8. Ostatni dzień w szkole

1.6K 118 37
                                    


Znacie to uczucie, kiedy ubieracie się, idziecie do szkoły, uczucie się i już macie wracać do domu, ale nagle się budzicie, bo okazuje się, że to tylko sen?

Właśnie tak przed chwilą miałam. Złapałam za budzik gotowa cisnąć nim o ścianę, ale w ostatniej chwili przypomniało mi się, że to telefon.

Ubrałam się, założyłam plecak i wyszłam z pokoju. Kapitan Lennox, ma nas niedługo wypisać ze szkoły, ale to dopiero za kilka dni, żeby nie robić podejrzeń. Do tej pory musimy się męczyć ze spinnerami, Despacito, - które swoją drogą bardzo lubię, ale bez przesady - okrzykami PODŁOGA TO LAWA 5 4 3 2 1!, i ludźmi, którzy nie widzą świata poza swoimi telefonami. 

Na szczęście dzisiaj będzie lepiej. Może... Jedziemy na wycieczkę, ale ta wycieczka jest jakaś z przewodnikiem i obawiam się, że nie będzie się niczym różniła od szkoły, a w bonusie dostaniemy zmęczenie od przejścia pięciu kilometrów. I mimo to, że nauczyciele także będą zmęczeni nie pokażą tego po sobie, żeby dodać nam otuchy, a tak naprawdę zdołują nas jeszcze bardziej. 


Wysiadłam z autobusu nie wiedząc czy się cieszyć czy płakać. Cross, Drift i Bee stanęli po mojej prawej i lewej. Oj, Alvaro, Carlos i Samuel. Serio wymyśliłam tak kiepskie imiona? Mam nadzieję, że nikt ich nie będzie używał. Chociaż dziewczyny, które próbują się podlizać używają prawdziwych imion.

W końcu podszedł do nas przewodnik i zaczął biadolić grę wstępną. Nazywam się... bla bla... Jestem tu... bla bla... Mam nadzieję... bla bla... Ruszajmy!

Na te słowa każdy się ożywił i ruszyliśmy za przewodnikiem. Nagle stanęliśmy pod czymś "ciekawym", a przewodnik zadał pytanie jakiemuś chłopakowi na ten temat. O ludzie! Skąd mamy to wiedzieć? Jesteśmy tu pierwszy raz! Chłopak w odpowiedział w bardzo mądry sposób: "Yyyyy..."

- Może się tego nauczysz zamiast mówić "Yyyyy"?! - zapytał poirytowany Drift.

Spojrzałam na niego, tak jak reszta grupy.

- Skoro jesteś taki mądry, w takim razie może ty odpowiesz nam na to pytanie? - zapytał przewodnik. W sumie to "pytanie" jest bardziej prośbą, a ta "prośba" jest bardziej rozkazem. Logika nauczycieli.

Spojrzenie Drifta zrobiło się nieobecne, a po chwili przeczytał informacje na temat tego jakże ciekawego zabytku. Wrócił spojrzeniem do nas i uśmiechnął się cwaniacko kiedy wszyscy, łącznie z nauczycielami i przewodnikiem, patrzyli na niego z otwartymi ustami. Tylko nasza czwórka czekała na koniec oszołomienia.


Kiedy wycieczka powoli dobiegła końca - poszliśmy na spacer do lasu. Szliśmy na samym tyle głównie dlatego, że ja tak chciałam. Szłam z zamkniętymi oczami i wsłuchiwałam się w leśne odgłosy i wdychałam świeże powietrze. Nagle ni z gruszki ni z pietruszki jakaś laska krzyknęła:

- Podłoga to lawa!!!

Byłam tak strasznie zdezorientowana. Do moich uszu dochodziły piski dziewczyn i śmiechy chłopaków. Rozejrzałam się dookoła. W końcu poczułam jak się unoszę. Spojrzałam na dół. Bumblebee wziął mnie na barana. Zaczęłam się tak głośno śmiać, że prawie nie poleciałam do tyłu, ale w ostatniej chwili złapałam się jego głowy. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam Cross'a i Drifta. Nagle z drzewa zwisnął Cross i sobie wisiał kolanami na gałęzi z założonymi rękami. Nagle Cross upadł i zobaczyłam siedzącego na gałęzi Drifta, który zaczął się śmiać:

- I się spaliłeś, stary!

Nauczyciele bezskutecznie uspokajali śmiejących się uczniów. Kątem oka, między drzewami, zobaczyłam błysk. Jakby słońce odbiło się od metalu i wystrzeliło prosto w moje oko. Dałam dyskretny znak chłopakom i ruszyliśmy - dosłownie - w las. 

- Możesz mi łaskawie powiedzieć: po ch*j mi las?! - zaprotestował Cross.

- Ćśśiiii - przyłożyłam palec wskazujący do ust i ruszyłam dalej.

Schowałam się za pobliskim drzewem i szukałam wzrokiem Bota, który ewidentnie tu jest, a ja mu nie odpuszczę tak łatwo. Nie wiem czy w ogóle mu odpuszczę mówiąc szczerze. Wspięłam się na drzewo, a moje umiejętności wspinaczkowe nie są na najwyższym poziomie, więc zapewne wyglądałam przy tym jak pokraka, ale wspięłam się.

Mając większy zasięg i pole widzenia rozejrzałam się dokładnie po lesie. Zobaczyłam jakiegoś niedobitka. Decepticon czegoś szukał. Zeszłam z drzewa i to również zrobiłam pokracznie lądując na czterech literach na ziemi, ale o to mniejsza. Drift pomógł mi z powrotem wgramolić się na nogi.

Podbiegliśmy cicho do Decepticona, który - miejmy nadzieję - nie zauważył nas, a nie tylko udawał, że wcale nas nie widzi. Robot rozglądał się dookoła. Mam jedynie nadzieję, że nie ma tak dobrego węchu jak Ironhide i nie wyczuje nas w promieniu pięciu kilometrów. Błagam, ja chce żyć.

Odwróciłam się, aby zobaczyć czy Autoboty za mną, ale nie zobaczyłam ich. Wychyliłam się zza drzewa, co okazało się okropnym błędem, ponieważ Decepticon mnie zauważył. Odwróciłam się powoli, zadzierając głowę do góry. Przełknęłam głośno ślinę.

Robot chwycił jedną ręką wokół talii i przybliżył do swojej twarzy. Straciłam grunt pod nogami, starałam się wyrwać, ale to było na nic. Robot był ode mnie silniejszy. 



***

Przepraszam, że takie krótkie, ale zawsze coś. Postaram się znów regularnie wstawiać rozdziały, ale mam szkołę i dobre oceny i nie chcę tego zaprzepaścić. ;*







Ona Lennox - TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz