14

23.3K 1K 95
                                    

Do kliniki poszłam okrężną drogą by zwiedzić okolicę. Niby miałam do zapoznania się ze wszystkim całe swoje życie, ale im wcześniej tym lepiej. Było tu naprawdę ładnie, choć przydałoby się parę rad ogrodnika i najlepiej kilka par rąk do pracy. Postanowiłam się tym zająć w najbliższym czasie.

Nigdy bym nie pomyślała, że w środku lasu znajduje się jakaś osada. Może i właśnie o to chodzi, żeby nikt ich nie znalazł i nie wtrącał się w ich życie. To w sumie logiczne, gdy ukrywa się taki sekret.

Rozglądając się dookoła zauważyłam ciekawskie, choć przestraszone spojrzenia skierowane w moja stronę. Aby przełamać trochę lodu, zaczęłam machać do osób będących najbliżej. Niektórzy spuszczali głowy, by na mnie nie patrzeć ale znalazło się też kilka osób, które mi nieśmiało odmachały.

Gdy w końcu dotarłam do swojego calu, zapukałam do drzwi. Nie musiałam długo czekać, gdy w drzwiach pojawiła się znajoma twarz. Doktor spojrzał na mnie zaskoczony.

- Witaj, Luno.

- Amanda. - poprawiłam go, po czym się delikatnie uśmiechnęłam. - Dzień Dobry, Panie Doktorze.

- Coś się stało, Amando?

- Chciałam z Panem o czymś porozmawiać, jest Pan zajęty?

- W takim razie, proszę wejść. - uśmiechnął się delikatnie i wpuścił mnie do środka. Idąc za nim rozglądałam się wokoło. Gdy wcześniej tu byłam, bardziej skupiłam się na rannych niż na otoczeniu. Białe ściany z zielonymi elementami nadawały przytulny nastrój korytarzowi, po obu stronach były poustawiane wygodne krzesła. Po kilku chwilach byliśmy przed drzwiami, które jak się okazało prowadziły do gabinetu tutejszego lekarza.

- Zapraszam. - powiedział, wskazując na skórzany fotel przed biurkiem. Widać, że nie oszczędzają na wystroju i wygodzie. Sam doktor usiadł naprzeciw mnie. - Zatem zamieniam się w słuch.

- Chciałabym się dowiedzieć wszystkiego na temat wilkołaków. -odparłam prosto z mostu. - Zaczynając od hierarchii.

- Dobrze, w taki razie zacznijmy od tego. Na czele watahy staje samiec Alfa, później jest Beta, który jest wsparciem dla przywódcy. Następnie są Gammy, są spokojne, zazwyczaj zajmują się leczeniem lub opiekowaniem stada. Ja też jestem Gammą. Są Delty, które odpowiadają za straże i na końcu są Omegi  zazwyczaj są bardzo pomocne i umieją rozluźnić atmosferę.

- Mhym... rozumiem. Czy ktoś Panu pomaga w klinice?

- Są jeszcze dwie Gammy, ale aktualnie mają wolne. Nie mamy zbyt częstych najazdów czy rannych, więc sam tu siedzę. Poza tym, mój dom jest za płotem.

-  W jaki sposób się leczycie?

- To kwestia czasu. Rany szybko się zasklepiają, jednak w przypadku większych obrażeń, jakie Luno  mogłaś zobaczyć potrzeba szycia. Czasami używamy mocnych środków odurzających, żeby choć trochę znieczulić ból.

- A inne leki?

- Używamy tego samego co ludzie, tylko w większych dawkach.

- Rozumiem.

- Coś jeszcze chciałabyś wiedzie?

- Ah, tak. Chciałabym tu pomagać. - uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc w oczy Doktora. Na jego twarzy malował się szok.

- Nie... nie jestem pewny czy to dobry pomysł, Luno. Co na to Alfa?

- Już wszystko załatwione. Musi jedynie się Pan zgodzić.

- To nie wypada, Lunie... - zaczął.

- Proszę posłuchać. Chciałam zostać lekarzem i nim jestem. Nie mam zamiaru teraz siedzieć bezczynnie i się obijać. Proszę, nich Pan się zgodzi. - zrobiłam maślane oczka dla lepszego efektu. Co z tego, że miałam dwadzieścia sześć lat.

Jedyna (KOREKTA, DO 12 ROZDZIAŁU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz