Ze stanu głębokiego snu wyrwał mnie promieniujący ból i hałas, który rozgrywał się gdzieś daleko w czeluściach mej podświadomości.
- G...gdzi...gdzie ja jestem? - wydusiłam z trudem.
Odpowiedziała mi tylko głucha cisza i blask przepalającej się już żarówki, która bujała się swobodnie nad moją głową. Chcąc przetrzeć łzawiące oczy odczułam uścisk przy ruszaniu rękoma. Skórzany materiał zaciskał się raz po raz na mych nadgarstkach, aby następnie się rozluźnić i ponownie zwęzić. Nie wiedziałam czy krzyczeć z przerażenia, czy siedzieć cicho. W takiej sytuacji najłatwiej byłoby krzyczeć o pomoc, ale po dość długim rozmyślaniu postanowiłam zamilknąć. Przypomniałam sobie kim byłam przed zamarznięciem jak skamielina w bryle lodu. Byłam dowódcą jednego z najlepszych plutonów w jednostce. Byłam sierżantem i jedną z najbardziej szanowanych osób w radzie wojskowej. Poza tym krzyczenie w takich momentach nie należy do najmądrzejszych pomysłów. Należy zachować spokój i wymyślić jak pozbyć się tych natrętnych wiązadeł, którymi okazały się zwykłe skórzane pasy od spodni. Ktoś musiał mieć naprawdę bystry pomysł, aby tak mnie urządzić. Nie byłam w stanie zebrać moich myśli, wszystko co działo się wokół, najmniejszy szmer sprawiał mi ogromny ból. Jedyną rzeczą, którą pamiętałam jak przez mgłę to twarz Starka nachylona nade mną, a dalej to już ciemna smuga.
Zaczęłam najciszej jak tylko umiałam wiercić się na kamiennym stole, zerkając co jakiś czas czy przypadkiem pasy nie puszczają. Po paru szarpnięciach zrezygnowałam, bo jeśli coś nie daje rezultatów to jest po prostu złym pomysłem. Zaczęłam rozglądać się dookoła na tyle na ile pozwoliła mi widoczność. Wokoło mnie nie znajdowało się nic, jedynie ciemność i zarys jakiś urządzeń, które były w pomieszczeniu. Przerzucałam swoje ciało raz na prawy, raz na lewt bok, dzięki czemu traciłam swoje ciły i cciało z każdym ruchem stawało się coraz cięższe. W smudze bladego światła znajdującego się na korytarzu dostrzegłam zarys dość rozbudowanej męskiej sylwetki. Całe moje ciało zalało paraliżujące strach zimno i burzę negatywnych myśli, które wspominały mi tylko o śmierci. Czułam niepokój i stres gdyż w takich okolicznościach człowiek nie ma żadnego pola manewru, a tym bardziej możliwości jakiejkolwiek obrony. Analizowałam w głowie każdy możliwy scenariusz i chwyty, których mogłabym użyć. Niestety szamotanie nogami nic tutaj nie da, zwłaszcza gdy napastnik jest zbyt masywny by pokonać go byle szarpaniem się.
Gdy żarówka wypuściła z siebie ostatnią iskierkę światła nastał mrok, który przebijał ledwo dochodzące do pomieszczenia promienie słońca. Z przerażenia zamknęłam oczy i wbiłam słuch w zbliżające się kroki. Tupanie narastało z każdym krokiem skierowanym coraz bliżej mnie. Zacisnęłam mocno swą szczękę i starałam się pozbyć łez napływających do mych oczu. Poczułam zimną dłoń, która wodzi swobodnie po moim ciele. Dotyk był tak mrożący, że przez stertę materiału wciąż dokładnie go odczuwałam. Tylko się nie wierć Hedy, spokojnie. Zaczęłam bardzo głęboko nabierać powietrza aby choć trochę uspokoić trzęsące się ciało, lecz mój oddech stawał się coraz płytszy. Po dłuższej chwili leżenia bez ruchu usłyszałam dźwięk opadających na ziemię klamer pasów. Ruszyłam prawą ręką, wiązadeł brak. To samo zrobiłam kilkakrotnie z lewą ręką, aby się upewnić. Wciąż starałam się leżeć sztywno w nadziei, że osoba przetrzymująca mnie tu najzwyczajniej w świecie odpuści i pójdzie.
Oczy wciąż miałam zamknięte, bo bałam się w takiej niekorzystnej dla mnie sytuacji konfrontacji wzrokowej, która wydawała mi się być jak skazanie wyroku. Nigdy nie wiadomo co czeka Cię w mroku, a ja wystarczająco czułam się niepewnie. Po paru chwilach zebrałam odwagę i podniosłam się do pozycji siedzącej, lecz gwałtownie poczułam mocny uścisk na swojej szyi, który uniósł mnie nad ziemią. Nie czując gruntu pod nogami spanikowałam i coraz szybciej brakowało mi tchu, gdyż natrętnie machałam całym swoim ciałem jak ryba wyjęta z wody. Tracąc coraz większą ilość tlenu czułam jak powoli odpływam.
CZYTASZ
Lost Everything // Bucky Barnes
Fanfiction❝Za maską, twarz cierpi z samotności.❞ © 2017 nixsia; fanfiction with James "Bucky" Barnes / Captain America (Marvel)