Rozdział 22

3.3K 187 9
                                    


Perspektywa Alex

Był wieczór, kiedy samotnie rozmyślałam nad tym co nas czeka. Moje rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi.

- Proszę. - do mojego pokoju ku mojemu zdziwieniu wszedł Aaron.

- Alex możemy pogadać?

- Jasne, co się dzieję?

- W związku z tym, co będzie jutro doszedłem do wniosku, że muszę ci coś wyznać. 

- Co takiego?

- Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy?

- Też pytanie. Oczywiście, że pamiętam Król Buraków i Prostaków. Ale co to ma do rzeczy?

- Gdy cię wtedy zobaczyłem pomyślałem, że jesteś taka sama jak inne dziewczyny, w towarzystwie których się obracałem. Dopiero później, wraz z upływem czasu, zobaczyłem w jak ogromnym błędzie byłem. Lubiłem przebywać w twoim towarzystwie, nawet wtedy gdy miałaś starcie z Trisem, nie mogłem odejść daleko. Czułem ogromna potrzebę, aby cię chronić. Dopiero, kiedy Sonia mnie zawołała, gdy byłaś nieprzytomna zrozumiałem, co naprawdę czuję. Te dni kiedy leżałaś w szpitalu były istną katorgą. 

- Nie rozumiem. Co chcesz przez to powiedzieć?

- Chcę przez to powiedzieć, że kocham cię jak wariat. 

- Aaron nie wiem, co mam ci odpowiedzieć. Zaskoczyłeś mnie.

- Mogłem się tego spodziewać. Nic na tobie nie wymuszam. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie. Jak będziesz pewna swoich uczuć wiesz, gdzie mnie szukać. - to mówiąc otworzył drzwi, ostatni raz na mnie spojrzał i cicho je zamykając wyszedł.

Kurcze bardzo mnie zaskoczył. Co ja właściwie do niego czuję? Nie wiem. No to dał mi teraz twardy orzech do zgryzienia. Pora na telefon do przyjaciela.

- Soniu masz teraz chwilę?

- Tak, a co się dzieje?

- Sprawy damsko- męskie. Muszę z kimś pogadać.

- Ok daj mi chwilę, zaraz będę.

Niedługo potem do mojego pokoju wpadła jak burza moja przyjaciółka. 

- Miałaś rację- powiedziałam.

Sonia spojrzała na mnie z niemym pytaniem o co kuźwa chodzi?

- Chodzi o Aarona- ledwo zdążyłam to powiedzieć usłyszała z jej strony piski. Ej koleżanko daj sobie na wstrzymanie trochę może, co?

- Ale w czym problem?

- Ja nie wiem, co i czy w ogóle coś do niego czuję.

- Kobieto, czy ty sobie ze mnie żartujesz?

- Ale w jaki sposób mam sobie z ciebie żartować niby?

- Niekiedy, jak siedziałyśmy na stołówce obydwoje wpatrywaliście się w siebie cielęcym wzrokiem. Ty musisz być albo ślepa, albo sama nie wiem. Mój brat jakby tego nie widział to bym jeszcze zrozumiała, ale ty? Kobieto weź mnie nie załamuj.

- Ale ja naprawdę nie wiem, o czym ty do diaska mówisz. 

- Dobra myślę, że trzeba tu wytoczyć ciężką artylerię.  Co czujesz, gdy jesteś w jego towarzystwie?

- Hm... Dobre pytanie. Uwielbiam go słuchać. Przy nim czuję się szczęśliwa.

- Acha. A jak go niema?

- To oczami go szukam. Bez niego tak, jakby czegoś mi brakowało.

- No i było tak od razu. Jesteś zakochana po prostu.

- Ale jak? Przecież zawsze myślałam, ze traktuję go jak innych facetów w moim otoczeniu. Wiesz po Trisie bałam się spróbować znowu. A on teraz wyskakuje z czymś takim, jeszcze w dodatku przed jutrem, jakbym miała mało zmartwień. 

- No widzisz widocznie biorąc pod uwagę, że nie wiadomo, co będzie jutro chciał mieć pewność, że będziesz wiedzieć.

- Dziękuję Soniu, jak zwykle jesteś niezastąpiona. Już wiem co mam zrobić.

- Niema za co szwagierko- powiedziała ze śmiechem. Dobra ja się zbieram trzeba się wyspać.

Sonia wyszła, ja natomiast miałam jeszcze jedną rzecz do załatwienia. Po cichutku wyszłam z Akademii. Odeszłam na odległość 500 m od murów szkoły, przyklęknęłam, po czym dotknęłam palcami ziemi. Zaczęłam sobie w myślach wizualizować obraz mojej bańki, która wiem, że uchroni zarówno moich przyjaciół, jak i wszystkich wewnątrz niej przed niespodziankami z zewnątrz. Tylko ja, jako osoba obdarzona wszystkimi żywiołami, będę w stanie przez nią przejść. Reszta napotka na swojej drodze niewidzialna barierę, natomiast demony w zetknięciu z nią spotkają tylko śmierć.

Tak, teraz nie pozostaje nic innego, jak położyć się spać i czekać co przyniesie jutro...

Cztery żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz