Czwartki były dniami moimi i Evy. Zawsze zrywałyśmy się z ostatnich lekcji i szłyśmy do parku, gdzie rozkładałyśmy koc, na którym leżałyśmy do wieczora. Przygotowywałyśmy owocowe sałatki i chociaż wiem, że Eva mnie pilnowała, nigdy nie miałam jej tego za złe. Wiedziałam, że Noora jej powiedziała o swoich podejrzeniach względem mojej osoby i na początku strasznie mnie to zirytowało. Bo za kogo się ona uważała? Ale później zrozumiałam i byłam jej wdzięczna, bo właśnie małe działania i troska Evy i Noory sprawiły, że zaczęłam czuć się dobrze. Potem związałam się z Magnusem i część problemów zniknęła. A teraz? Magnus ze mną zerwał, Eva leży nieprzytomna w szpitalu, Noora błądzi myślami wszędzie, gdzie się da, Chris udaje twardą, a tak naprawdę widzę, jak bardzo stresuje ją sytuacja z Evą. Bo chociaż nikomu o tym nie powie, to właśnie ona się o to wszystko obwinia. Bo gdyby nie powiedziała nam o Jonasie, to ja nie napisałabym do Penetratora Chrisa, a on nie napisałby jej tych wszystkich rzeczy. Pieprzony efekt motyla. I jest jeszcze Sana, która ze wszystkich sił stara się trzymać nas w kupie, nie dać nam zwariować, ale nawet ona jest tylko człowiekiem. Człowiekiem, który ma własne problemy. Który tęskni za ukochanym i chciałaby go mieć obok siebie. By móc się do niego przytulić i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Niechętnie dźgałam plastikowym widelczykiem kawałek banana, rozglądając się po parku. Pary, matki z dziećmi, starsi ludzie. Wszyscy wyglądają na szczęśliwych, ale czy tak naprawdę nimi są? Wszechświat jest grą pozorów, która czasami wkręca się nam za bardzo.
- Hej myślicielko! - Z rozmyślań wyrywa mnie męski głos. Chłopak siada obok mnie i wyjada malinę z mojego pudełka. - Pyszna – uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje białe zęby.
- Hej – odwzajemniłam uśmiech. - Co tutaj robisz? - Zmarszczyłam brwi. O ile się nie mylę, nie mówiłam mu, że tutaj będę.
- Wracałem z zajęć i cię zauważyłem – delikatnie dotknął moje ramię. - Wszystko w porządku? - Zapytał, a ja wiem, że nawiązuje do naszego ostatniego spotkania. Poczułam się głupio, bo pękłam przed zupełnie obcą osobą. Seksowną osobą. A teraz pewnie uważa mnie, za niezrównoważoną psychicznie.
- Tak, przepraszam za to wszystko – wzruszyłam ramionami.
- Nie masz za co przepraszać, wiesz? - Spojrzał na mnie uważnie. - Jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy drugiej osoby, by się wygadać, przytulić, czy chociażby posiedzieć w ciszy – zachichotał.
- Dlaczego nie pojechałeś z Eliasem do Yousefa? - Zapytałam, podciągając kolana pod brodę.
- Bo nie mam pieniędzy – odpowiedział, podkradając mi kolejny owoc z sałatki.
Poczułam się jak idiotka, bo znowu to zrobiłam. Zadałam pytanie, które kogoś zraniło. Co, ze mną jest nie tak?
- Przepraszam, ja nie
- Przestań – pokręcił głową, przerywając mi – nie wiedziałaś, zresztą się tego nie wstydzę – wzruszył ramionami.
- Nie? - Zapytałam, bo nie wiedziałam, że tak można. Ja jestem zawstydzona całą sytuacją związaną z moim domem i finansami i nigdy, przenigdy nie potrafiłabym tak otwarcie o tym rozmawiać. Minęły wieki, gdy powiedziałam o wszystkim Magnusowi.
- Nie – odparł. - Bo to nie jest moja wina, wiesz? - Spojrzał na mnie uważnie. - Są rzeczy w życiu człowieka, na które nie mamy wpływu. Niektórzy z nas rodzą się ładni, mądrzy i utalentowani, inny rodzą się w bogatych rodzinach, jeszcze inni rodzą się chorzy i skrzywdzeni przez los, a jeszcze inni rodzą się z wędką, którą muszą nauczyć się posługiwać, by zdobyć to, co tylko się chce. I ja urodziłem się właśnie z wędką – uśmiechnął się. - Nie ukrywam, że jest ciężko. Zwłaszcza że żyjemy w czasach, gdzie pieniądze wyznaczają status i określają człowieka.
- Jak sobie z tym radzisz?
- Normalnie – parsknął. - Nie robię z tego swojej wady. Ba, próbuję to wręcz przekształcić w swoją zaletę. Bo widzisz, uwielbiam swoich chłopaków – uśmiechnął się. - Każdy z nich jest inny, ale razem jesteśmy całością. Chłopaki siedzą teraz w Turcji i bawią się z Yousefem, a ja jestem tutaj. I jest mi przykro, bo chciałbym z nimi być, bo tęsknię za Yousefem i w ogóle, ale wiem, że nie mogłem sobie na to pozwolić. Pieniądze, które zarabiam, trafiają do mojej mamy, a resztę odkładam. Wyjazd do Turcji były przyjemnością, ale życie składa się nie tylko z przyjemności – uśmiechnął się słabo.
- Wiem – odpowiedziałam cicho. Słowa chłopaka sprawiły, że poczułam się dobrze. - Moja mama ma problem z alkoholem – po raz drugi w życiu powiedziałam to na głos. - Zwolnili ją z pracy i bywają dni, gdy nie mamy co włożyć do garnka. Co miesiąc dostaję pieniądze, które należą mi się po śmierci mojego ojca, ale gdy będę pełnoletnia, przestanę mieć do nich prawo – głos mi się załamał.
- Vilde – głos chłopaka był ciepły, a chwilę później poczułam, jak mnie do siebie przyciąga.
- Ja naprawdę się staram, wiesz? - Spojrzałam na niego. - Staram się być dobrą córką – szlocham – staram się dbać o swoją mamę, bo ją kocham, ale to tak cholernie trudne, gdy widzę, do jakiego stanu się doprowadziła – kręcę głową. - Ja też za nim tęsknię, każdego cholernego dnia. Chciałabym znów go zobaczyć, usłyszeć jego głos, poczuć jego dotyk, usłyszeć, że jestem jego małą księżniczką. Ale to się nie stanie – pociągam nosem. - Ona się załamała i wszystko spadło na mnie – wzruszam ramionami. - Byłam mała, a już musiałam dbać o dom i o moją mamę – kręcę głową. - Staram się być dobrą przyjaciółką, bo wiem, że prawdziwa przyjaźń to skarb, ale to też mi nie wychodzi – wybucham płaczem. - Starałam się być dobrą dziewczyną, a skończyło się na tym, że chłopak ze mną zerwał i to z mojej winy. Dwoję się i troję, ale to nic nie daje. Czasami odnoszę wrażenie, że ja naprawdę jestem niewystarczająco dobra.
- Nie mów tak – założył kosmyk włosów za moje ucho.
- A co, jeśli to właśnie jest prawda Mutta? - Spojrzałam na niego. - Co, jeśli właśnie tak ma być? Co, jeśli ja nie urodziłam się z wędką?
- To pożyczę ci swoją Vilde – uśmiechnął się do mnie, po czym mnie przytulił.
CZYTASZ
VILDE | SKAM SEZON 5|
FanfictionMama said you're a pretty girl What's in your head, it doesn't matter Brush your hair, fix your teeth What you wear is all that matters