15

733 54 2
                                    

UWAGA! WOJNA BEDZIE OPISANA W WIEEELKIM SKRÓCIE, PONIEWAŻ... PONIEWAŻ! I TO JEST PRAWDOPODOBNIE OSTATNI ROZDZIAŁ +EPILOG! I BEDZIE WAŻNA INFORMACJA NA DOLE, PROSZĘ O PRZECZYTANIE! DZIEKUJE ZA UWAGE!

Wojna... Wojna trwała stosunkowo niedługo, ale straciliśmy wielu przyjaciół, w tym Nejiego. Sasuke wrócił do Wioski, ale zaraz z niej wybył, co szczerze powiedziawszy mi pasowało. Ja i Naruto... Cóż... Nasza relacja jest skomplikowana, mimo swoich uczyć, wolę narazie zostać jego przyjaciółką. Czy jest jakiś moment, który szczególnie zapamiętałam? Owszem.

Staliśmy w jednym szyku, ja, Naruto i Czwarty Hokage, czyli po prostu ojciec Naruto.

-Kolejna słaba Senju.-prychnął Madara.-Co mi możesz zrobić? Nic. Też masz masz w sobie potwora, którego lepiej wyjąć.-przyłożył swoją rękę do mojego brzucha i wyjął jakąś postać. Anabelle.

-Ześlę na ciebie gniew wszystkich Bogów! Będziesz gnił w piekle!-warknęła.

To dziwne, ale po wyjęciu jej, poczułam się lepiej. Nie byłam taką osłabiona.

-Mel-chan!-krzyknął Naruto.-Wszystko dobrze?!

-Tak, nie krzyczy, stoję obok.-zmarszczyłam brwi.

-Wielcy Izanagi i Izanami, moja matko, Amaterasu, mój wuju Susanoo, oraz reszta bogów, proszę, wysluchajcie mej modlitwy i zeslijcie na nas błogosławieństwo!-nagle niebo zrobiło się czarne i zaczęło ciskac pioruny.-Dajcie mi i mej pani siły, o jakiej nawet nie snilysmy!-poczułam jak piorun trafił mnie lekko w plecy. Ale to było naprawdę lekko. Spojrzałam na Anabelle. Teraz miała długie, niebieskie jak może włosy, była ubrana w falista suknię, w ręce miała trojzab.

Popatrzylam zdezorientowana na Naruto. Patrzył na mnie przerażony.

-Twoje oczy.-powiedział.-Masz Rinnegana. Jak on. Do tego wyglądasz jak ta tu.-wskazał na Madare i Ichikishimahime.

Czułam jak chakra się ze mnie wylewala.

Tak. Wtedy utraciłam Anabelle na zawsze. Po tym zdarzeniu, wróciła do swojego domu. Ale zyskalam moc. Cieszę się z tego.

Aktualnie siedziałam u Tsunade i patrzyłam jak się pakuje.

-Musisz jechać?-zapytałam.

-Możesz jechać ze mną.-powiedziała.

-Nie. Wolę być tu. Za ile wrócisz?

-Nie wiem. Kiedyś.-pocalowala mnie w czoło.-Jesteś silną, dasz radę.

Pokiwalam głową i wstałam. Odkąd utracilam Anab... Ichikishimahime, nie tracę przytomności. Prawdopodobnie dlatego, że mój organizm nie mógł pomieścić takiej ilości chakry. Boskiej, zresztą.

-Uważaj na siebie.-rzuciłam na odchodne.

Weszłam do Ichiraku Ramen, gdzie byli Naruto i Sakura. Usiadłam obok różowo włosej i zamówiłam miso ramen.

-Hej.-szturchnęła mnie Sakura. Nie odzywalam się do nikogo, odkąd zakończyła się wojna. Tylko do mojej mamy.

-Zrobiliśmy coś złego?-zapytał Naruto.

Pokrecilam głową.

-Jak ręka?-zapytałam.

-Dobrze.-spuścił głowę.-Jak oczy?

-Dobrze.

Było strasznie sztywno. Jak nigdy.

-Jesteście żałośni.-stwierdziła Sakura.

-To on/ona!-powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.

Sakura opuściła nas i zostaliśmy sami.

-A tego...-zaczął.-Wiesz, że znamy się już rok. Może to uczcimy i postawie ci ramen?-zaproponował.

-Pewnie.-zasmialam się.

Gadalismy dość długo, a potem Naruto mnie odprowadzil do domu. Patrzyłam na niego jak odchodził i westchnelam. Weszłam do domu, w którym o dziwo był Kakashi. Tak, dalej z nim mieszkam. Mam mu kwiatki podlewać.

-Wróciłam!-oznajmiłam, ale pewnie go nie ma. Odkąd został Hokage, nie ma czasu na nic. Postanowiłam, że zrobię mu jakieś jedzenie i zanioslam mu. W środku był tylko on.

-Cześć.-postawiłam mu pudełko z kanapkami.-A nie, przepraszam.-chrząknęłam.-Witaj, o mój drogi, Hokage-sama!-ukłoniłam się w pasie.

-Proszę, przestań. Mam dość.-mruknął.-Chyba podwyższe ci kieszonkowe.-wziął jedną z kanapek.

-Nie, i tak mieszkam za darmo. Nie długo się wyprowadzam, jak coś znajdę.-powiedziałam i usiadłam na parapecie.-Albo zacznę podróżować po wioskach.

-Co się stało?-zapytał.-Chodź do przyjaciela, na kolanka, porozmawiamy.-zasmial się cicho.

-Nic się nie stało, baka. Po prostu...-opuściłam wzrok na swoje dłonie.-Byłeś kiedyś nieszczęśliwie zakochany?

-Ahh... No tak. O to chodzi! Jak mogłem się nie domyślić.-pokrecil głową.-Naruto, prawda?

Pokiwalam głową.

-Idź do niego, zanim jakaś dziewczyna to zrobi przed tobą.

-A jak się tylko osmiesze? Powie coś w stylu: "Nie jesteś w moim typie, sorry"?

-On nie jest taki, wiesz o tym.-uśmiechnął się.-Idź, bo sam cię zaniose.

Wstałam i zaczęłam się w duchu modlić, by nie było go w domu. Zapukalam dwa razy i już miałam iść, kiedy ten otworzył.

-Coś się stało?-zapytał blondyn.

-N..nie.-usmiechnelam się lekko.-Znaczy tak. Znaczy się...-zrobiłam księdza czerwona.-Uff... Możemy pogadać, czy coś?

-Jasne.-wpuścił mnie do środka.-To coś poważnego?-wyglądał na zmartwionego.

-Bo... Ja... Kufamce.-wymamrotałam pod nosem i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.

-Możesz powtórzyć?

-Kocham cię.-spuscilam głowę na dół i podziwialam swoje sandały.

-Nie spodziewałem się tego.-podrapal się po głowie.

-Rozumiem.-otworzyłam drzwi.

-Mel-chan.-złapał mnie za rękę.-Nie chcę tracić przyjaźni z tobą. Jakby coś się nie ułożyło...

-Kochasz mnie?-zapytałam prosto z mostu.

-T..tak.-podrapał się po głowie.

-To co miałoby nie wyjść?-zmarszczylam brwi.

-Nie wiem.-spuscil głowę.

Stanelam na palcach i musnelam lekko jego usta.

-Kocham cię.-powiedziałam.

O luju! Jeszcze tylko epilog i kończę ;) ale uwaga! Będzie druga część! Ale po wakacjach dodam więcej szczegółów na ten temat ;)

"W innym świecie."-Naruto x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz