5.4 SØNDAG

572 82 12
                                    


Poluzowałam szalik i rozpięłam kurtkę. Wyciągnęłam palec, by przycisnąć dzwonek, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Zmarszczyłam nos, bo zawsze musiałyśmy się nieźle naczekać, by Eva nam otworzyła. Sęk w tym, że zamiast Evy, przed sobą zobaczyłam Noorę, która uważnie się we mnie wpatrywała. Uśmiechnęłam się do niej słabo, bo chociaż sytuacja była napięta, nie chciałam wywoływać kolejnej kłótni. Nie teraz. Weszłam do pomieszczenia, wieszając na wieszaku kurtkę. Rozwiązałam buty, po czym wyprostowałam się i poprawiłam kucyk.

- Gdzie Eva? - Rozejrzałam się po przedpokoju, bo zawsze to ona się nami zajmowała. Nie wiedziałam, dlaczego to Noora przejęła jej obowiązki.

- U Chrisa – rzuciła, przekręcając zamek w drzwiach. Wyminęła mnie, po czym skierowała się do kuchni.

- Jak to u Chrisa? - Przyspieszyłam kroku, w myślach przeklinając to, że ja nie mam tak długich nóg, jak moja przyjaciółka. - Przecież napisałaś, że chciałyście pogadać.

- Napisałam, że musimy pogadać – wzruszyła ramionami, a mnie powoli zaczynała irytować jej postawa.

- Co tutaj się dzieje, co? - Rzuciłam, bo miałam już tego dość. Nie miałam siły na żadne gierki.

- To zabawne, że akurat ty o to pytasz – usłyszałam głos Sany, która siedziała na wysokim, barowym stołku w kuchni Evy. Obok niej Christina jadła jogurt i uważnie mi się przyglądała.

Spojrzałam na Noorę, czując się jak w klatce. Zaraz ściany zaczną się kurczyć, a ja nie będę potrafiła złapać oddechu.

- Nie przywitasz się? - W głosie Chris nie było rozbawienia, które zawsze jej towarzyszyło.

- Hej – szepnęłam, wciąż stojąc na środku pomieszczenia. - Co się tutaj dzieje? - Powtórzyłam swoje pytanie, sprzed kilku sekund, ale chyba nawet nie chciałam znać na nie odpowiedzi. Bo to nie mogło skończyć się dobrze.

- Zależy, o co pytasz – westchnęła Noora, a ja przeniosłam na nią wzrok.

- Gdzie jest Eva? - Może tym odwlekę swoje przesłuchanie.

- U Chrisa – Sana wbijała we mnie wzrok. - W końcu tam teraz mieszka, więc gdzie mogłaby być – przewróciła oczyma, a ja zapragnęłam stąd uciec. Sana wciąż była zła, a ja jak głupia łudziłam się, że może jej przeszło. Przecież Mutta wyraźnie powiedział, że Elias już opanował sytuację i wszystko wróciło do normy, więc dlaczego Sana wygląda, jakby chciała mnie zabić?

- Więc dlaczego jesteśmy tutaj, a nie u Chrisa? - Pokręciłam głową, starając zrozumieć się, o co tutaj chodzi.

- Bo Eva nie chce cię widzieć, a przynajmniej nie teraz – rzuciła Chris, zeskakując z krzesła. Otworzyła szafkę, w której zakamuflowany był kosz na śmieci i wrzuciła tam puste opakowanie po jogurcie. Podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej litrową butelkę Coca coli i położyła ją na blacie. Z innej półki wyciągnęła cztery szklanki i wszystko ułożyła na wysepce. Sana uważnie śledziła jej ruch, jakby to wszystko było zaplanowane. - To twoja interwencja Vilde – westchnęła Chris, patrząc w moje oczy.

- Moja co? - Pokręciłam z niezrozumieniem głową.

- Twoja interwencja – powtórzyła Noora, zajmując miejsce obok Sany. - Siadaj – rzuciła, a ja nie wiedzieć czemu, spełniłam jej żądanie.

- Nie rozumiem – pokręciłam głową.

W kuchni zapanowała cisza, która była dla mnie zbawieniem. Jeśli mam być szczera, nie spodziewałam się, że Eva, albo Noora powtórzą dziewczynom to, co zaszło. Było mi niezmiernie głupio, bo naprawdę nie chciałam urazić Evy. Doceniałam ją i to, co dla mnie robiła od zawsze, ale palnięcie głupoty, było silniejsze ode mnie. Zastanawiałam się, która się wygadała. Czy Eva poskarżyła się dziewczynom, czy może Noora zupełnie nieprzypadkowo wszystko wypaplała?

VILDE | SKAM SEZON 5|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz