I jest kolejny! Naszła mnie wena i zamiast uczyć się na geografię piszę ten rozdział. Z początku miałam zaplanowane co w nim będzie, ale nikomu chyba nie zrobi to różnicy jak będzie o rozdział więcej, prawda?
Miłego czytania i mam nadzieję, że wam się spodoba! Wasze komentarze zachęcają mnie do pisania, więc czekam na nie z radością. Nawet te złe XD
Po zjedzonym obiedzie do sprzątania zgłosił się Logan, ciągnąć za sobą Chole, z grymasem niezadowolenia. Zachichotałam na to. Dziewczyna nigdy nie lubiła siedzieć w kuchni. Nawet jest chodzi o samo jedzenie. Nie miałam pojęcia czemu miała do tego pomieszczenia uraz, ale nie wnikałam. Całe szczęście, że u nich w stadzie są kucharze. Myślę, że to będzie wieczny raj dla mojej przyjaciółki.
Ale wracając. Cassie i Mandy wyszły na spacer, a tata Aron'a zabrał Will'a do lasu. Tłumacząc sobie, że i tak niedługo wyjeżdża przez co musi nadrobić czas z wnukiem. Przy stole zostałam sama z moim osobistym Alfą, z czego w sumie się cieszyłam. Przez te całe zamieszanie mijaliśmy się na korytarzach, nie licząc tych momentów gdy odwracał moją uwagę od Chloe.
Poczułam wzrok Aron'a na sobie, więc odstawiłam prawie już pusty kubek po soku pomarańczowym i spojrzałam na niego. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech, przez co zostałam nagrodzona tym samym.
- Nie masz papierkowej roboty w biurze? - spytałam, woląc się najpierw upewnić. Wiedziałam, że ma wiele pracy. Nie chciałam mu przeszkadzać.
- Niestety mam. - westchnął, po czym przetarł dłonią zmęczoną twarz. Niechętnie wstał od stołu i mijając mnie złożył na moim czole czuły pocałunek. Skierował się w stronę gabinetu.
Niezbyt wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc zostało mi jedno. Jak głupia, podjarana nastolatka podbiegłam do mojego mężczyzny i wskoczyłam mu na plecy. Bogu dzięki, za te wszystkie zmysły wilka, gdyż mogłabym teraz leżeć na ziemi cała połamana, gdyby Alfa przerzucił mnie przez ramię.
- Pomogę Ci. - odparłam i cmoknęłam go w policzek. Coś tam burknął pod nosem, ale widziałam na jego twarzy szeroki uśmiech.
Zawsze to coś. Przynajmniej spędzimy ten czas razem.
Gdy byliśmy już w gabinecie Alfy, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój był dość duży oraz miał sporo okien, dzięki czemu było w nim jasno i przytulnie. Na ścianach widniał kolor szarości, na podłodze były ciemne panele, do tego ciemne duże biurko. Mebel stał prawie że pod ścianą, za i przed nim było wygodne krzesło. W prawym roku gabinetu, od razu przy drzwiach wejściowych była duża, czarna kanapa, stolik do kawy oraz dwie małe pufy. Był także duży regał na dokumenty i komoda.
- Myślę, że mam coś czym mogłabyś się zająć. - powiedział Aron, odstawiając mnie na ziemię. Sam podszedł do regału i wyjął duży, niebieski segregator. - To są dokumenty z naszej kliniki. Chciałbym, żebyś przejrzała jakie leki i wszystkie potrzebne przybory były zamawiane w wcześniejszych miesiącach bądź latach.
- Okey. - odpowiedziałam, odbierając od niego dokumenty. Usiadłam na jednej z kanap.
- Skoro chcesz w przeszłości przejąć klinikę, musisz zapoznać się z naszą naturą. Co na nasz działa, jak nas leczyć i przede wszystkim jakie ryzyko podejmować w przypadku nas, wilkołaków.
- Czy to oznacza, że dostaję twoje pozwolenie by pracować? - spytałam niepewnie, nadal w to nie wierząc.
- Niechętnie, ale tak. Zgadzam się. Wiem, że to Ci sprawia radość. - odmruknął. Znów, zachowując się jak jakaś nastolatka, pisnęłam ze szczęścia i podbiegłam do mojego mate. Od razu się na niego rzucając i dziękując. Złapałam jego twarz w dłonie i pocałowałam go z całym moim zapałem. Na początku był trochę zaskoczony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek z podwójną mocą.
CZYTASZ
Jedyna (KOREKTA, DO 12 ROZDZIAŁU)
Lupi mannariAmanda Wooder to miłośniczka przygód i nieustraszona, 26-letnia pani doktor. Ale czy będzie taka odważna spotykając watahę wilków podczas swojej nowej przygody? 05.05.2023 #1 w O wilkłakach!!!!!! 12.03.2020 #2 w O wilkołakach!!!! 13.06.2018 #2 w O...