• Rozdział 4 •

17 3 1
                                    

Obudziłam się rano jeszcze nawet nie wzeszło słońce. Obejrzałam świat dookoła. Chwila, coś nie tak...Gdzie jest Berta i kruk!? Przerażona oglądałam się dookoła. Nigdzie śladu po przyjaciołach. Obiegłam kilka razy okolice brnąć przez zarośla sięgające mi do nosa a czasem nawet wyżej. Zaczęłam panikować, wróciłam do miejsca z którego wyszłam. Byłam kompletnie bezradna. Wszystkie emocje. Tamta sytuacja dziewczyny z książki, ucieczka zwierząt, samotność (która przeważnie nie przeszkadzała mi tak bardzo ale teraz zdawała się nie do zniesienia). Wszystkie te uczucia i zdarzenia teraz stały się takie ciężkie. Nagle poczułam, że zamazuje mi się widok z przed oczu a potem ciepłe krople zaczynają spływać mi po policzkach. Zaryczana jak małe dziecko siedziałam na trawie i nie wiedziałam co zrobić dalej.

Po dłuższej chwili usłyszałam jak coś albo ktoś zbliża się. Rośliny szelescily co raz bliżej mnie. Serce biło mi bardzo mocno. To nie była ani Berta ani kruk ani jakiekolwiek inne zwierze. To był człowiek!
Oniemiała z wrażenia wstałam i zaczęłam uciekać.
-Hej zaczekaj! - wołał za mną.
Zatrzymałam się, wzięłam głęboki oddech ale nie miałam odwagi się obrócić.
- Jestem Piotrek - przedstawił się.
- Kinga, miło mi. - odpowiedziałam nieśmiale.
- Myślałem, że...- zaczął.
- ...Jesteś sam?- obróciłam się.
Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.

Dzień dobry czyli Zatoka KingiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz