37. Impreza

352 17 0
                                    

Po powrocie do domu, poszłam schować prezenty, a następnie udałam się pod prysznic.
- Długo jeszcze? - Przed chwilą weszłam, a moja siostra cały czas puka do drzwi i mi przeszkadza.
- Tak! - Krzyknęłam zdenerwowana.
- To wychodź! - Nie dawała mi spokoju.
- Czego chcesz? Idź na dół. - Powiedziałam, tracąc cierpliwość.
- Sikać mi się chce. - Zaczęła kopać w drzwi.
- To idź na dół. - Powtórzyłam, biorąc płyn do ręki.
- Dobra. - Powiedziała tak lekko, jakby tylko czekała na moje pozwolenie, przez co poczułam złość, że męczy mnie bez powodu.

Nałożyłam zatem kakaową ciecz i wcierałam ją w ciało, ciesząc się ciepłą wodą, spływającą po moim ciele oraz pięknym zapachem. Włosy umyłam malinowym szamponem i kiedy byłam już gotowa, wytarłam się oraz ubrałam biały szlafrok. Może był to głupi pomysł, ponieważ przed kąpielą dostałam okres... Pewnie, dlatego byłam tak wściekła na chłopaka i ogólnie teraz wszystko trzyma się kupy. Tak, więc założyłam tampon i sprawdziłam, czy biały szlafrok nadal jest biały. Udało się wyjść bez szwanku, dlatego z turbanem na głowie wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju.
Wyciągnęłam telefon w celu sprawdzenia godziny i jakichś wiadomości. Była siedemnasta, więc zostały mi dwie godziny do wyjścia.

A.A:
Co tam, mała?<3

Ja:
Idę na imprezę, więc chyba super, a u ciebie?

A.A:
Randka...

Ja:
Z dziewczyną, czy ukochaną? XD

A.A:
Nie z tą co mi się podoba, niestety... :(

Ja:
Przykro mi :(

A.A:
Ważne, że chociaż jedno z nas będzie się dzisiaj dobrze bawiło ;)

Ja:
Czy ja wiem pokłóciłam się dzisiaj z ważną dla mnie osobą :'(

A.A:
W sumie to ja też...

Ja:
My to jak bliźniacy XD

A.A:
Haha, no XD Ale nie chciałem jej ranić :'(

Ja:
Ja jego też :'(

A.A:
Jesteśmy chujowi w te klocki XD

Ja:
Zgadzam się XD ale muszę już spadać :-*

A.A:
No czaję, papa <3 baw się dobrze.

Ja:
No ty też XD papa :-*

A.A:
Dzięki, mała <3

Wrzuciłam telefon do małej czarnej torebki, którą miałam zamiar zabrać ze sobą na zabawę.
Skręciłam swoje włosy i zabrałam się za widoczny, ale nie zbyt ostry makijaż. Ubrałam czerwoną sukienkę... Kolor w razie czego lepszy niż biały... Nie za wysokie czarne szpilki i zeszłam na dół piętnaście minut przed czasem.
- Będzie Alan? - Zapytała mama.
- Nie i bardzo dobrze. - Wzruszyłam ramionami.
- Kurde, szkoda. - Pokręciła głową niezadowolona.
- Mamo, chyba wiesz co masz robić! - Krzyknęła Alex z pokoju.
- Tak, tak. - Wyciągnęła pieniądze z portfela.
- Nie no znowu... - Przewróciłam oczami, po czym się zaśmiałam.
- Liczę na niego, niech się pośpieszy. - Posłała mi całusa w powietrzu.
- Nic z tego nie będzie. - Posumtniałam, myśląc o tym, że ma dziewczynę i jesteśmy pokłóceni.
- Zobaczymy, ale teraz się nie przejmuj i baw się dobrze. - Przytuliła mnie z miłością.
- Dziękuję. - Trwałyśmy chwilę w uścisku, po czy stwierdziłam, że muszę już iść.

