Rozdział 20

3.4K 191 17
                                    


Perspektywa Alex

Byłam przygotowana na powrót do swojego uczelnianego życia, niestety i tym razem spotkało mnie rozczarowanie. Zamiast zobaczyć znajome szkolne mury dostrzegłam scenerię, w której nie chciałam się znaleźć po raz kolejny. Wypalona trawa, ogołocone konary spalonych drzew, rozkładające się ludzkie ciała, a wszędzie mnóstwo krwi. To była panorama w której się znalazłam. 

Ruszyłam z miejsca, kiedy doszedł do mnie mrożący krew w żyłach głos:

- Kici kici kotku. Tęskniłaś?

No nie, ja to mam szczęście pomyślałam, ale nic nie odpowiedziałam. Ni z tego ni z owego przede mną wyrosła postać.

 Ni z tego ni z owego przede mną wyrosła postać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jestem tym, kogo się obawiasz. Jam Król Demonów. Daję ci ostatnią szansę  Wybranko. Poddaj się, a oszczędzę twoich przyjaciół.

- Nigdy- odpowiedziałam. Myślisz, że trafiłeś na pierwszą naiwną, która uwierzy, że chcąc podbić Ziemię oszczędzisz moich przyjaciół? Bez walki się nie obejdzie!

- Jak uważasz. W takim razie szykuj się na porażkę dziewczynko. Takie jak ty to zjadam na śniadanie. Jedna mniej, jedna więcej różnicy nie zrobi. 

- Więc po co tyle gadasz? Ruszaj do boju paskudo- zaśmiałam się.

Nie odpowiedział nic więcej. Obraz znów zaczął rozmywać mi się przed oczami.

Tym razem przed otwarciem oczu poczułam znajomy zapach szpitala. Ale co ja tu robię? Zaczęłam się zastanawiać. Usłyszałam ciche głosy znajdujące się niedaleko mnie. Pomału otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam, to blade, smutne twarze moich przyjaciół.

- Ktoś umarł, że jesteście tacy smutni? - zapytałam

Wszyscy jak na komendę spojrzeli na mnie.

- Alex!- krzyknęła radosna nagle Sonia. W końcu się obudziłaś. Nawet nie wiesz przez co przechodziliśmy, kiedy ty leżałaś nieprzytomna.

- Zostałam wprowadzona w stan śpiączki przez Earth. Doszła z siostrami do wniosku, że w stanie w jakim byłam nie dałabym rady walczyć, jak równy z równym z najeźdźcami. Dlatego też u nich odpoczywałam, można powiedzieć psychicznie, kiedy moje ciało tutaj się regenerowało nabierając sił.

- Szkoda, że nikt nie mógł nam dać nawet najmniejszego znaku, ze wszystko z tobą jest w porządku. Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy, kiedy znaleźliśmy cię śpiącą, bez najmniejszej ochoty do otwarcia oczu.

- Przepraszam, to nie moja wina. Sama wiesz, że wcześniej już na śniadaniu prawie spałam na siedząco. Teraz czuję się pełna sił. Jestem gotowa na to, co nieuniknione.

Wstałam delikatnie z łóżka. Po takim długim leżeniu pora rozprostować kości. Udałam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic, ubrałam się i powolnym krokiem udałam się w stronę gabinetu dyrektora. Czas na poważną rozmowę. Zapukałam dwa razy po czym weszłam do środka.

- Alex, no w końcu się obudziłaś, a możesz już w ogóle wstawać z łóżka?

- Tak nic mi nie jest. Czas regeneracji ciała dobiegł końca. Panie Dyrektorze musimy porozmawiać.

- Chyba wiem co chcesz mi powiedzieć.

- Te chmury, które wcześniej były daleko, z każdym dniem się zbliżając, dotarły w końcu do celu. Nie mamy dużo czasu. Czas zacząć przygotowania do ostatecznej bitwy.

- Co mam przez to rozumieć?

- Nie chcieliśmy wcześnie siać niepotrzebnie paniki, ale uważam, że najwyższa pora poinformować wszystkich, co się dzieje. Sam pan widzi, co się dzieje na zewnątrz. Ludzie widzą, że to nie jest normalne. Uważam, że powinien pan zebrać wszystkich razem i powiedzieć prawdę.

- Eh, a miałem nadzieję, że tego uniknę. No cóż, ale chyba masz rację.  Ludzie chyba powinni wiedzieć, jak mają się zachować, gdy przyjdzie co do czego

- Dobrze w takim razie ja już pójdę do siebie.

- Uważaj na siebie Alex.

- Oczywiście, pan również.

Wyszłam z gabinetu dyrektora. Udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do okna. To co pokazała mi Earth nie odzwierciedlało tego, jak to wygląda na ziemi. Ciemne chmury nie wróżyły nic dobrego. Nawet człowiek niczego nie świadomy, powinien czuć ciarki patrząc na to, co się dzieje. A ja mając świadomość tego, co się jutro wydarzy zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Będzie to nasza wygrana czy porażka?...

Cztery żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz