45 5
                                    

- Już idę! - Krzyknęłam i zeszłam po schodach na dół. Czekał mnie kolejny zwyczajny dzień w szkole.
- Jeszcze się spóźnisz! - Mama otworzyła mi drzwi, prowadzące na pole co sugerowało, że naprawdę się spieszy.
- Ja nigdy się nie spóźniam. - Wyrzuciła mnie z domu w skarpetkach z obuwiem w rękach. Jednak ja wcale nie czułam presji czasu.
- Zawsze może się to zdarzyć, nawet tobie. - Przewróciła oczami i wsiadłyśmy do auta. Zaraz zacznie się rozmowa o tym jak źle się zachowuje...
- Nawet nie zdążyłam założyć tenisówek. - Zmarszczyłam brwi, wiążąc prawego buta, nie wiem co jest przyczyną tak napiętego grafiku, ale w ogóle mi się to nie podoba.
- Lepszych skarpetek nie miałaś? - Zmieniła temat i dodała gazu. Po wypowiedzianych przez moją mamę słowach jestem jeszcze bardziej zła, dlaczego się wszystkiego czepia od rana...
- O co ci znowu chodzi? - Zerknęłam na nią, widząc złość wymalowaną na jej twarzy i ogrom zmęczenia. Moja mama jest piękną kobietą, ale tym razem mogę zauważyć podkrążone oczy co nie wróży nic dobrego.
- Różowe? Nie jesteś za stara? - Powiedziała to w bardzo wyśmiewczy sposób, patrząc na moje skarpetki co tylko utwierdziło mnie w mojej teorii.
- Co jest? - zaśmiałam się, próbując nie okazać swoich prawdziwych uczuć.
- Będziemy mieć nowych sąsiadów... Muszę ich dzisiaj oprowadzić i wiesz te wszystkie bzdury...- Potarła twarz dłonią, chyba po części ją rozumiem, ale czemu tak jest tym aż tak przejęta? 
- Ale przecież to nie nasze mieszkanie, więc czemu masz to robić? - Zadałam dręczące mnie pytanie.
- Właściciel jest w Niemczech, więc poprosił nas o pomoc. - Wyjaśniła, ale w dalszym ciągu nie rozumiałam jej obaw, nie jest z tym sama.
- A tata? - Zapytałam, to była ostatnia rzecz, która nie dawała mi spokoju. Po  poznaniu odpowiedzi mogłabym stwierdzić, czy powinnam się martwić.
- Wraca wieczorem, więc wszystko na mojej głowie. - Westchnęła ciężko, a więc faktycznie nie ma lekko, w dodatku praca no i my... ja i moja siostra to nie łatwa sprawa.
- A to powodzenia, pamiętaj że cię wspieram. - Wysiadłam, oferując szybko swoją pomoc. Wiem, że mama i tak jej nie przyjmie, pod tym względem jesteśmy tak samo popaprane.
- Wzajemnie. - Odjechała w mgnieniu oka, życząc mi tego samego co ja jej, teoretycznie i tak mam lepiej.
- Angelica! - Pomachała mi bardzo wysoka szatynka. Znamy się już długi czas, wiem że zawsze mogę się zwrócić do niej o pomoc co bardzo mnie pociesza.
- Nicola! - Przytuliłam ją. Na jej widok od razu się uśmiechnęłam i pobiegłam w jej objęcia teraz tego właśnie potrzebowałam.
- Co tam? - Zapytała, po czym automatycznie skierowałyśmy się pod salę, w której niedługo miała rozpocząć się moja lekcja.
- Nie najgorzej, ale mamy mieć nowych sąsiadów. - Przewróciłam oczami, na wspomnienie rozmowy z moją rodzicielką.
- Może trafisz na jakiegoś przystojniaka? - Poruszyła zabawnie brwiami, przez co się zaśmiałam, ale znam swoje szczęście, więc jakoś się nie zapowiada.
- Byłoby super. - Zaśmiałam się i w tym momencie podeszła do nas Susan druga dość bliska mi osoba.
- Siema! - Przywitała się z nami, jest ona dość niską blondynką i zawsze na nosie ma okulary, ale to przez wadę wzroku, a nie królującą modę.
