Następnego dnia rano:
Szłam właśnie do szkoły żeby spotkać się przed nią z Niną. Byłam bardzo ciekawa jak jej tam minęła randka z Gastonem. Czekałam na każdy szczegół zniecierpliwiona, aż zauważyłam moją przyjaciółkę, która zbliżała się w moją stronę.
-Hej kochana. - powiedziałam na jej widok.
-Hej. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Szybko, opowiadaj jak tam było na randce. - powiedziałam zniecierpliwiona.
-Powiem ci, że nie było najgorzej, bo trafił w moje gusta filmowe. - powiedziała.
-Czyli się nie nudziłaś. - powiedziałam zadowolona.
-No nie nudziłam się, ale też do niczego nie doszło. Jednak zaproponował mi kolejne spotkanie. Chociaż powiem ci szczerze, że nie rozumiem czemu go tak wzięło choć muszę przyznać, że jest uroczy.
-Powinnaś się cieszyć, że on taki jest i że w końcu zauważył, że Nina Simonetti to wspaniała i inteligentna dziewczyna. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Może i masz rację. Nie powinnam wszędzie szukać spisku. - powiedziała.
-Dobrze. To chodźmy już do szkoły, bo nie chcemy się spóźnić, a przy okazji może znajdziemy chłopaków. - powiedziałam uśmiechnięta.
-Jasne. Chodźmy. - odpowiedziała.
Po chwili razem z Niną ruszyłyśmy w stronę szkoły aby znaleźć chłopaków. W szkole znalazłyśmy się po jakichś dwóch minutach. Rozglądałyśmy się i kiedy byłyśmy już na schodach usłyszałyśmy interesującą rozmowę chłopaków.
-Matteo w kinie było całkiem nieźle z Niną. Nie jest taka jak nam się wydaje. Jest całkiem inna. - powiedział zadowolony Gaston.
-Ej, ej stary żebyś mi się nie zakochał, bo nasz plan był zupełnie inny. Miałeś się tylko zająć Niną żeby nie nastawiała Luny przeciwko mnie i nie odkryła naszego wcześniejszego planu. - powiedział Matteo, a my obie posmutniałyśmy.
-No, ale może coś pójść nie tak, bo ja już nie mogę mieć dziewczyny. Ty masz Lunę, a ja też bym kogoś chciał mieć. - powiedział smutny Gaston.
-Oj później możesz mieć, ale teraz nie możesz się zakochiwać żebyś nie wygadał niczego. - powiedział Matteo zdenerwowany.
-Ach tak, czyli masz mnie za tak głupiego, że uważasz mnie za paplę i że wszystko wygadam. - powiedział stanowczo Gaston.
-Nie uważam cię za takiego, przecież wiesz. - powiedział zbulwersowany jego postawą Matteo.
-Lepiej uważaj co do mnie mówisz, bo zawsze mogę pójść do Luny i powiedzieć, że to my majstrowaliśmy przy jej wrotkach żebyś jak bohater mógł ją uratować i żeby za to cię pokochała. - powiedział Gaston, a mi do oczu napłynęły łzy, które od razu zauważyła Nina.
-Ani mi się waż. Nie zrobisz mi tego, bo w końcu się przyjaźnimy. - powiedział Matteo.
-Może się i przyjaźnimy, ale jak to ty masz ustalać zasady to za chwilę mogę iść do Luny i powiedzieć jej całą prawdę. - powiedział zdenerwowany Gaston.
-Chyba nawet nie będziesz musiał. - powiedziałam nie mogąc już wytrzymać słuchając tej ich rozmowy.
-A wy co tu robicie ? - zapytali nas chórem.
-A co ? Nie cieszycie się na nasz widok ? - zapytała Nina.
-Nie no cieszymy się, ale właśnie rozmawiamy. - powiedział Matteo.
-Wiemy. Słyszałyśmy bardzo wyraźnie całą waszą rozmowę. - powiedziałam rozżalona.
-Ale to nie tak jak myślicie. - próbowali się usprawiedliwiać.
-Nie tak jak myślimy. - No popatrz Nina to wcale nie jest tak jak słyszałyśmy od nich.
-Powiedziecie bawiło was takie wodzenie nas za nos i to, że się zgodziłam pójść z Gastonem do kina, a Luna, że zgodziła się z tobą chodzić. - oznajmiła Nina.
-Wcale nas to nie bawiło, ale nie mieliśmy innego wyjścia. - powiedzieli w tym samym czasie jakby mieli wspólną wersję wydarzeń przygotowaną.
-Powiedz mi Matteo bawiło cię robienie ze mnie kretynki i udawanie tego, że ci na mnie zależy ? - zapytałam ze łzami w oczach.
-Spokojnie Luna. On nie jest wart twoich łez. Najlepiej jak już sobie pójdziemy. - powiedziała dla pocieszenia mnie Nina.
-Tak będzie najlepiej. - powiedziałam.
-Nie zaczekajcie. - oznajmił Matteo.
*************************
Hej kochani oto przed wami kolejny rozdział....
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba...
Czekam na wasze szczere komentarze...
Pozdrawiam <3 <3 <3
Komentujesz=Motywujesz