Obudziłem się z niemałym bólem głowy. Wczoraj śmiałem się z Caluma, kiedy seplenił, a kilka godzin poniżej to ja leżałem na ziemi i nie mogłem się podnieść. Późnym wieczorem dużo osób opuściło imprezę, a tak naprawdę wtedy ona dopiero się zaczęła. Mimo sporej dawki wypitego alkoholu, pamiętałem wszystko. Wiele, krótkich, intensywnych spojrzeń w stronę brunetki, które oddawała.. W pewniej chwili miałem ochotę podejść do niej i po prostu porozmawiać, ale uznałem, że byłoby to zbyt pochopne i ostatecznie mogło tylko pogorszyć naszą relację. Naprawdę starałem się zachować zdrowy umysł. Największym utrudnieniem była sama ona. Czułem się bezsilny względem niej. Przyciągała mnie do siebie niesamowicie. Było wiele momentów, w których chciałem postawić wszystko na jedną kartę, ale postanowiłem poczekać.
Wygramoliłem się z pierzyny i naciągnął na nagi tors czarną bluzę przez głowę. Poczułem suchość w gardle i gorzki smak. Chwyciłem za dzbanek herbaty i upiłem z niego kilka łyków.
– Luke, weź szklankę – wzdrygnąłem się. Do kuchni weszła moja mama z zakupami. Wziąłem je od niej i położyłem na blacie. Zacząłem rozpakowywać.
– Kupiłaś jajka? – zapytałem, bo nabrałem ochotę na jajecznicę z bekonem, a nie widziałem ich.
– Nie – odpowiedziała i usiadła przy stole. Wyciągnęła portfel, a niego wszystkie zebrane rachunki przez ostatni tydzień.
– Podaj mi zeszyt – wyciągnąłem brulion z szuflady i położyłem na stole. Klapnąłem na krześle obok. Skupiła się na obliczaniu wydatków. Nie spuszczałem z niej oka. Na jej czole pojawiła się duża zmarszczka, kiedy dodała wszystkie sumy do siebie. Głośno westchnęła. Domyśliłem się, że sprawy finansowe nie wyglądają za dobrze, więc chwyciłem za jej rękę, próbując dodać otuchy matce.
– Mamo, porozmawiam z ojcem – powiedziałem cicho i uśmiechając się lekko. Odwzajemniła uśmiech, ale pokręciła głową.
– Muszę wrócić do pracy – oznajmiła ze spokojem. Otworzyłem buzie, by coś powiedzieć, ale mnie wyprzedziła. – Tak, Lucas. Nie mamy wyjścia...
– Wcale nie musisz, postaram się jakoś wesprzeć nas finansowo. Jestem już prawie pełnoletni, znajdę pracę – ścisnąłem jej dłoń. Miałem nadzieję, że tym gestem okażę wsparcie, które potrzebowała.
– Nie, Luke. To czas, żebym wróciła do nauczania. Nawet nie próbuj dzwonić do taty - dodała, machając przede mną palcem jak robiła to, kiedy byłem mały i nabroiłem.
– Ale mamo... – podjąłem kolejną próbę przekonania jej, że to zły pomysł. – To ja pójdę do pracy – dopowiedziałem, kiedy przestała być blada.
– Synu, jesteś wspaniały. Ale wiesz dokładnie, że za miesiąc kończysz osiemnaście lat. Z tym też wiążą się duże pieniądze. Osiemnastka jest tylko raz, chcę żebyś świetnie się bawił. Wkraczasz w końcu dorosłość.
– Na swoje urodziny mogę zarobić – jęknąłem.
– Koniec, Luke. Od czwartku wracam do pracy. Zaraz zadzwonię do mojego byłego szefa. Wiesz, że nie ma z tym problemu – odparła.
Wstała i potargała moje blond. Zmierzyłem ją najbardziej chłodnym wzrokiem, na jaki mogło mnie stać. Nienawidziłem jak to robiła.
– Mamo... – burknąłem zirytowany. Liz tylko się zaśmiała i zniknęła z pomieszczenia.
Nie próbowałam więcej ją przekonywać, bo dobrze wiedziałem, iż nic nie wskóram. Znam swoją mamę. Jest uparta.
Usłyszałem jak mój brzuch burczy, więc uznałem, że powinien zabrać się za śniadanie. Przygotowałem szybko kanapki, dwie zjadłem w domu, a kolejne zabrałem ze sobą. Byłem umówiony z chłopakami o dziesiątej w pobliskim pubie.
YOU ARE READING
bottle cap // luke hemmings
Fanfiction❝Przynajmniej mogłem spokojnie spać z myślą, że zostawiłem coś po sobie.❞ gdzie Luke ubiega się o uśmiech zwykłej dziewczyny. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67 cover by reuses