Wróciłem zmęczony do domu kilka minut przed trzecią nad ranem. Wcześniej napisałem do rodzicielki, by się dodatkowo nie martwiła, że nie wróciłem jeszcze do domu i nie czekała na mnie. Po wejściu od razu podreptałem do swojego pokoju. Zignorowałem głód, który dręczył mój brzuch od północy. Nałogowo wydawał odgłosy, burczał. Nie chciałem obudzić mamy. Pełen myśli położyłem się do łóżka i zasnąłem. Dzień był bardzo udany, szczególnie w towarzystwie Noreen.
Usłyszałem pukanie. Przewróciłem się na drugi bok, ignorując czyjeś walące pięści w drzwi. Gdy natręt wciąż nie odchodził, podniosłem głowę i przetarłem zmęczoną twarz dłońmi. Przez prawie całą noc miałem problem z uśnięciem. Budziłem się kilka razy w ciągu godziny, w trakcie podjadłem czekoladę z migdałami, obejrzałem pierwsze piętnaście minut filmu, zacząłem pisać wierz, który ułożyłem w swojej głowie przez wcześniejsze kilka dni.
Wygramoliłem się półżywy z miękkiego, przytulnego łóżka. Założyłem czarny i zarazem cienki sweter, by okryć nagi tors. Nie wypada otwierać tak drzwi i niekoniecznie byłem za tym, aby inni również to robili. Idąc przez przedpokój przeszedł mnie dreszcz. Byłem cały nagrzany, a nagimi stopami stąpałem po wyłożonej kafelkami podłodze. Otworzyłem drzwi.
– Wreszcie, śpiąca królewno – do mieszkania wparował Calum z wyrzutami. Miał o wiele więcej energii niż ja. – Nie zadzwoniłeś wczoraj. Dlaczego? – minęła krótka chwila za nim doszło do mnie, co powiedział.
– Spotkałem się z kimś wczoraj – wypaliłem. Zmarszczył brwi zdezorientowany. – Do późna – dodałem.
Po chwili chłopak się rozpromienił. Jego wyraz twarzy nie był taki humorzasty jak wcześniej, teraz oczy znowu święciły swoimi światłem.
– Z Norą? – zapytał z ironicznym śmiechem.
– Tak, ale nie wyobrażaj sobie za dużo – sprostowałem. Domyśliłem się, co krąży chłopakowi po głowie.
– I tak wiem swoje – mrugnął do mnie i poszedł do kuchni.
Znalazłem go w kuchni, gdy wyżerał łyżką masło orzechowe. Wyciągnąłem z górnej półki dwa duże kubki.
– Chcesz kawę? – spytałem, gdy zdałem sobie sprawę, że zjadł już ponad połowę kremu z niemałego słoiczka.
– Pewnie – zakręcił pojemnik i z powrotem położył na blat.
– Myślałem, że nigdy się od tego nie oderwiesz – zadrwiłem
– Nie podpuszczaj mnie lepiej, blondynko.
Zacisnąłem szczękę. W myślach leniwie policzyłem do trzech, by nie wybuchnąć. Calum jest jednym z najbardziej irytujących ludzi na całym świecie i to nie podlega żadnej dyskusji. Potrafił mnie wytrącić z równowagi kilkoma słowami w ciągu dwudziestu sekund.
– Jeszcze raz tak do mnie powiesz, a dla twojej twarzy nie skończy się to dobrze – śmiech bruneta rozniósł się po kuchni.
Byłem wykończony, jego zachowaniem i brakiem snu. Ziewnąłem.
– Intensywna noc z Norą? – spojrzałem na niego jak na idiotę. Odkaszlnąłem głośno, po czym rzuciłem mu pogardliwe spojrzenie. – Stary, ja tylko żartowałem.
– Już drugi raz tego ranka zapragnąłem cię zamordować, bijesz rekord?
– Tak naprawdę mnie kochasz, Luke.
– Chciałbyś – prychnąłem
– Niekoniecznie - otworzył lodówkę. Następnie zamknął. Skrzywił się. – Znowu wszystko wyżarłeś.
– Czy kiedykolwiek najpierw zainteresujesz się mną, a nie tym, co mam do jedzenia. Służę pomocą i chętnie karmię potrzebujących, ale bez przesady.
– Sorry, nie wygrasz z żarciem - poklepał mnie po barku, udając skruchę. Odepchnąłem go, bo powoli miałem go dość. – Już, spokój – podniósł ręce w geście obronnym.
– Przepraszam, mało spałem – przetarłem dłońmi twarz i na koniec pociągnąłem za końcówki włosów. Lekko się podniosły.
– Wyjaśnij mi jedno. Kim jest dla ciebie Noreen? – spytał powoli, jakby bał się, że ucieknę od odpowiedzi.
– Nie znamy się za długo, ale naprawdę ją bardzo polubiłem, rozumiesz – skinął głową. – Wydaje mi się, że zmierzamy ku przyjaźni. Przynajmniej chciałbym.
– To dobrze, bo sam ją polubiłem – powiedział. – Będziesz jadł to masło orzechowe? – wskazał na słoik oblepiony czerwoną nalepką.
– Dokończ i tak już niewiele tam zostało, ponieważ pewien Nowozelandczyk zaczął grzebać w nim łyżką.
– Jesteś najlepszy - uśmiechnąłem się pod nosem. – A teraz idź naprawdę spać, bo nie wyglądasz dobrze. Przyjdę później.
Odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem do swojego pokoju. Od razu zasnąłem.
witajcie moi mili! mam nadzieję, że macie równie piękny dzień jak ja. zaraz idę gotować obiad, pouczyć się i zmykam na łąkę z zeszytem i będę pisać jak najwięcej dla was!
marta
YOU ARE READING
bottle cap // luke hemmings
Fiksi Penggemar❝Przynajmniej mogłem spokojnie spać z myślą, że zostawiłem coś po sobie.❞ gdzie Luke ubiega się o uśmiech zwykłej dziewczyny. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67 cover by reuses