Z niezwykłą starannością zaczęłam się szykować. Wzięłam krótki prysznic, wysuszyłam włosy po czym wyszłam z łazienki. Zrobiłam kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i wzięłam się za fryzurę. Po dokładnym zastanowieniu zdecydowałam się na warkocza. Szybko wskoczyłam w czarną zdobioną koronką sukienkę, szpilki tego samego koloru i czekałam na swojego pana.
Po 10 minutach się doczekałam. Wyglądał jak zwykle świetnie. Ubrany w czarny garnitur prezentował się nadzwyczaj okazale.
- Gotowa?
- Oczywiście.
- W takim razie ruszajmy.
W drodze do wyjścia z Akademii mijaliśmy zdziwione miny nastolatków. Na szczęście nie spotkaliśmy naszych znajomych. Już wyobrażam sobie jak musiałabym się tłumaczyć przyjaciółce, że nie pisnęłam ani słowa na temat naszego spotkania. Chciałam jednak zachować to dla siebie, bo nigdy nie wiadomo jaki będzie miało ono finał.
Lubię Trisa, nawet bardzo, jednak chciałabym jeżeli coś pójdzie nie tak, żeby nic między nami się nie zmieniło. Tak wiem pesymistka- moje drugie imię, ale co poradzić.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do znajdującego się 10 km dalej miasteczka. Jak się okazało mieliśmy tam już zarezerwowany stolik w przytulnej restauracji. Jako prawdziwy dżentelmen Tris odsunął mi krzesło, a gdy usiadłam dopiero sam to zrobił. Zamówiliśmy dania, a w trakcie oczekiwania zostałam zabawiana interesującą rozmową.
- Więc jak ci się podoba to miejsce?
- Przecudne, jak wogóle je znalazłeś?
- Wiesz popytałem tu i tam. Chciałem cię zabrać w wyjątkowe miejsce.
- No i udało ci się. Jestem zachwycona. Nie spodziewałam się, że swoją pierwsza randkę spędzę w takiej przyjemnej atmosferze.
- Nie byłaś nigdy na randce?
- No nie, ale warto było czekać, będę miała co wspominać.
- To dobrze w takim razie, że to jeszcze nie koniec atrakcji dzisiejszego wieczoru.
- A mogę zapytać co jeszcze zaplanowałeś?
- Pytać zawsze może, ale niekoniecznie usłyszysz odpowiedź na swoje pytanie.
- No tak czego można się było spodziewać, a wspominałam, że nie lubię niespodzianek?
- Ze mną Kotku polubisz obiecuję.
- Poczekamy zobaczymy najwyżej ucieknę z krzykiem - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Przede mną? No weź ja tu nie śpię po nocach myśląc jak to wszystko ma wyglądać, a ty chcesz uciekać nie ładnie tak postępować. Wstydziłabyś się.
- Ale jak to nie śpisz po nocach? Planowałeś to wcześniej?
- No cóż, planowałem to od jakiegoś czasu, ale nie miałem wcześniej odwagi cię zaprosić. Ale w końcu pomyślałem raz kozie śmierć. No i jesteśmy razem, gdzie jesteśmy.
- No to się bardzo cieszę, że się odważyłeś.
Ta niezwykłą wymianę zdań przerwał nam kelner, który przyniósł jedzenie. Z apetytem zjedliśmy kolację i wyszliśmy z restauracji. Jak sądzę teraz przyszła kolej na dalszą część wieczoru.
Ręka za rękę poszliśmy na spacer. Szliśmy oświetlona alejką, a nad nami na niebie połyskiwały gwiazdy. Spacerowaliśmy tak, aż doszliśmy do jeziorka, ale nie ono było celem naszej podróży. Weszliśmy na drewniany pomost, który prowadził do cudownej, drewnianej altany, oświetlonej drobnymi migocącymi lampkami. Patrząc na to miejsce miało się wrażenie, że właśnie w takim celu została ona zaprojektowana, aby bo wspaniałej randce zrelaksować się w takim romantycznym miejscu jak to. Usiedliśmy na ławeczce i nic nie mówiąc spoglądaliśmy w gwiazdy, każde z nas zatopione w własnych myślach.
- Wiesz najpierw ta kolacja, teraz to miejsce. Nie spodziewałam się po tobie, że jesteś taki romantyczny. Wiesz jak sprawić, żeby dziewczyna poczuła się wyjątkowa.
- Dla mnie jesteś. Zawsze o tym pamiętaj. Gdy cię pierwszy raz zobaczyłem, miałem nadzieję, że jesteś inna niż te wszystkie puste barbie, dla których najważniejsza jest zasobność portfela. A teraz gdy już cię trochę poznałem to wiem, że jesteś piękna nie tylko na zewnątrz ale i wewnątrz.
To mówiąc objął mnie ramieniem, kciukiem podniósł mój podbródek do góry i delikatnie swoimi ustami musnął moje. No powiem wam szczerze takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
- Chodź pomału trzeba się zbierać. Bo przekroczymy nas do szkoły nie wpuszczą jak się spóźnimy.
- Dobrze- i ze splecionymi rękoma udaliśmy się w stronę samochodu.
Wracając miałam chwilę na przemyślenie tego co się stało w ciągu dzisiejszego wieczora. Miałam go za przyjaciela, ale ten pocałunek, choć krótki uświadomił mi, że wcale nie chce być tylko jego przyjaciółką. Po 10 minutach byliśmy już przed gmachem Akademii. Tris odprowadził mnie pod drzwi pokoju i chciał odejść, lecz nie pozwoliłam mu. Musiałam coś sprawdzić. Pocałowałam go namiętnie. Gdy nasze usta się spotkały, a języki walczyły o dominację, chciałabym by ten pocałunek nigdy się nie kończył. Z urywanymi oddechami oderwaliśmy się od siebie. Dopiero teraz byłam skłonna zakończyć ten wieczór.
- Dobranoc- powiedziałam i weszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi, przebrałam się w piżamę i z uśmiechem na ustach poszłam do łóżka aby udać się w objęcia morfeusza...
CZYTASZ
Cztery żywioły
FantasySpokojne życie Alexandry zmienia się w dzień jej 17 urodzin. Jedna niepozorna koperta zmienia wszystko. Jak zmieni się życie głównej bohaterki? To się okaże niebawem... Cztery żywioły - tom 1