- Co masz teraz? - Nicola zadała pytanie naszej koleżance, ponieważ my już obie zdążyłyśmy wymienić się informacją na ten temat.
- Biologię, a wy? - Odpowiedziała, posyłając nam szeroki i szczery uśmiech.
- Ja matmę. - odparłam po krótkim przypomnieniu sobie rozkładu zajęć, jednak nie mam tak słabej pamięci.
- Angielski. - Dodała brunetka zaraz przed tym jak zadzwonił dzwonek. Moja sala była najbliżej, więc miałam najkrótszą drogę. Postanowiłam się nie spieszyć.
- To trzymajcie się. - Pomachałam do nich, nie wiem czy szybko się zobaczymy. Chodzimy do innych klas co utrudnia nam trochę kontakt.
- No laska, gdzie byłaś? - Zaczepiła mnie Alice, czyli ładna brunetka z brązowymi oczami, chuda, troszkę wyższa ode mnie.
- Mama mnie podwiozła, bo trochę dłużej zajęło mi przygotowanie się, sama rozumiesz odzwycziłam się od wstawania o tej godzinie. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dzień dobry! - Powiedziała nauczycielka, otwierając drzwi. Wyglądała jakby miała dobry humor jednak to wszystko może się zmienić.
- Dzień dobry. -Odpowiedzieliśmy chórkiem co najmniej jak w podstawówce, jej to w żadnym wypadku nie przeszkadzało.
- Może się trochę zapoznamy? - Usiadła na krześle i poprawiła swój żakiet, wyglądała dość elegancko.
- Jak nie będziemy się uczyć to możemy robić co pani chce. - Zaśmiał się jakiś chłopak, jak zgaduję będzie robił za klasowego błazna, a przynajmniej tak go w tej chwili odbieram.
- Może zaczniemy od tego, że zmienicie miejsca. - Zatarła ręce, czyli moja nauczycielka ma jednak swoje zasady i na pewno je wprowadzi to widać.
- Czemu? - Zaczął ktoś narzekać. W sumie to mu się nie dziwię usiadł pewnie z kimś kogo lubi i nie chce tego zmieniać.
- Tak jest na moich lekcjach.- Powiedziała zdecydowanym głosem, po czym rozejrzała się po sali oraz uczniach, siedzących w swoich ławkach.- Najniższe osoby do przodu.- Dodała, przez co od razu podniosłam się na krześle, powód był prosty byłam chyba najniższa w nowej klasie.
- Ty. - Zamknąłam oczy, mając nadzieję, że nie wskazuje na mnie, nie chcę być tak blisko tablicy. - Usiądziesz tutaj... - Chyba z dziesięć minut nas dobierała.
- O i jeszcze wy, to usiądźcie razem. - Popatrzyła na mnie, następnie na jakiegoś chłopaka i machnęła na nas ręką, chyba miała już dość kombinowania.
- John. - Chłopak podał mi rękę i się przedstawił. Był wyższy ode mnie (jak chyba każdy), blondyn o niebieskich oczach (pewnie normalka).
- Angelica. - Uśmiechnęłam się i przesunęłam w stronę okna, żeby zrobić mu więcej miejsca.
- Ładne imię. - Mimowolnie zarumieniłam się na ten komplement. John wydaje się być naprawdę w porządku.
- Dziękuję, twoje też jest ładne. - W tym momencie Alice odwróciła się w nasza stronę, pewnie chcąc sprawdzić z kim siedzę. Sama dzieliła ławkę z Charlotte, czyli śliczną szatynką z aparatem na jej uroczych ząbkach.
- Masz może długopis? - Sięgnął do plecaka.
- Tak. - Zaczęłam grzebać w piórniku, pamiętałam, że go zabierałam. Byliśmy nawet na zakupach, dzięki którym takich pisaków mam bardzo dużo.
- To dobrze ja też mam. - Zrobiłam śmieszną minę, która wyrażała moje niezrozumienie.


Zapraszam do czytania i gwiazdkowania.

Naprawdę To Ty? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz