Nie, nie, nie! Wyskoczyłam szybko z łóżka. Wzięłam z szafy byle jakie rzeczy, umyłam szybko zęby, twarz tylko ochlapałam wodą i wybiegłam z pokoju zamykając drzwi. Nie, nie, nie! Dlaczego zaspałam na śniadanie?! Wparowałam do stołówki jak burza. Uśmiechnęłam się zakłopotana i zdyszana. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam z chłopakami. Nie jest źle. Spóźniłam się tylko dziesięć minut. Dobra, jest źle. Jem szybko, żeby nie spóźnić się chociaż na pierwszy trening. Kurczę! Nie mam stroju! Wybiegłam ze stołówki nie dokańczając jedzenia i pobiegłam do siebie. Że też wczoraj zapomniałam nastawić sobie budzik! Szybko przebrałam spodnie i buty. Wybiegłam z pokoju i pobiegłam na trening.
Na szczęście nie spóźniłam się. Już po minucie zaczęliśmy biegać. Chociaż ja mam już chyba trening za sobą. Gdy kończyłam pierwsze kółko zobaczyłam znajome twarze przypatrujące się mi. Krzyknęłam ze szczęścia i podbiegłam do Ethan'a i Vanessy po czym ich przytuliłam.
- Mieliście być jutro - powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
- Niespodzianka! - krzyknęła moja przyjaciółka.
- Em, ja muszę wracać na trening, jeszcze dwa kółka i koniec, poczekacie? - zapytałam, a oni pokiwali głowami.
Cała rozpromieniona zrobiłam te dwa kółka szybciej niż inni i podbiegłam do moich przyjaciół.
- Gdzie macie walizki? - zapytałam.
- Twój tata je wziął i powiedział nam gdzie jesteś - powiedział Ethan.
- Ekhem - usłyszałam za sobą. - Zechcesz nas przedstawić czy mam się sam domyśleć kto to jest? - usłyszałam głos Cross'a.
- Ty już lepiej nie myśl - zaśmiał się Bee. - Ostatnim razem źle się to skończyło dla całej ludzkości.
Wybuchnęłam śmiechem, a Cross zaczął się z nim bić.
- Ten blondyn to Bumblebee aka Bee, a ten drugi to Crosshairs aka Cross - wytłumaczyłam. - Używamy ksywek, bo tu jest dużo osób o tych samych imionach. A to Vanessa i Ethan, a ja to Rose, każdy się zna? Dobrze.
- Oni tak zawsze? - zapytała Vanes.
- Nie - powiedziałam. - Starczy, bo się wkurzę! - krzyknęłam.
- Ej! - powiedział Cross ogarniając się. - To ty powstałaś z żebra nie ja!
Strzeliłam facepalm'a i powiedziałam, że ich oprowadzić po wojsku. Tak też zrobiłam. Pokazałam im stołówkę, miejsce na lekcje, strzelnicę, garaż, do którego zabroniłam im wchodzić i miejsce na bieg. Teraz idziemy do mnie. Idę tyłem, żeby móc z nimi rozmawiać twarzą w twarz. Nagle uderzyłam w kogoś. Podniosłam wysoko ręce i położyłam dłonie na twarzy tej osoby chcąc ją rozpoznać. Odwróciłam się.
- Jazz - uśmiechnęłam się.
- Wczoraj mi coś obiecałaś - uśmiechnął się.
- Aaaa! - zaśmiałam się nerwowo. Podniosłam się na palcach i dałam mu buziaka w policzek.
- A mówiłaś, że nikogo sobie nie znalazłaś - zaśmiał się Et.
- Bo nie znalazłam! Szantażysta jeden - zwróciłam się do Jazz'a.
W końcu dotarliśmy do mojego pokoju, w którym znalazłam plan dnia na dziś. Zaraz, to nie plan dnia. To lista zadań! Żarty jakieś?!
- Masz jakąś zdziwioną minę - spostrzegawczość Vanessy się włączyła.
- Bo... Zawsze dostaję plan dnia, a dziś dostałam listę zadań - wytłumaczyłam.
CZYTASZ
Ona Lennox - Transformers
FanfictionWakacje w wojsku nie brzmią obiecująco już szczególnie jeśli chodzi o wakacje w wojsku wraz z Cybertrończykami. Nie mam ochoty w niczym im pomagać, a moja nieśmiałość ulegnie kompletnej zmianie po tej historii. #810 w fanfiction - 17.02.2018r.