- Hej Matt. - przywitałam się z chłopakiem, którego spotkałam w starbucksie. Zamówiłam mrożoną kawę i ciasto czekoladowe na pół z Courtney, bo obie jesteśmy na diecie. Usiadłam z przyjaciółką obok niego.
- Hej dziewczyny. Co tam? - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Jesteśmy po zakupach, Riley dzisiaj musiała zaszaleć.
- Przestań, kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy. - zaśmiałam się i wtedy Courtney poszła po nasze jedzonko.
- Co robisz dziś wieczorem? Może dzisiaj wyjedziemy gdzieś razem. Mieszkam nie daleko.
- Tak się skała, że ja też. Jasne, o 19 przyjdź po mnie, wyślę Ci mój adres.
- Ja pierdole, dała waniliowe zamiast czekoladowego! I chuj, wpierdalaj to. - podała mi talerzyk z kawałkiem ciasta. - Coś mnie ominęło? - spojrzała się ja nas dziwnym spojrzeniem. - Cholore! Mama mi napisała, że Teodor jest chory!
- Kto to Teodor? - zapytał zaciekawiony.
- Mój kot! Bardzo was przepraszam, ale muszę już iść. - wzięła swoją torebke i kiedy wychodziła puściła mnie oczko, a parę minut po tym jak wyszła wysłała mi esemesa.
Od: Courtney❤
Tylko się zabezpieczcie!
Ona jest niemożliwa. Dała mu drugi talerzyk z ciastem i jej kawę, bo co miałam z tym zrobić? Nie zjadłahym tyle, bo chce utrzymać swoją formę i nie po to chodzę na te pieprzone treningi. Po godzinie czasu spędzonym z chłopakiem, poszłam prosto do domu.
- Tu mieszkam, nie zapomnij tylko gdzie to jest.
- Ym, jasne. Twoi rodzice są w domu?
- Tak, a czemu pytasz?
- Mógłbym z nimi porozmawiać, o tej pracy, pamiętasz? - chwycił mnie za rękę.
- No dobrze, chodźmy. - aż tak bardzo mu zależy? Mógłby z nimi porozmawiać wieczorem.
Wjechaliśmy windą, na nasze piętro i poszłam do odpowiednich drzwi. Weszliśmy do apartamentu i poszłam szybko zanieść moje nowe rzeczy do pokoju. Kiedy wróciłam moja mama już zainteresowała się chłopakiem.
- Mamo, to jest Matt. Rozmawiałyśmy o tym, że pracował u was. - podeszłam do nich. Moja mama miała banana na buzi. Była tak nim zainteresowana i wszystko ją ciekawiło.
- Oo! Bardzo mi miło, Jasmine! - podała mu rękę i zawołała mojego tatę. - Aaron, chodź tu szybko. - po 5 minutach przyszedł z lodowatą miną i poważną postawą.
- Kto to? Twój chłopak? - uśmiechnął się.
- Nie nie, to kandydant na asystenta mamy. - spojrzałam się kątem oka, jak Matt lekko się zawstydził.
-Proszę, wejdź. Riley zrób herbatę. - zaprowadził go do salonu, a ja z mamą poszłam do kuchni. Co prawda to mama powinna z nim rozmawiać, ale cóż. Teraz pewnie muszą się "zapoznać". Ha! Ciekawe w jaki sposób.
Riley stop, masz bardzo czarne myśli. Wzięłam wyciągnęłam kubki i zasypałam herbaty.
- Matt, bardzo ładny chłopaczek. - powiedziała mama, która siedziała przy wyspie i mnie obserwowała. - Sypiacie ze sobą?
- Mamo! O co Ty mnie pytasz?
- No co, kochanie to normalne. Ja z Twoim ojcem to szalałam. - wzięła do ust ciasto.
- Nie mów mi tego. Matt, jest tylko moim kolegą. - odwróciłam się od niej i zalałam gorącą herbatę.
- Kolegą? Twój ojciec go chyba pokochał. - obróciła się w ich stronę i się szczerze uśmiechnęła. - Wezmę go sobie. Na próbę.
CZYTASZ
Ostatnia Szansa
RomanceOpowiadanie jest o Riley, córce Jasmine i Aarona, bohaterów moich opowiadań, które znajdziesz na profilu. Fragment: - To co jest w tym pudełeczku, to tajemica. Dowiesz się dopiero później, Riley. - Możesz mi powiedzieć, co to jest. - mruknęłam po...