- Jedziemy? - Zapytał kierowca, kiedy zajęłam swoje miejsce.
- Jasne. - Odparłam i ruszyliśmy.
- Zarezerwowałem nam miejsce.- Odezwał się Tom, odkładając telefon.
- Za chwilę będziemy. - Dodał blondyn, skręcając w mniejszą uliczkę.
- Świetnie wyglądasz. - Powiedziała mi na ucho Charlotte.
- Ty też. - Uśmiechnęłam się do niej miło, po czym przypomniałam sobie, że jestem tutaj z dwoma parami (prawie).
- Kochanie, gotowa? - Odwrócił się chłopak przyjaciółki, który siedział na miejscu obok kierowcy.
- Zawsze. - Odparła, po czym wysiedliśmy z grafitowego Land Rovera.
Udaliśmy się do wejścia, Alice w satynowej sukience w kolorze szmaragdowym oraz szarej kurtce, wyglądało to w sumie śmiesznie, ale jak już ściągnie szary materiał to wszystkich olśni, na pewno. Wyprostowała włosy oraz zrobiła mocny makijaż, skupiającym uwagę na oczach. Na miejscu Toma nie zostawiałabym jej samej nawet na chwilę. Charlotte również pięknie wyglądała, sukienka składająca się z czarnej spódnicy oraz złotej góry. Strój przykryty był białą kurtką. Włosy szatynki były spięte w klasycznego koka, a makijaż dodawał klasy, imprezowemu stylowi.
- Tom. - Powiedział ochroniarzowi chłopak, po czym tamten nas wpuścił bez żadnego problemu.
Od razu udałyśmy się na kanapy, które załatwił nam przyjaciel.
- Cholera. - Alice szepnęła mi do ucha, a ja skupiam na niej całą swoją uwagę.
- Co jest? - Zapytałam zdezorientowana.
- Nie rozglądaj się. - Powiedziała na co oczywiście zrobiłam na odwrót. - Mówiłam nie rozglądaj się. - Upomniała mnie brunetka.
- Na co macie ochotę? - Zapytał nas John.
- Weźcie jakieś fajne drinki. - Uśmiechnęła się szatynka.
- Tylko nie panikuj. - Uspokoiła mnie Alice... Tak naprawdę jeszcze bardziej mnie zestresowała.
- Mów co jest. - Zmarszczyłam brwi, zniecierpliwiona.
- Alan tutaj jest. - Posłała mi współczujące spojrzenie, a ja poczułam stres i strach...
- Jeszcze jego tutaj brakowało. - Pokręciłam głową z przerażenia.
Chłopacy przynieśli alkohol, który piłyśmy bez przerwy, prosząc o nową ilość. Tańczyłyśmy razem, same, z innymi... Było świetnie.
- Gramy w butelkę, idziesz? - Podszedł do mnie jakiś chłopak i szepnął uwodzicielsko do ucha. Pokiwałam twierdząco głową i wzięłam dziewczyny ze sobą. Byłyśmy już nieźle wstawione, dlatego nie czułam takiego stresu i odprężona usiadłam w kółu, gdzie mogłam zobaczyć Alana z Bellą.
- Wypij trzy kieliszki. - Padło pierwsze zadanie, po czym wykonawca zakręcił butelką po szampanie. Było nas chyba z dziesięć osób może dwanaście.
- Pocałuj chłopaka obok. - Przedmiot zatrzymał się na Charlotte, która miała wykonać polecenie. Popatrzyła na blondyna, zmierzyła go z góry do dołu po czym wpiła się w jego usta, całując zachłannie.
- Niezła jesteś. - Powiedział, kiedy się od niego oderwała.
- Wiem. - Wzruszyła ramionami i zakręciła butelką, która wskazała mojego wroga... Jednego z dwóch, Belle.
- Zrób mu loda. - Szatyna wskazała na biednego, rudego chłopaka, siedzącego z nami w kółku.
Dziewczyna przy wszystkich zaczęła ścigać, piegowatemu spodnie, na co się bardzo zawstydził. Ja zamiast patrzeć na przebieg zdarzeń, obróciłam głowę w stronę Alana, który mierzył mnie wzrokiem. Tak przenikliwie mi się przyglądał, że poczułam się bardzo niezręcznie.
- Koniec. - Powiedziała blondynka, przecierając usta, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przez ten cały czas nie odwróciliśmy od sobie wzroku aż do tego momentu.
