Rozdział 36

894 66 8
                                    

Yuri powoli otworzyła oczy. Przymrużyła je lekko, by przyzwyczaić się do światła. Przekręciła lekko głowę w prawą stronę. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. Wiedziała tylko, że leży w łóżku, ale gdzie i jak się tu znalazła już nie pamięta. Czuła jak coś trzyma jej dłoń. Spuściła wzrok, by na nią spojrzeć. Po chwili jednak usłyszała krzyk.
- PANIE DOKTORZE! OBUDZIŁA SIĘ! - usłyszała znajomy głos.
Jej dłoń trzymała jej matka, która cały czas przy niej była. Yuri była kompletnie zdezorientowana. Do sali wszedł wysoki mężczyzna w białym kitlu. Podszedł z drugiej strony łóżka i spojrzał na Yuri. Następnie skierował wzrok na monitor i lekko się uśmiechnął.
- Jest coraz lepiej - powiedział zadowolony. - Za jakieś dziesięć, góra piętnaście minut, powinna już na dobre odzyskać kontakt z rzeczywistością. Proszę być dobrej myśli - uśmiechnął się do kobiety i opuścił salę.
Mama Yuri patrzyła na córkę. Cały czas trzymała jej dłoń. Drugą ręką przeczesała delikatnie jej włosy.
- Yuri, kochanie... - zaczęła.
Do jej oczu napłynęły łzy. Szczęścia? Może smutku? Może jednego i drugiego... Tego sama nie wiedziała.
Dziewczyna lekko uchyliła usta.
- M-mama? - zapytała zachrypnięta. - G-gdzie ja je-jestem?
- W szpitalu słoneczko... Niedługo wszystko sobie przypomnisz, spokojnie - zmusiła się na uśmiech.
Yuri spojrzała w sufit. Nic nie pamiętała. Czuła jakby była starą panią, chorującą na sklerozę, która nie pamięta imion swoich wnuków. A miała dopiero siedemnaście lat. Co się wydarzyło, za nic nie mogła sobie przypomnieć.
Zamknęła na chwilę oczy. Chwilę tak leżała. Po około dziesięciu minutach, otworzyła je i spojrzała na swoją mamę.
- Czy jest tu SeoHyun? - zapytała.
- Jest. Czeka na korytarzu z tatą i Taehyungiem. Mam ją poprosić?
Yuri w odpowiedzi pokiwała głową. Kobieta wstała i wyszła z sali. Po chwili weszła do niej SeoHyun. Ledwo powstrzymując łzy, podeszła do łóżka przyjaciółki i usiadła na krzesełku obok. Ta również złapała ją za rękę.
- Yuri... Jak się czujesz?
- Bywało lepiej - zmusiła się na lekki uśmiech.
- Pamiętasz cokolwiek?
- W sumie niewiele... Ale teraz, gdy leżałam tak chwilę z zamkniętymi oczami... Trochę sobie przypomniałam, co właściwie się wydarzyło...
- Nie musisz się już bać. Kidoh nie żyje, jesteś już bezpieczna.
- Bardziej się martwię o Seokjin'a... Co się z nim stało?
SeoHyun spuściła głowę. Przez chwilę nic nie mówiła. Bała się reakcji przyjaciółki. Ale w końcu musiała jej to powiedzieć. Popatrzyła Yuri w oczy.
- Zabrała go policja... Aleee... - odwróciła się w stronę drzwi. W szybie zobaczyła postać Tae, który kiwnął głową. Spojrzała znowu na przyjaciółkę. - Chyba on ci powinien wszystko wyjaśnić... A nie ja.
Uśmiechnęła się lekko i opuściła salę.
Yuri nie wiedziała, co to właściwie miało być. O co chodziło SeoHyun?
Odpowiedź na jej pytanie, pojawiła się w drzwiach. Stał w nich wysoki chłopak w masakrycznym stanie. Zakrwawiony mundurek szkolny, nieogarnięte włosy, zaspane oczy. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Zamknął drzwi za sobą i zrobił parę kroków w stronę dziewczyny. Zmusił się na uśmiech. Trzymając cały czas ręce w kieszeni powiedział:
- Cześć Yuri...
Ona będąc w szoku, ledwo zdołała wydusić z siebie jego imię.
- Seokjin...

Bad Boy. Trouble [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz