Nie mogłam w to uwierzyć. Rozgryzł mnie. Ale po czym? Jak to zauważył? Sądziłam, że moja przykrywka jest dobra! Racja, to trochę bez sensu, że "mój alt-mode został w bazie". Przynajmniej nie wypaplałam mu, gdzie leży nasza baza.
Nie chciałam wykazywać zdziwienia, ale zatkało mnie. Co teraz się ze mną stanie? Co się stanie z resztą? O mój Boże... A jak już im coś zrobili przez moją głupotę? Wtedy nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Myślałaś, że mnie przechytrzysz? - zapytał z szyderczym uśmiechem.
Milczałam, mimo, że powoli irytował mnie jego pewny siebie ton i jego uśmieszki. Normalnie bym mu już przywaliła, albo napyskowała, ale on jest maszyną siejącą chaos, strach i zniszczenia, a ja? Nędznym śmiertelnikiem. Mugolem. Cielesnym. Ziemianinem i inne synonimy, które określają to jak bardzo jestem do niczego. Normalnie zaraz chyba się obrażę.
- Czego chcecie? - zapytałam po chwili.
- Nabierasz pewności siebie? - zaśmiał się.
- Raczej wściekłości - rzuciłam. - Powiesz czy nie?
Chłopak zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Tak w sumie to niczego konkretnego - wzruszył ramionami.
Zdziwiłam się. Odpowiedział mi bez żadnej wrednej odzywki w moją stronę. Zastanawiam się kto tu teraz rozdaje karty. Skoro nie chcą od nas niczego konkretnego to po co nas tu dalej trzymają? Mogliby nas wypuścić. A może po prostu boją się, że ich wydamy? Opowiemy całą historie? Jednak nie wyglądają na kogoś kto może się bać czegokolwiek. A może jak zapewnimy, że ich nie wydamy? Jak obiecamy? Hm. Wątpię by nam zaufali. Nie mają do tego podstaw. Westchnęłam. Nie mam pojęcia co robić. Po raz pierwszy nie mam planu. Chyba...
- To po co nas tu dalej trzymacie? - zapytałam, a ten ponownie wzruszył ramionami. Jeszcze raz i mu przywalę.
- To zależy od szefa czy zechce was wypuścić, zabić czy uczynić swoimi podwładnymi.
- No chyba sobie żartujesz! - oburzyłam się. - Nie zostanę niczyją służącą!
- Zostaniesz. A nawet będziesz o to błagać.
- Ciekawe - prychnęłam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Wyczyścimy wam pamięć - zaśmiał się.
- A jeżeli wasz szef zechce nas wypuścić?
- Chyba nie sądzisz, że wam zaufa, że nic nie powiecie. Wtedy też wyczyści wam pamięć.
Okey. Obie opcje są do dupy. Pozostała trzecia, ale to opcja umierania, więc tak czy siak umrę. Jeżeli wyczyszczą mi pamięć nie tylko ja będę czuła jakbym umarła, ale też moi bliscy. Na dodatek nie zawsze udaje się przywrócić pamięć. To nie jest jakaś komedia romantyczna z Adamem Sandler'em, że wystarczy jakiś film streszczający całe życie i bum! pamięta się wszystko. W sumie album ze zdjęciami, które też streszczają życie raczej również nie zadziała. Potrzebny plan. I to szybko.
Szorstka lina na moich nadgarstkach zaczęła mnie uwierać. Będę miała obtarte nadgarstki, super. Oby tak dalej, a usuną mi pamięć, albo zabiją. Rozejrzałam się gorączkowo po Sali Wielkiej, ale nie zauważyłam nic, co mogłoby mi pomóc w ucieczce.
- Już koniec? Dasz mi spokój? - zapytałam złośliwie. Poczułam, że to błąd, ale na szczęście Speedspace nie zareagował negatywnie, ale on jedynie westchnął z braku siły na sprzeczanie się dalej ze mną.
- Chodź - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i chwycił moje przedramię w mocnym uścisku.
Wyszliśmy z Sali i powędrowaliśmy szybkim korkiem przez korytarz do schodów prowadzących w dół. O nie. Tylko nie piwnica. Tam jest pełno pająków, pajęczyn i kurzu. Fle...
Mimo to weszłam tam bez oporu. Już nie chciało mi się z nim kłócić i słuchać tylko jak się ze mnie śmieje. Podziękuję. Zeszliśmy po schodach i gdyby nie uścisk Speed'a spadłabym już nich z pięć razy. Stopnie były drewniane, niektóre dziurawe, a jeszcze inne się zapadały ze skrzypnięciem.
Kiedy w końcu zeszliśmy zobaczyłam wiszącą klatkę nad wodą. O tym skąd tu woda i czy ma jakieś nieziemskie właściwości postanowiłam nie pytać. Z ziemi wyrosły schody prowadzące do klatki, a ja zostałam zmuszona by do niej wejść.
Bumblebee i Sideswipe siedzieli oparci o kraty, Arcee do mnie podeszła, a Optimus Prime stał tyłem do wejścia. Wszyscy w jak najlepszych humorach. Idealnie. Jęknęłam kiedy zobaczyłam, że wszyscy mają związane ręce. Arcee spojrzała na mnie ze współczuciem. Rozejrzałam się. Nie wierzę, że oni już się poddali. Zawsze jest jakieś wyjście.
- O co cię pytał? - zapytała.
- Tak szczerze to o nic. Nic mu nie powiedziałam. Za to dowiedziałam się, że albo wyczyszczą nam pamięć i zostaniemy ich niewolnikami, albo nas wypuszczą. Trzecia opcja może nas zabić - powiedziałam wszystko w wielkim skrócie.
- Super - rzuciła Arcee. - To niech nas wypuszczą.
- Ale wtedy też wyczyszczą nam pamięć - powiedziałam, a Arcee wywróciła oczami. - Patrząc po tym, że mogliby zrobić z nas swoich podwładnych, wątpię, iż nas wypuszczą.
- No to jesteśmy w kropce - westchnęła Arcee. - Każda opcja nie brzmi obiecująco.
- Musi być jakieś wyjście - ponownie rozejrzałam się po piwnicy i klatce. - Tam - wskazałam na sufit, a wszystkie oczy skierowały się na mnie, a potem na górę za moim wzrokiem.
- O wow... Sufit. Ekstra - mruknął Sides.
- Nie, głupcze! - westchnęłam. - Tam jest przymocowana klatka! Gdyby tylko ją zdjąć...
- Nawet jeśli... - przerwała mi Arcee. - ...uda ci się przecisnąć między kratami nie masz tyle siły, żeby ją zdjąć, Rose.
Fakt. Ale coś się wymyśli. Muszę coś wymyślić. Ja zawsze mam plan. Nawet teraz! Nie kompletny, ale jednak mam. Przyjrzałam się bliżej łańcuchowi i dostrzegłam dwa. Jeden przymocowany do sufitu, a drugi do klatki. Oba łączą się po środku. Zaraz coś wymyślę...
***
Cze
Chciałabym Was powiadomić, że za chwilę zmieniam nazwę, więc przez 24h moje opowieści mogą być niedostępne ;)
CZYTASZ
Ona Lennox - Transformers
FanfictionWakacje w wojsku nie brzmią obiecująco już szczególnie jeśli chodzi o wakacje w wojsku wraz z Cybertrończykami. Nie mam ochoty w niczym im pomagać, a moja nieśmiałość ulegnie kompletnej zmianie po tej historii. #810 w fanfiction - 17.02.2018r.