Rozdział 6

1.7K 108 9
                                    

Yuri szła ciemną uliczką. Tak, godzina 18, już było czarno, bo jesień i szybko dzień mija. Miała jeszcze spory kawałek drogi do domu. Co chwila się odwracała, patrzyła na wszystkie strony. Bała się. I mogła to przyznać śmiało. Skręciła w lewo i szła przez park. Kiedy przeszła kawałek, usłyszała jakiś hałas w krzakach. Przystanęła. Serce zaczęło jej bić szybciej, oddech miała nieregularny. Czuła, że ktoś tam jest. Zrobiła dwa kroki i znowu coś się poruszyło. Po chwili wyskoczyła z nich... Wiewiórka. Yuri odetchnęli z ulgą.
- Matko! Ale się przestraszyłam.
Zaczęła iść dalej, ale coś, a raczej ktoś ją zatrzymał. Poczuła czyjąś dłoń na ustach. Została przyciągnięta bliżej oprawcy. Zaczęła krzyczeć, szarpać się, ale na próżno. Poczuła zimny metal przy szyi. Przestała się szamotać. Oddychała szybko, a usta dalej miała zakryte dłonią.
- Tak jak kiedyś mówiłem... Mogłabyś się nam przydać. Jesteś taka ładna, że każdy za ciebie da jakąś pokaźną sumkę - szepnął jej męski głos do ucha. Oddalił nóż od jej gardła. - Ale sobie muszę jeszcze poczekać... Jednak długo to nie potrwa.
Zbliżył swoje usta do jej policzka. Ta w odwecie zaczęła się kręcić i wołać o pomoc. Ni stąd ni zowąd, ktoś odepchnął oprawcę. Yuri upadła na ziemię.
- Masz 3 sekundy, aby stąd spadać i się więcej nie pokazywać - był to Jin.
Chłopak, który próbował się dorwać do dziewczyny, popatrzył na Seokjin'a z mordem w oczach. Po chwili jednak się uśmiechnął kpiąco.
- Jeszcze tego pożałujesz - po czym odszedł.
Jin podszedł do trzęsącej się z przerażenia Yuri. Kucnął przy niej.
- Yuri już sie uspokuj. Już jesteś bezpieczna.
Pomógł jej wstać. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Chłopak ją podtrzymywał.
- Spokojnie... Wszystko złe minęło - uspokajał ją.
Yuri spojrzała na niego. Jego czekoladowe oczy błyszczały w świetle latarni, która znajdywała się niedaleko.
- Jin... Uratowałeś mnie... Dziękuję - wydukała.
Chłopak uśmiechnął się do niej.
- Nie ma za co. Co ty tu właściwie robisz?
- Wracałam z lekcji gry na gitarze...
- Narażasz się na niebezpieczeństwo. Chodź, odprowadzę cię do domu.
Yuri pokiwała głową. Jin wziął jej gitarę i szli przez lekko oświetlony park. Długo milczeli, jednak Yuri przerwała tą niezręczną sytuację.
- Jednak nie jesteś takim Bad Boyem, za jakiego cię uważają.
Jin skierował wzrok w przeciwną stronę.
- To głupie plotki... W poprzednich szkołach też takie krążyły.
- To w ilu już byłeś?
- W trzech... Za każdym razem musiałem zmieniać z tego samego powodu.
- Mogłabym wiedzieć, jakiego?
Chłopak popatrzył na nią z uśmiechem.
- To trochę prywatna sprawa. W dodatku głupia.
- Dobrze, skoro prywatna to się nie mieszam.
Znowu zapadła cisza. Nie wiedzieli, co mają powiedzieć.
Dziwne, że teraz jest taki milczący - pomyślała Yuri.
Nim się obejrzeli, byli przy domie dziewczyny.
Wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, aby odzyskać gitarę. Ten bez rzadnych podrywów, ani nic, oddał jej przedmiot.
- Jeszcze raz dziękuję... Za wszystko - powiedziała Yuri i spuściła głowę.
Jin jedynie się uśmiechnął i odwrócił się, aby odejść.
Yuri lekko zaskoczona jego nietypowym zachowaniem, zawołała do niego.
- Jin!
Chłopak odwrócił się do niej.
- Tak?
Yuri chwilę milczała zastanawiając się, czy powiedzieć to, czy nie.
- Po tym co dla mnie zrobiłeś... Chcę ci się jakoś odwdzięczyć... Może masz ochotę na jakiś wypad... Na przykład na kawę... Albo coś w tym stylu? Aby się lepiej poznać.
Sama nie wierzyła, że to mówi.
Jin uśmiechnął się. W duchu, był bardzo szczęśliwy.
- Nie widzę przeszkód. Jutro o 14? Przyjdę po ciebie.
Dziewczyna w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i poszła do domu. Chłopak jeszcze chwilę stał przed jej domem, po czym skierował się do siebie...

Bad Boy. Trouble [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz