Rozdział 3 "Imprezę czas zacząć!"

630 36 0
                                    

- Dor! - zawołała Lily. Wiedziała że w poradach sercowych Dorcas jest najlepsza, z resztą i tak to z nią najbardziej się przyjaznila.

- Już lecę Liluś tylko pomaluje rzęsy! - odkrzyknela dziewczyna i po chwili już stała obok przyjaciółki - No co tam?

- Możemy pójść gdzieś gdzie nas nikt nie usłyszy? - zapytała Lily i pociągnęła delikatnie brunetke do pokoju wspólnego a potem na korytarz i do pierwszej wolnej sali.

- Mam mały problem... - zaczęła niepewnie dziewczyna

- No wał śmiało! - krzyknęła uśmiechnięta Dorcas

- Boję się ze Potter mnie zaprosi na tą ich beznadziejną imprezę...

- A chcesz z nim iść? - zapytała Dorcas, a widząc jak Lily kręci głową dodała - Nie możesz mu po prostu odmówić jak zawsze?

- Niby mogę ale trochę mi głupio... cały czas mu odmawiam, a poza tym ostatnio zaczęliśmy się kolegować...- powiedziała Lily niepewnie, nie wiedziała czemu nie powiedziała przyjaciółce prawdy ale po protu nie mogła. Zauważyła że jej uczucia do Jamesa się zmieniły i w trakcie wakacji postanowiła, że zgodzi się jeśli tylko ją gdziekolwiek zaprosi. Chciała się poradzić przyjaciółki, zapytać czy dobrze robi, ale po raz kolejny nie mogła...

- No to pewnie ucieszysz się jak Ci powiem że już kogoś zaprosił - Dorcas uśmiechnęła się wesoło widząc minę Lily. Dziewczyna była zdziwiona że chłopak nie zaprosił jej. Była już przyzwyczajona do jego tekstów typu "Evans umówisz się ze mną?", dlatego teraz zdziwiła się że po tych kilku latach sobie odpuścił. Mimo wszytko nie poczuła się lepiej, chociaż nie musiała się zastanawiać czy dobrze zrobi jeśli się zgodzi.

- A z kim idzie? - te słowa wpłynęły z ust Rudowłosej zanim się zastanowiła

- Z Mary McDonald - Dorcas uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek - o kurczę! Chodz Lily bo spóźnimy sie na śniadanie!

Lily poczuła ukłucie zazdrości gdzieś w okolicach serca ale szybko odgoniła od siebie myśl o tym. Przecież Potter nic dla niej nie znaczył. Po prostu zaczęła go lubić. Lubić i nic więcej.

***

Po zjedzonym śniadaniu dziewczyny poszły na lekcje eliksirow. Były przed klasą chwilę przed czasem jak zwykle, bo Lily bardzo nie lubiła się spóźniać.

- Lily! - zawołał ktoś za plecami dziewczyn - Możemy porozmawiać? - zapytał przystojny gryfon z siódmego roku - Alex, który zaraz po Jamesie i Syriuszu uchodził za najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Lily zarumieniła się delikatnie i podążyła za chłopakiem posyłając Dorcas zdziwione spojrzenie.

- Czy nie chciałabyś może pójść ze mną na tą imprezę do huncwotów? - zapytał chłopak drapiąc się niepewnie po karku. Lily uśmiechnęła się ślicznie. Prawie każdy chłopak w szkole oddałby naprawdę wiele by ten uśmiech posłała w jego stronę. Może nie zdawała sobie z tego sprawy ale była powodem westchnień nie jednego chłopaka.

- Z przyjemnością - odpowiedziała, a chłopak odetchął z ulgą, a na jego twarzy pojawił się uśmiech pełen szczęścia.

- Tylko jest mały problem... widzisz nam szlaban do dwudziestej u ślimaka i czy moglibyśmy przyjść trochę spóźnieni? Czekałbym na Ciebie o 20.25 w pokoju wspólnym dobrze?

- Nie ma problemu - Lily uśmiechnęła się - Idź już lepiej na lekcje bo się spóźnisz - sama też ruszyła już w stronę klasy jednak odwróciła się jeszcze i posłała szybkie "do zobaczenia" przez ramię.

- No i jak zaprosił Cię na imprezę do huncwotów? - zapytała z podekscytowaniem Dorcas Lily tylko sie zaśmiała i pokiwała twierdząco głową.

- Cisza! - krzyknął profesor Slughorn zwany przez uczniów często ślimakiem dlatego że dla osób które się najlepiej uczyły bądź miały dobre "znajomości" utworzył klub ślimaka i co jakiś czas organizował przyjęcia.

Reszta lekcji minęła już w miarę spokojnie nie licząc kociołka Syriusza, który w połowie lekcji nagle wybuchł.

Po eliksirach kiedy wszyscy szli na kolejną lekcję Black pobiegł do dziewczyn.

- Meadowes? - zapytał

- No? - Dorcas momentalnie zesztywniała na dźwięk głosu chłopaka

- Pójdziesz ze mną na imprezę? - Syriusz uśmiechnął sie huncwocko

- Och... - Dorcas udawała że się wacha chociaż Lily wiedziała że najchętniej rzuciłaby się chłopakowi szyję - Tak myślę, że mogę z tobą pójść.

- No to widzimy się o 20 w pokoju wspólnym! - krzyknął i już go nie było. Lily widziała jak potem przybijał z Jamesem piątkę.

***

- Lily! Ann! Alice! Musimy się zacząć już szykować! - wrzasnęła Dorcas

- Przecież jest dopiero 18.00... - zaczęła Rudowłosa ale nie było dane jak skończyć

- Już 18!? - pisnęła Alicja - O matko! Nie zdążę!

Lily tylko przewróciła oczami i wymieniły z Ann porozumiewawcze spojrzenia. Jednak po chwili im też udzieliła się miła atmosfera zbliżającej sie imprezy.

- Trzymaj Lils! Najładniej Ci w tej sukience. - Dor rzuciła w stronę dziewczyny zieloną tkaninę.

- Dzięki - uśmiechnęła się Lily.

Po jakiejś godzinie dziewczyny były względnie gotowe. Ann miała śliczną łososiową sukienkę z czarnym paskiem za kolana, rozkloszowaną od pasa, a na nogach delikatne baleriny koloru paska. Lily zaplotla jej warkocza dobieranego i dziewczyną wyglądała naprawdę pięknie. Rudowłosa założyła taką samą sukienkę jak Ann tylko że zieloną. Dlatego wyglądały jak siostry. Włosy zostawiła rozpuszczone więc ślicznie opadały jej kaskadami fal na ramiona. Dor miała czerwoną, obcisłą sukienkę do łydek i czarne obcasy, które ślicznie współgrały z jej włosami. Ona jako jedyna zdecydowała się na makijaż. Pozostałe dwie dziewczyny były bardzo przeciwne "tapecie" dlatego pozostały "naturalne". Jednak Dorcas była w swoim żywiole malując się. Włosy delikatnie podkręciła lokówką i spięła dwoma wsówkami grzywke żeby nie spadała jej na czoło.
Alice za to założyła błękitną sukienkę przed kolano z mnóstwem falbanek i koronek.

O dwudziestej były już całkowicie gotowe.

- Imprezę czas zacząć!

☆851

Teraz rozdziały będą co środę ☺
Sorry

~Basiek💋

Utonąć W Miłości | JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz