Z samego rana, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni przywitały mnie śmiechy Cassie i Mandy. Obie przyrządzały śniadanie dla domowników. Przyznam się, że trochę zazdrościłam im tej rodzicielskiej więzi.
- Dzień Dobry. - przywitałam, wchodząc głębiej do pomieszczenia, od razu zwracając ich uwagę na swoją osobę.
- Oh, dzień dobry, kochanie. - promienny uśmiech mamy Alfy rozświetlił pokój, a mnie jakoś zrobiło się cieplej na sercu. - Chciałabyś coś zjeść, konkretnego?
- A co tam robicie? - spytałam, zaglądając przez ramię Mandy.
- Wiesz, że jako wilkołaki mamy ogromny apetyt, a zwłaszcza mężczyźni. - przytaknęłam, a ona z uśmiechem kontynuowała. - Robimy krwiste steki, jajka na bekonie i mama robi jakąś sałatkę.
- Przecież nie mogę pozwolić, żeby te krwiożercze bestie jadły tylko mięso i mięso. - odparła poważnie wymieniona wcześniej kobieta. - A tak poza tym, Amando jeszcze mi nie powiedziałaś jak poznałaś mojego syna.
Szybka zmiana tematu, Cassie. Zaśmiałam się w duchu, widać nie tylko ja tak robię.
- To całkiem zabawna historia, proszę Pani. -zaczęłam, nie przejmując się karcącym wzrokiem za nazwanie ją "Panią". Poza tym, postanowiłam nie wspominać o Will'u, który uciekł i zgubił się w lesie. - Otóż, wybrałam się do lasu i znalazłam się na polanie.
- Na Boga, kochanie, po coś ty się wybrała do lasu?
- Lubię przygody, Cassie. - zaśmiałam się, pomagając dla Mandy smażyć steki na drugiej patelni. - Pogoda była piękna, więc się na trochę rozłożyłam i mogło mi się trochę przysnąć, bo z owej drzemki wyrwało mnie warczenie. Gdy wstałam i się obróciłam, zobaczyłam wielkiego, czarnego wilka.
- On to zawsze przyprawiał kobiety o zawał. - mruknęła siostra Alfy pod nosem, ale nawet ja ją usłyszałam, więc starsza kobieta zapewne również.
- Tak, byłam trochę przestraszna. - zaśmiałam się, a gdy widząc wzrok bety, dodałam. - No dobra, byłam nieźle przerażona.
- Nie dziwie Ci się, kochanie. - odparła Cassie, dodając pokrojoną marchew do miski z resztą warzyw na sałatkę.
- Zaczęłam się wycofywać, ale usłyszałam obcy głos w mojej głowie. Myślałam, że zaczynam wariować.
- Ah, telepatia między bratnimi duszami. - westchnęła mama Aron'a. - To piękna ale i niesamowicie wkurzająca rzecz, gdy chce się pobyć sam na sam ze swoimi myślami.
- Dokładnie. - przytaknęła Mandy, a ja niestety musiałam się z nimi zgodzić.
- W każdym razie, to było dość stresujące spotkanie. - mruknęłam, zaczynając smażyć jajka i bekon.
- Które spotkanie było stresujące? - spytał męski, groźny głos od strony wejścia do kuchni. Po całym ciele przeszyły mnie ciarki, a ja już wiedziałam kto wszedł do środka.
- Nasz pierwsze spotkanie. - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Ah, tak. Było. - mruknął, podchodząc do mnie i przytulając mnie. Pocałował mnie jeszcze w czoło i wyszedł z pomieszczenia, dodając przy tym, że będzie z resztą w jadalni. Zapewne chodziło mu o Pana James'a, Logana i Mikey'a. Lub dodatkowo parę innych osób.
Po jakiś dwudziestu minutach jedzenie było gotowe. Znieśliśmy z kobietkami wszystko do wymienionego wcześniej pomieszczenia, gdy było już z siedem osób i gdy tylko wszyscy zaczęli nakładać sobie dość spore porcje, zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam wszystkich i odprowadzona pytającym spojrzeniem Aron'a, wyszłam na taras. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie Chole, więc szybko przesunęłam zieloną słuchawkę.
CZYTASZ
Jedyna (KOREKTA, DO 12 ROZDZIAŁU)
WerewolfAmanda Wooder to miłośniczka przygód i nieustraszona, 26-letnia pani doktor. Ale czy będzie taka odważna spotykając watahę wilków podczas swojej nowej przygody? 05.05.2023 #1 w O wilkłakach!!!!!! 12.03.2020 #2 w O wilkołakach!!!! 13.06.2018 #2 w O...