26. Bójka

389 18 21
                                    

Zadzwonił dzwonek oznaczający długą przerwę, dlatego szybko wyszłam z klasy, kierując się do stołówki.

- Uwaga! - Usłyszałam głos Alana przemawiający do tłumu uczniów.
- Ciekawe o co chodzi. - Powiedziała Alice. Siedziałam z nią przy stole wraz z Charlotte i Johnem.
- Skoro Marcus ma odwagę rozpuszczać takie plotki i nękać niewinną dziewczynę to zobaczymy, czy po lekcjach też będzie takim kozakiem. - Powiedział głośno szatyn, po czym usiadł na swoim miejscu. Można było usłyszeć przeróżne komentarze i szepty między innymi uczniami.
- To twoja dziewczyna? - Zapytała blondynka, siedząca niedaleko mnie.
- Za inną byś się tak nie wstawił!- Krzyknął ktoś z tyłu.
- Będziesz bił się z przyjacielem? - Pisnęła jakaś dziewczyna.
- No to smacznego? - Powiedział zmieszany John.
- Ja pierdole... - Pokręciłam głową z niedowierzaniem. To było miłe, nawet bardzo, ale może mu się coś stać... Nie chcę tego widzieć, martwię się o niego.
- Chyba się zakochał. - Uśmiechnęła się Alice.
- Nie, nie nie... - Grzebałam widelcem w sałatce.
- Jakiś problem? - Zapytał blondyn, dziewczynę stojącą nade mną.
- Alan jest mój. - Odwróciłam się i ujrzałam ją...
- Hej, Bella. - Posłałam jej wrogie spojrzenie.
- Mam nadzieję, że to tylko plotki. - Powiedziała, kierując się do wyjścia.
- Kto to był? - Zapytała Charlotte.
- Dziewczyna z wyjazdu, myślałam, że nie chodzi do tej szkoły. - Odkręciłam wodę.
- Chyba masz konkurencję. - Zaśmiała się brunetka.
- Spał z nią. - Zerknęłam w stronę szatyna, który właśnie  mi się przyglądał.
- O kurwa... - Szepnął John.
- Na pewno woli ciebie. - Pocieszyła mnie Alice.
- I tak nie jestem w jego guście. - Dokończyłam sałatkę.
- Z tego co widzę to raczej ona nie jest w jego typie. Ty jesteś. - Uśmiechnęła się Charlotte.
- Chodźmy już. - Wstałam, kierując się do wyjścia.

Podeszłam do szafki, żeby zabrać książki do biologii, kiedy ją otworzyłam zobaczyłam mała karteczkę:

Mam nadzieję, że nie jesteś zła, mała. Poczekaj na mnie chwilę po lekcjach, a potem pójdziemy do ciebie.
                  Twój kochany Alan.

Gdy tylko to przeczytałam, rozejrzałam się po korytarzu w poszukiwaniu jego osoby, ale nigdzie go nie było. Wzięłam książki, a kawałek papieru schowałam do kieszeni.

- Angelica, zostań po lekcji. - Usłyszałam głos nauczycieki, kiedy chciałam usiąść na swoim miejscu.
- Coś się stało? - Zapytałam.
- Nic, po prostu zostań. - Powiedziała.
- Dobrze. - Wzruszyłam ramionami i usiadłam na krześle.
- Nie bój się, będzie dobrze. - Pocieszył mnie John.
- Dziękuję. - Przytuliłam się do niego.
- Mogę płacić kartą, czy wolisz gotówkę? - Usłyszałam głos chłopaka, który pytał mnie o tę plotkę na matematyce.
- Słucham? - Zrobiło mi się bardzo przykro.
- To dzisiaj u mnie? - Szepnął w moją stronę.
- Odwal się od niej, bo inaczej będziesz miał obity pysk. - Wtrącił się wkurzony blondyn na co mi ulżyło.
- Ty mnie pobijesz? - Zaśmiał się.
- Jak nie ja to Alan. - Po słowach Johna, chłopak popatrzył na mnie przestraszony.
- Przepraszam... - Podrapał się po głowie i odwrócił w stronę okna.
- Dziękuję. - Ponownie przytuliłam blondyna. Byłam mu bardzo wdzięczna.

- Tutaj masz karty pracy. - Po lekcji nauczycielka wręczyła mi kartki z zadaniami.
- Mam nadzieję, że nie opuszczasz mojego przedmiotu. - Powiedziała surowo.
- Nie, miałam tylko teraz taki wyjazd... - Podrapałam się po głowie.
- Tak samo jak Alan, Jacob i Kevin? Wszyscy mówią to samo. - Usiadła na krześle.
- Pojechaliśmy razem. - Wzruszyłam ramionami.
- Jeśli się z nimi zadajesz to proszę cię tylko uważaj. - Spojrzała na mnie ostrzegawczo.
- Co ma pani na myśli? - Zmarszczyłam czoło.
- Nic, po prostu nie wpakuj się w kłopoty. - Posłała mi słaby uśmiech.
- Dobrze, dziękuję. - Powiedziałam, po czym skierowałam się do szafki.

Naprawdę To Ty? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz