- Swag, słyszysz mnie? - upewniłam się.
- Tak. Ile razy będziesz się jeszcze pytać? - usłyszałam w małym głośniczku okularów tuż przy uchu.
- Daj spokój. Pytam dopiero trzeci raz. Tak dla pewności.
- Piąty. Pytasz piąty raz - powiedział dobitnie.
Wszystkie Autoboty i wszyscy żołnierze opuścili wojsko pół godziny temu. Za dwie minuty Megatron miał się tu zjawić sam. Jednak według naszych przypuszczeń przybędzie wraz z kilkoma swoimi przyjaciółmi. Zaczęłam nerwowo tupać nogą, a serce podchodziło mi do gardła, w czasie gdy Iris wydawała się oazą spokoju. Czy miała plan? Czy faktycznie się nie bała? Zerknęłam na nią po raz kolejny. Nie ruszała się wpatrzona w dal.
Stałyśmy na zewnątrz wojska, ale wciąż na jego terenie. I czekałyśmy. Jeszcze minuta. Kucnęłam i zawiązałam sobie sznurówkę. Usłyszałam w oddali ryk silników i zobaczyłam jadące w naszą stronę dwa auta, a nad nimi lecący myśliwiec. Kiedy były wystarczająco blisko transformowały się nawet się nie zatrzymując. Iris nie cofnęła się nawet o krok.
- Ten po twojej lewej to Barricade - usłyszałam Swag'a w głośniczku. - Uzbrojenie to kiścień, pistolet plazmowy i karabiny na lewej ręce. Jak wszystkie Deceptikony jest okrutny i gwałtowny. Ze względu na swoją szybkość, siłę i przebiegłość wysyłany jest na „ciche misje", wymagające zachowania dyskrecji. Jest wyspecjalizowanym zabójcą i bojownikiem. Radzę na niego uważać.
No coś ty - pomyślałam i przełknęłam ślinę.
- Ten po środku to Megatron, co chyba wiesz. Jest arogancki i zadufany w sobie, co może wam lekko pomóc - kontynuował. - Ten po prawej to Skywarp. Nie jest strasznie bystry, do tego stopnia, że jest praktycznie bezwartościowym wojownikiem bez bezpośredniego i stałego nadzoru. Uważa, że zejście po schodach jest bardzo zabawne.
Parsknęłam. Barricade spojrzał na mnie uważnie, więc szybko zdjęłam uśmiech. Jego sylwetka przypominała mi trochę Bumblebee jako robota. Spojrzałam na tego drugiego. Ten nie kojarzył mi się z nikim. Schody, zabawne. Na moją twarz znowu wpełzł delikatny uśmiech.
- Megatronie - usłyszałam Iris i spojrzałam na nią, a potem na Megatrona. - Co cię tu sprowadza?
Dziewczyna miała splecione palce z tyłu i stała wyprostowana z głową lekko uniesioną do góry, za to wzrok miała wysoko. Może nie było to wygodne, ale wyglądała tak, jakby się go nie bała, albo nie uważała go za kogoś kogo ma się bać, lub darzyć jakimś nadzwyczajnym szacunkiem.
- Miałem zawrzeć pokój z Autobotami - powiedział. - Gdzie oni są?
- Nie kłam, Megatronie - powiedziała Iris. - Nie przyszedłeś tu po to, aby zakończyć wojnę.
Megatron zrobił krok w przód ku niej, a dziewczyna nie zrobiła ani kroku w tył. Nawet nie drgnęła. Uważnie przyglądałam się całej sytuacji. Megatron klęknął przy niej na jedno kolano i powiedział:
- Skąd ta pewność?
Pewność jest taka, że świetnie wyglądam w tych okularach przeciwsłonecznych. Niczym tajny agent.
- Stąd, że miałeś przyjść bez swoich sługusów - powiedziała niczym nie wzruszona. Barricade poruszył się niespokojnie, a Skywarp rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie. - I stąd, że miałeś nie żyć.
Megatron wyprostował się. Zwrócił swoje spojrzenie na mnie, a ja wytknęłam mu język. Cade zgromił mnie wzrokiem. Schodzenie ze schodów jest zabawne. Znowu się uśmiechnęłam. Lider Decepticonów zwrócił się do Iris:
- Gdzie oni są? - dał nacisk na każde słowo z osobna.
- Ale kto? - Iris postanowiła grać głupią.
- Autoboty! - warknął. - Gdzie one są?
- Nie wiem - Iris wzruszyła ramionami.
- Nie wiem ?! - Megatron wyglądał jakby właśnie miał dostać szału.
Kiedy Lider Decepticonów krzyknął, Iris cofnęła się o pół kroku. Dobrze, że stałam z boku. W oczach rudowłosej widziałam strach i chęć ucieczki. Kiedy sprawy zaczynały przybierać poważny i prawdomówny tok - zaczęłam się śmiać, a wszyscy obecni, bez wyjątku, spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
- Schodzenie po schodach jest zabawne! - krzyknęłam łapiąc się za brzuch. Ten decepticon uważa schody za śmieszny wynalazek!
Barricade zbliżył do mnie swoją ogromną rękę oplatając mnie całą.
- Zgnieść ją, panie? - zapytał.
Megatron westchnął.
- Nie mam teraz czasu na tego śmiertelnika.
- Ej! - krzyknęłam przypominając sobie słowa Swag'a. Megatron spojrzał na mnie gniewnie. - O Wielki Władco Decepticonów, Wielki Megatronie! - uniosłam do góry ręce. Przeszłam między palcami Cade'a. - Przepraszam - zanuciłam i wyprostowałam się stając obok Iris.
- Co ty robisz? - szepnęła do mnie.
- Ratuje nam życie - odszepnęłam. - Megatron jest zadufanym w sobie dupkiem. Zaufaj mi - powiedziałam po czym krzyknęłam. - Autobotów tu nie ma, panie! Myślę, że nie chcesz marnować swojego wielce cennego czasu przebywając tu dłużej niż to konieczne! - zrobiłam krok w jego stronę.
- Panie, ta dziewczyna łże - zauważył Cade.
- Zamknij twarz, glino - rzuciłam po czym kontynuowałam. - O potężny władco, przyjaciele, przywrogowie! - zrobiłam kolejny krok w przód, a Megatron patrzył się na mnie dziwnie. W sumie... Nie dziwię mu się. - Musicie uwierzyć Iris. Wiem, że może macie z nią na pieńku, ale jest tak jak ona mówi. Autobotów tu nie ma - moja mina spoważniała dzięki czemu powinni mi uwierzyć. No, muszą uwierzyć. Tych świrów tutaj nie ma.
- W takim razie gdzie są? - Barricade prychnął.
- Tego nie wiemy - rzuciła Iris.
- Ale - zdjęłam szybkim ruchem okulary. - Mamy podejrzenia.
- Jakie? - zapytał Megatron.
Zrobiłam krok w przód, odrzuciłam dramatycznie włosy do tyłu i powoli założyłam okulary.
- Nie wiem - rzuciłam.
- Dosyć tego! - Megatron wycelował w Iris swoje działo, a Barricade we mnie. Nie wiem jak dziewczyna to robiła, ale stała spokojnie, jakby żaden robot z kosmosu mierzący z siedem metrów, wcale nie celował w nią działem plazmowym. Mi natomiast zrobiło się gorąco.
- Daj rozkaz, panie - Barricade przybliżył do mnie swoje działo. - A zamienię ją w proch.
- Przerwać atak! - usłyszałam głos, a potem Barricade i Skywarp nagle zniknęli.
Bumblebee i Sideswipe zajęli się Conami, a na Megatrona ruszyli Crosshairs i Drift. Stałam jak wrośnięta. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek krzycząc, że mamy uciekać. Wbiegłyśmy do środka hangaru gdzie czekał tam już Kapitan Lennox.
- Myślałam, że mamy być same - powiedziała Iris poprawiając włosy.
- Myślisz, że serio zostawiłbym was bez obstawy? - zaśmiał się.
Do hangaru weszły holoformy Autobotów, oznajmiając, że Megatron zarządził odwrót kiedy stracił Skywarp'a. Uśmiechnęłam się do nich blado.
- To świetnie. A teraz... - uniosłam palec do góry. - Zaraz wracam.
Zemdlałam.
CZYTASZ
Ona Lennox - Transformers
FanficWakacje w wojsku nie brzmią obiecująco już szczególnie jeśli chodzi o wakacje w wojsku wraz z Cybertrończykami. Nie mam ochoty w niczym im pomagać, a moja nieśmiałość ulegnie kompletnej zmianie po tej historii. #810 w fanfiction - 17.02.2018r.