Rozdział 1

8.6K 229 40
                                    

- Może jestem leniwa i zarozumiała, ale wiem co chcę robić w życiu. - tłumaczyłam swoim rodzicom, jak bardzo nie chce przejąć firmy ojca, ani matki. 

- Kochanie, jeśli chcesz żyć tak, jak żyjesz, musisz się na coś zdecydować. - pokiwał głową mój tata, Aaron. - Masz osiemnaście lat, zdecyduj się. - odparł zachęcająco i usiadł na skórzanej, czarnej kanapie. 

- Chce iść na dziennikarstwo. - powiedziałam pewna siedzie i oparłam się o fotel. - Jestem tego pewna. 

- Kochanie, przemyśl to jeszcze raz. My z tatą, chcemy dla Ciebie jak najlepiej. Nawet jeśli oblejesz na studiach to zawszę będziesz miała nasze firmy! - to miało być pocieszające? nawet jeśli to, jeszcze bardziej mnie wkurwili. 

- Tak we mnie wierzycie? Sądzicie, że sobie w życiu nie poradzę? - powiedziałam zdenerwowana. 

- Nie tym tonem. - skarcił mnie tata. - Wiesz, zrobisz co będziesz chciała, a potem zobaczysz jak to trzeba zapierdalać na chleb w młodym wieku. 

- Z tego co wiem to, miałeś już firmę w wieku 25 lat, albo 26..  Faktycznie zapierdalałeś po chleb, ale chyba tylko do sklepu. - uśmiechnęłam się kpiąco i poszłam do swojego pokoju. 

Jeszcze coś tam mówili, ale po prostu ich nie słuchałam. Zamknęłam się w swoim pokoju. Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Miałam dwa esemesy, jeden o Courtney, a drugi o Louisa. Boże, co on chce ode mnie. I skąd ja mam jego numer?

Od: Courtney

Idziemy na tą imprezę?!!!! 

Jaką znów imprezę? Chociaż, dawno na żadnej nie byłam, było by trzeba w końcu gdzieś wyjść. Postanowiłam, że napisze jej zaraz, bo najpierw chce zobaczyć to ten kretyn napisał. 

Od: Louis 

Wpadnij na imprezę o 22, wiesz gdzie mieszkam;') 

 Tak, Louis mieszka centralnie na przeciwko mnie. Czy o tej imprezie pisała moja przyjaciółka? Jezu, odechciało mi już tam iść. Ale nie byłam dawno i chcę się zabawić i napić, to jednak pójdę na tą imprezę z Courtney. 

Do:

Impreza u Louisa? przyjedź do mnie o 21, xoxo

Jest 19, dosyć wcześnie, mam czas na przyszykowanie, więc teraz pójdę do łazienki i wezmę gorący prysznic. Rozebrałam się z swoich ubrań i wskoczyłam do prysznica. Użyłam porzeczkowego szamponu do włosów i żelu do kąpieli. Po 30 minutach, wyszłam z łazienki owinięta w minutki, biały ręcznik. Pod nosem nuciłam jakąś piosenkę i podeszłam do szafy, niczego nie zauważając. 

- Ładnie Ci w samym ręczniczku. - jak usłyszałam jego głos, totalnie się wystraszyłam, odwróciłam się szybko i oparłam się od drzwi od szafy, a on patrzył na mnie z uśmiechem na swoim ładnym ryjku. Boże mózg mi wyprało. 

- Louis, co Ty tutaj robisz? Kto Cię w ogóle wpuścił do domu?! - poczułam jak czerwienie się ze wstydu i szybko biorę szlafrok z szafy i pędzę do łazienki. Zrzuciłam ręcznik i założyłam szlafrok. 

- Nie odpisałaś mi na esemesa, nie wiem czy przyjdziesz. - powiedział słodkim głosem, kiedy wyszłam z swojej łazienki. 

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - stanęłam przed nim i skrzyżowałam ręce. 

- Przez balkon. - uśmiechnął się. - Szykujesz się? 

- Przeszkadzasz mi w tym. - powiedziałam, chcąc się uśmiechnąć, ale opanowałam się. - Możesz już sobie pójść? 

Ostatnia SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz