Wysiadłam z wojskowego auta gdzieś na terenie wojska. Stanęłam na asfalcie, który oświetlany był kilkoma białymi lampami. Zabrałam moje walizki i ruszyłam sama nie wiem gdzie. Rozejrzałam się po placu i poszłam w swoją stronę. Ech, żebym musiała spędzić całe wakacje w wojsku. Poprosiłabym kogoś o pomoc, ale po pierwsze: za bardzo się wstydzę; a po drugie: nie wiem gdzie mam iść.
- Pomóc ci? - usłyszałam i odwróciłam się.
Zobaczyłam blondyna z dwoma czarnymi pasemkami i nienaturalnie błękitnymi oczami. To w wojsku można nosić soczewki? Nie ważne.
- Wiesz chciałabym - uśmiechnęłam się nieśmiało. - Ale sama nie wiem gdzie iść.
- Pójdziemy do Kapitana Lennox'a - uśmiechnął się i wziął moje walizki jakby ważyły... nic. A jestem pewna, bo nawet je ważyłam, jedna waży 20 kilogramów, a druga 15,5. No nieźle.
Tak się zamyśliłam, że zobaczyłam iż żołnierz jest kilka kroków przede mną. Podbiegłam do niego i szłam z nim ramię w ramię rozglądając się i poznając nowy teren. Spojrzałam na chłopaka. Nie jest ubrany w strój wojskowy. W ogóle nic nie ma z ubioru żołnierza. Chłopak zaśmiał się, a ja zrobiłam zdezorientowaną minę. Zrozumiałam, że przyglądam mu się rawie od początku drogi. Zarumieniłam się.
- Jesteś żołnierzem Kapitana Lennox'a? - zapytałam.
- A wyglądam? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Właśnie... Nie - uśmiechnęłam się delikatnie, a on tylko spojrzał na mnie spojrzeniem mówiącym: Masz swoją odpowiedź.
Stanęliśmy pod jakimiś drzwiami z tabliczką głoszącą Lennox. Podziękowałam nieznajomemu, a on tylko uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Jeszcze przez chwilę odprowadzałam go wzrokiem z uśmiechem. Weszłam do biura i z uśmiechem krzyknęłam:
- Jestem!
- Rosie! - uśmiechnął się Kapitan Lennox.
- Kapitanie Lennox - zaśmiałam się i zasalutowałam mu.
On wstał i podszedł do mnie po czym mnie przytulił, a ja odwzajemniłam gest. W końcu odsunął się ode mnie i przyjrzał mi się.
- Jak długo mogę zostać? - zapytałam. Wprawdzie mama powiedziała, że jeśli chcę to mogę zostać całe wakacje, ale wolę się upewnić.
- Jak długo chcesz - uśmiechnął się.
- Całe wakacje? - zapytałam zamykając prawe oko i przygryzając wargę. Zawsze tak robię kiedy boję się odpowiedzi.
- Jasne - zaśmiał się, a ja się rozluźniłam. - Trzymaj - powiedział i wręczył mi zgięty na pół papier oraz kluczyk. - Mapa i klucz do pokoju- zaśmiał się.
- Oczywiście - westchnęłam i zaśmiałam się.
Wyszłam z biura. Złapałam lewą ręką tą lżejszą walizkę, a tą cięższą - prawą ręką. A mapa? Rose ogarnij się w końcu. Przełożyłam rękę przez rączkę tak, że walizka jechała prawie pionowo, ale widzę mapę. Ruszyłam szybkim krokiem. Znalazłam na mapie swój pokój, teraz tylko jakoś do niego dojść. Mission Impossible v2.
Minęłam klika hangarów i innych pokoi. Rozejrzałam się. Nagle poczułam jak lewa walizka robi się lżejsza. Spojrzałam na nią. Spoczywa na niej inna ręka. Skierowałam swój wzrok wyżej i zobaczyłam jakiegoś bruneta w goglach. Spojrzał na mnie niebieskimi oczami i uśmiechnął się.
- Wojsko to nie miejsce dla małych dziewczynek.
- Ta mała dziewczynka ma piętnaście lat - uśmiechnęłam się.
CZYTASZ
Ona Lennox - Transformers
FanfictionWakacje w wojsku nie brzmią obiecująco już szczególnie jeśli chodzi o wakacje w wojsku wraz z Cybertrończykami. Nie mam ochoty w niczym im pomagać, a moja nieśmiałość ulegnie kompletnej zmianie po tej historii. #810 w fanfiction - 17.02.2018r.