Rozdział 17

4.7K 161 9
                                    

- Nie mogę znaleźć kluczy.. - mamrotałam pod nosem. - Sprawdź pod doniczką. -oparłam się o filar. 

- Są. - uśmiechnął się i otworzył drzwi. Weszliśmy do środka i zapaliliśmy lampkę w przed pokoju. Zdjęłam buty i skoczyłam na Louis'a. Jego dłonie ścisnęły moje pośladki i dał mi buziaka w usta. - Dorwałem Cię. 

Nic nie powiedziałam. Louis ruszył po schodach na górę, do mojego pokoju. 

- Gdzie są Twoi starzy? - rzucił mnie na łóżko i zdjął z siebie górną część ubrania. Z kieszeni od kurtki, wyjął portfel, a z niego prezerwatywę. Uśmiechnął się cwaniacko i położył go na biurku. 

- Nie wiem. Mówili coś o wyjeździe do Europy. - przesunęłam się do góry. - Rozbierz mnie. - Uklękłam przed nim, na łóżku i położyłam dłonie na jego wyrzeźbionej klacie. 

- Matka Cię nie nauczyła? - spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam podniecenie. - Poskarżę się jej. - przysunął się i sięgnął do tyłu i rozpiął mój zamek od sukienki. Nogami zrzuciłam ją na ziemie, aż zostałam w samej bieliźnie. Zaczął mnie całować i ściągać mój biustonosz i rzucił go do tyłu. - Teraz nikt nam nie przeszkodzi. - popchnął mnie i leżałam. 

Nachylił się na de mną i podarował mi swoje pocałunki. Agresywne i namiętne, takie jakie lubię. To tylko seks. Nic nam się nie stanie. Miałam już tego dość, nie chcę samych pocałunków. Chcę czegoś więcej. Rękoma zaczepiłam się o jego pasek od spodni i zaczęłam go rozpinać. Uśmiechnął się zadziornie w trakcie pocałunków, a swoją dłonią sunął wzdłuż mojego brzucha, na dół. Kiedy był przy mojej bieliźnie, wsadził ręką w nie. Jęknęłam, kiedy dotknął mojej przyjaciółki i zaczął ją pocierać. Długo nie trwało, a wsadził we mnie swoje dwa palce. Moje ręce wisiały na jego karku, a on oglądał co ze mną wyprawiał.  Kiedy prawie doszłam, wyciągnął je. Dlaczego? Ściągnął moje figi i stanął przede mną, przed łóżkiem. Zobaczyłam jego namiot i wiem, że dłużej tak by nie mógł. Ściągnął swoje jeansy razem z bokserkami i ujrzałam jego dowódce. Nachylił się i rozsunął moje nogi. Wszedł powoli we mnie i jęknęłam. Zaczął się we mnie poruszać znacznie szybciej, niż zaczął. Moje ręce wisiały na jego karku i przeniosłam je, na jego plecy. Jego dłoń zabrała jedną moją i przyparła ją do łóżka. Zaczął robić mi malinki i czułam się jak w niebie. 

- Louis. - sapnęłam 

- Hmm..- mruknął mi nad uchem. - Już? - ugryzł je. 

- Nikomu nie mów o tym. - powiedziałam cicho. 

- To zostanie między nami. - powiedział, a przy okazji całował moje ramie. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. 


Od tam tego razu, jesteśmy z Louisem jak na zawołanie. On chcę, przychodzi do mnie. Ja chcę przychodzę do niego. Może to durne, ale spodobało mi się to. Pieprzymy się, kiedy mamy ochotę i nie musimy się o nic martwić. Na pewno, nie będzie tak, że się w nim zakocham. To niemożliwe. 

- Riley, Ty wiesz co robisz? Wiem, nie znam go, ale myślę, że to zły pomysł. - siedziałam na balkonie z moją przyjaciółką, Courtney. 

- Przestań, też powinnaś spróbować takiego czegoś. Chodź stąd, robi mi się zimno. - choć byłam otulona kocem. Jest zima. 

- Chyba w Twoich snach. Ja mam uczucia. - powiedziała, kiedy weszła do środka. 

- Masz uczucia? A kto rzucał chłopaków po tygodniu? - spojrzałam na nią. 

- Zamknij się. Gdybym była w takim czymś, to bym musiała zaufać tej osobie. A z tego co wiem, ty mu nie ufasz. - nie? usiadła na łóżku. 

- Ufam mu, nic nie powie. 

Ostatnia SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz