Weszłam do pokoju z wielkiem bukietem róż. Spędziłam z Louis, kilka dobrych godzin. Rozmawialiśmy, o wszystkim. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy Courtney zrobiła wielkie oczy.
- No proszę! Już myślałam, że się ode mnie wyprowadziałś. - leżała na łóżku i czytała książke.
- Nie, z Tobą w pokoju będzie mi najłatwiej. - zaśmiałam się i nalałam wody do butelki i wsadziłam kwiaty.
- O czym rozmawialiście? Jesteście razem?
- Nie, ale można powiedzieć, że... jest między nami zgoda. - ryczałam mu w ramie, więc.. coś musi być.
- Wreszcie! - uniosła złączone dłonie do góry. - Która jest godzina?
- Siódma. - spojrzałam na złotego rolexa. - O której jest impreza?
- O dziewiątej. - wstała powoli i poszła do łazienki. Każdy pokój miał swoją łazienke, na tyle dobrze. - Idę się wykąpać.
Westchnęłam i zaczęłam myśleć w co się ubiorę. Zajrzałam do szafy i wyjęłam czarny krótki kombinezon i odkrytymi ramionami, ale z długim rękawem. Podeszłam do toaletki. Dawno nie ścinałam włosów, sięgają mi już do tyłka!
- Courtney, wyłaź szybciej! - rozczesałam włosy i wyjęłam specjalne nożyczki. - Chodź, pobawisz się w fryzjerkę. - zetnę do połowy pleców, a potem lekko podkręce prostownicą.
10 minut później przyszła w szlafroku i z turbanem na głowie. Spojrzała na mnie i na nożyczki.
- Poważnie? Mam Ci ściąć taki kawał włosów? -podeszła do mnie i rozmawiałam z jej odbiciem w lustrze.
- Tak, są już za długie. - machnęłam ręką i patrzyłam kątem oka, jak moje włosy lecą na ziemie. -Dziękuje. - pocałowałam ją w policzek i zaczęłam sprzątać.
- Szkoda by mi było. - usiadła na moim miejscu i zaczęła suszyć włosy. Jej rosną bardzo wolno.
- Mi nie. - poszłam do łazienki i podkręciłam włosy. Pomalowałam się tak jak zawsze. Podkład, lekkie konturowanie twarzy, lekko podkreślone brwi, jasne cienie do powiek i tusz do rzęs. Jak, żeby nie mieć tapety.
- Ładnie wygładasz. Louis'owi się spodoba. - uśmiechnęła się i zaczęła prostować włosy.
- Nie chcę, aby Louis'owi się spodobało. Myślisz, że pomalowałam się tak, bo on tu jest? Maluje się tak na co dzień! - usiadłam na łóżko.
- Przepraszam. Jakoś ciężko mi z tym. Przypomniało mi się coś! - odwróciła się do mnie i krzyknęła.
- No to mów o co chodzi.
- Jak szłam już do pokoju, przez przypadek wpadłam na profesorka. -zrobiłam wielkie oczy.
- Cooo?! Mów! - usiadłam bliżej jej.
- Ma nieziemski uśmiech.. Po prostu marzenie. Powiedział, że nie może się doczekać naszych zajęć!
- Haha, no nieźle. - powiedziałam rozbawiona.
- Coś czuje, że w tym roku zawitam jego pokój. - poruszała dwuznacznie brwiami, wtedy jeszcze bardziej się zaśmiałam.
- Boże, może będziesz mieć lepsze oceny, co? - wstałam i przebrałam się. Dobrałam do tego czarne, krótkie trampki, żeby było mi wygodnie.
- A ja? Jak wyglądam? - powiedziała po 20 minutach siedzenia w łazience. Ubrała jeansową spódnice i czarny top z długim rękawem.
- Lepiej ode mnie. Mamy jeszcze 10 minut, idziemy już?
CZYTASZ
Ostatnia Szansa
RomanceOpowiadanie jest o Riley, córce Jasmine i Aarona, bohaterów moich opowiadań, które znajdziesz na profilu. Fragment: - To co jest w tym pudełeczku, to tajemica. Dowiesz się dopiero później, Riley. - Możesz mi powiedzieć, co to jest. - mruknęłam po...