Ten rozdział poświęcony jest naszej (nie)uroczej parce, więc niewiele nowego wnosi do fabuły.
Miłego czytania. ♡
~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~
*Levi*
- Nie rozumiem tego, co właśnie robimy. - Skrzyżowałem ręce na piersi, patrząc prosto na Hanji, której spojrzenie wyrażało zmartwienie i coś w rodzaju troski.
- Dobrze wiesz, że gdybym miała inny wybór, już dawno zadzwoniłabym po kogoś... - Urwała, widocznie szukając odpowiedniego słowa. Odruchowo parsknąłem z irytacją, wiedząc, co ma na myśli. Że też zgodziłem się na przyjście.
- Odpuść sobie. Powiedz mi to, co musisz powiedzieć i idź. - Spojrzałem na nią wyczekująco, skubiąc palcami kawałek swojej koszuli. Jednak szybko skarciłem się w myślach i położyłem dłonie na udach. Co ja wyprawiam?
- Levi, jesteś dobrą osobą. - Skrzywiłem się na te słowa, ale nic nie odpowiedziałem. - Jeśli dawałeś sobie radę przez tyle czasu, to i teraz dasz.
- Mów za siebie. To nie ciebie się boi i ucieka, kiedy staniesz mu na drodze. Pewnie do dzisiaj widzi siostrę, gdy na mnie patrzy. - Na ostatnie słowa szatynka zmarszczyła brwi, ale ja tylko mruknąłem ciche "nieważne", aby nie drążyła tematu.
- Jedyne co musisz zrobić, to porządnie go pilnować. Chociaż pewnie i to nie będzie jakoś specjalnie wskazane. Jest po silnych lekach i wątpię, aby sprawiał problemy. - Potarłem twarz ze zmęczenia. Ile razy słyszałem tę samą śpiewkę? A ile razy szalał? No właśnie.
- Śpi? - zapytałem niby od niechcenia, ale tak naprawdę miałem wielkie nadzieje, że tak właśnie jest.
- Właśnie miałam to sprawdzać, ale przyszedłeś, więc zrobię to za chwilę. Jednak wątpię, aby... Oh, Eren! - Odwróciłem się gwałtownie, o mało co nie spadając z kanapy. Moim oczom ukazał się zaspany chłopak z rozczochranymi włosami, który przecierał sobie lewe oko. Po chwili ziewnął i przeniósł swoje spojrzenie na mnie. Mając przed sobą taki obraz, przełknąłem z trudem ślinę, ale nie odwróciłem wzroku, zafascynowany szmaragdem, któremu uwielbiałem się przyglądać.
Chłopak zareagował dopiero po paru sekundach, odwracając głowę, aby na mnie nie patrzeć. Prawą ręką kurczowo złapał się za szarą koszulkę i wlepił swoje piękne ślepia w okno, jakby było tam coś niezwykle ciekawego. Ja natomiast usiadłem z powrotem tak jak wcześniej i bez słowa czekałem, aż ktoreś z nich odezwie się pierwsze. Ku mojemu zaskoczeniu to Eren przerwał ciszę.
- Dzień dobry - mruknął cicho, nie ruszając się z miejsca. A przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Nie wiedziałem czy to odnosiło się do mnie czy do okularnicy, więc siedziałem cicho, udając niesamowicie zamyślonego. Oczywiście nie umknął mi szeroki uśmiech pani psycholog, która chyba chciała rozładować tym atmosferę.
- Wszystko w porządku? Wyspałeś się? Siadaj tutaj. - Poklepała miejsce obok siebie, gdzie po chwili chłopak usiadł, tym razem wpatrując się w swoje nogi. Chyba omijał mojego wzroku jak ognia, ale jakoś nie miałem mu tego za złe.
- Tak... trochę. Ale kręci mi się w głowie i właściwie nie wiem dlaczego... Czy to przez te tabletki? - Hanji na potwierdzenie kiwnęła mu głową. Położyła dłoń na jego ramieniu, a ja przyglądałem się temu, myśląc, że też chciałbym go dotknąć.
CZYTASZ
Głosy
FanfictionEren to chory psychicznie 16-latek, który wiele w życiu przeszedł. Śmierć jego rodziców oraz przybranej siostry Mikasy doprowadziła do depresji i załamania psychicznego. Leczony drastycznymi środkami w szpitalu psychiatrycznym, zamknął się w sobie...