Bella wzięła butelkę i nią zakręciła... Nie padło na mnie przez co się wkurzyła.
- Alice. - Powiedziała imię mojej przyjaciółki i szeroko się uśmiechnęła.
- Tak? - Popatrzyła na nią z drwiną.
- Prześpij się z nim. - Wskazała na Toma, nie wiedząc, że brunetka i chłopak chodzą ze sobą.
- Dobra. - Wstała i podeszła do niego, po czym się oddalili.
- Oni są razem, idiotko. - Powiedziałam z kpiną, po czym zaśmiałyśmy się z Charlotte.
- No to kręcę jeszcze raz. - Jak podwiedziała tak też zrobiła. Padło na chłopaka po mojej lewej stronie. - Pocałuj Angelice.- Uśmiechnęła się dumnie, a chłopak musnął ustami moje wargi, po czym wpił się w nie zachłannie. Kiedy skończyliśmy popatrzyłam zadowolona na szatyna, który mordował mnie wzrokiem. Graliśmy jeszcze długo, ludzie obchodzili, przychodzili, Alice nie wróciła. Widziałam jak dobrze bawi się z chłopakiem, więc nie miałam jej tego za złe. Później Charlotte poszła z Johnem, który był zły za pocałunek z nieznajomym, który się do niej przyczepił i teraz piją we trójkę drinki.
- Idź z Alanem do kibla i siedźcie tam trzy minuty. - Rozkazał jakiś chłopak i zamknął nas w jednej kabinie w męskiej toalecie. Odszedł i powiedział, że wróci nas otworzyć jak minie ustalony czas albo nie zapomi.
- Co się tak gapisz? - Powiedziałam wkurzona tym, że ciągle mi się przygląda.
- Całowałaś inne usta. - Zbliżył się do mnie.
- Ty też. - Wzruszyłam ramionami, czując się przytłoczona.
- Jesteś zazdrosna? - Uśmiechnął się zwycięsko.
- O co? - Podniosłam jedną brew do góry.
- O moją randkę i pocałunek.- Chwycił mnie za nadgarstki.
- Śmieszy jesteś. - Prychnęłam.
- Byłaś zła, bo przerwałem wam zabawę z Willem? - Zapytał, a mnie napełniła fala złości.
- To ty się do mnie nie odezwałeś. - Zacisnęłam dłonie w piąstki.
- Bo byłaś zła. - Popchnęłam go.
- Wcześniej. - Uderzyłam do w brzuch, delikatnie.
- Dość tego. - Chwycił moje nadgarstki, a ja usłyszałam przekręcany zamek.
- Możecie wyjść. - Powiedział przez drzwi, ale Alan trzymał mnie mocno przy ścianie.
- Zaraz. - Odpowiedział i zaczął błądzić swoją ręką po moim policzku.
- Zostaw mnie. - Zmarszczyłam czoło.
- Tęskniłem. - Uśmiechnął się głupio.
- Mówiłam, że pierwszy odpadniesz. - Zaśmiałam się usatysfakcjonowana.
- Co tam, bądź moja. - Zrobił mi malinkę i zaczął sunąć ręką pod moją sukienką.
- Zostaw mnie. - Starałam się go odepchnąć.
- Co z Willem chętnie byś się przespała, a ze mną już nie? Przepraszam, że ci wtedy przeszkodziłem. - Po tym jak to powiedział moje serce pękło, poczułam że w jego oczach jestem dziwką... To nie był sen. Zamachnęłam się z całej siły i uderzyłam go w twarz.
- Robię to, żeby chronić twoją dupe, kretynie! - Zalałam się łzami.
- A myślisz, że dlaczego spotykam się z Bellą?! - Krzyknął oburzony.
- Gówno mnie to obchodzi, jesteś skończonym dupkiem!- Chwyciłam za klamkę.
- No leć, daj mu dupy. - Dodał, a ja wpadłam w szloch.
- Pierdol się i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj, a tak jakbyś chciał wiedzieć to mam okres, dupku. - Wykrzyczałam mu w twarz.
- Ja... - Wybiegłam z toalety i poszłam pić, chlać i zapomnieć...

✔✔✔
Powoli zbliżamy się do końca. Zostało jeszcze z siedem rozdziałów.

Naprawdę To Ty? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz