- Riley, obudź się. Już jesteśmy. - poczułam szarpanie za rękę i od razu się obudziłam.
- CO - krzyknęłam wystraszona.
- Jesteśmy. - zaśmiał się i wyszedł z auta. Przeklnęłam pod nosem i również wyszłam. - Podoba Ci się? Tutaj będziemy przez jakieś połtora tygodnia. - podszedł do mnie i obiął ramieniem. Staliśmy przed białym domkiem, a przed nim mały taras z hamakiem.
- Jest ślicznie. - zaczęłam iść do środka, aby zobaczyć jak to wszystko wygląda. - Mogłabym tutaj mieszkać, tylko trochę przeraża mnie temperatura. - zaśmiałam się i oglądałam po kolei każde pomieszczenie.
- W LA, jest też tak gorąco. Nie mogłaś wybrać studiów gdzieś indziej? - usiadł na granatowej kanapie.
- Nie musiałeś iść, tam gdzie ja. - usiadłam obok niego i ciężko westchnęłam.
- Musiałem. Nie wytrzymałbym 5 lat, bez Ciebie i to w innym stanie. - objął mnie ramieniem. - Podoba mi się tam. Od drugiego roku idę na inne zajęcia, ale i tak będziemy się widywać. - pocałował mnie w czoło.
- Martwię się co będzie po wakacjach. Mam być nadal z Courtney w pokoju? Ona mnie nienawidzi, będzie chciała mnie zabić.
- Gdybym wcześniej wiedział, że ten skurwiel chcę Cię skrzywdzić, wyjazdł przełożyłbym na inny dzień. Nie przejmuj się. Courtney przez ten rok, bardzo się zmieniła. Może jej przejdzie.
- Może. - westchnęłam i wstałam z kanapy, aby zabrać się za walizki. Oczywiście, pomógł mi Louis, a potem poszliśmy pochodzić po mieście. Chodziliśmy dość długo, nigdy nie byłam w Miami więc miałam co zwiedzać. Wróciliśmy wieczorem, było dość późno
Z Louis'em, wypiłam może dwie butelki czerwonego wina. Dla mnie to już chyba za dużo. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Czuję się jakbym zaraz miała polecieć na ziemię, ale jak naprawdę nie jestem mocno schlana. Kątem oka spojrzałam na Louis'a, a on na mnie i się zaśmiał. Byliśmy już w drodze do domku.
- Myślałeś, co będziemy robić po studiach? - zaczęłam machać naszymi rękami. - No wiesz, czy nadal będziemy razem...
- A co? Chcesz już ode mnie uciekać? - zachichotałam i usiadłam na jakieś ławce. - Myślę, że będziemy razem. - uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - Będę mieć pracę, Ciebie i może wspólny dom? - powiedział niepewnie, spojrzał na mnie i głośno się zaśmiał. - Zaraz uśniesz, idziemy do domku!
- Zanieś mnie, mój królewiczu! - teatralnie machnęłam głosami i wstałam.
- Może kiedyś. - ciężko westchnęłam i zaczęliśmy iść. Chciałam się jak najszybciej znaleźć w łóżku.
- Zabieram Cię dzisiaj, hm.. Na randkę? - powiedział mój chłopak, jedzący płatki.
- Uuuu, a gdzie? - zapytałam zaciekawiona. Jestem zdziwiona, dawno nie byliśmy na "randce".
- A to, będzie niespodzianka. Wytrzymasz do wieczora.
- Ugh, Ty mnie chyba nienawidzisz. - ciężko westchnęłam. Nie lubię niespodzianek, zawsze chcę wcześniej o nich wiedzieć.
- Ja Cię kocham. - podszedł do mnie i pocałował w czoło. - Na godzinkę wychodzę. Muszę coś załatwić. - zaczął się ubierać i nie mam już się na co gapić.
- Gdybyś mi powiedział, to nie musiałbyś wychodzić! - powiedziałam, kiedy był już za drzwiami. Szybki jest.
- Gdybym Ci powiedział to, nie byłoby niespodzianki. - uśmiechnął się i wyszedł. Co ja mam robić sama przez godzinę? Mam do wyboru plażę i basen? Hm, może jednak basen. Posprzątałam po sobie i zaczęłam się szykować. Po 15 minutach wyszłam na zewnątrz i zaczęłam się kierować na basen. Po chwili poczułam, że ktoś we mnie wleciał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, jakiegoś chłopaka.
CZYTASZ
Ostatnia Szansa
RomanceOpowiadanie jest o Riley, córce Jasmine i Aarona, bohaterów moich opowiadań, które znajdziesz na profilu. Fragment: - To co jest w tym pudełeczku, to tajemica. Dowiesz się dopiero później, Riley. - Możesz mi powiedzieć, co to jest. - mruknęłam po...