| 2 |

249 27 0
                                    

Obudził mnie głośny krzyk dobiegający z dworu, zerwałam się szybko z łóżka i wyszłam na balkon. Rozejrzałam się dookoła ale nic nie zobaczyłam, było bardzo ciemno a świeciła tylko jedna lampa. Postanowiłam krzyknąć.

- Czy jest tu kto?! - ponownie się rozejrzałam.

- Kochanie co ty robisz? - podszedł do mnie zaspany Elias - jest czwarta a ty się wydzierasz.

- Ktoś krzyczał pomocy, więc wyszłam sprawdzić co się dzieje - odpowiedziałam.

- Aha, może ci się po prostu przesłyszało? Wracajmy do łóżka - powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę. 

- Jestem pewna, że słyszałam ten krzyk. A co jeśli ten ktoś potrzebuje pomocy? - spojrzałam na niego. Elias przewrócił oczami i odpowiedział:

- Skarbie, na pewno ktoś z sąsiadów udzieli pomocy tej osobie, chodź do łóżka.

- Niech ci będzie.. 

Wróciliśmy do łóżka. Ta sytuacja nie dawała mi spokoju, cały czas myślałam o tej osobie. Może ona jednak na prawdę potrzebowała lub potrzebuje mojej pomocy. Leżałam tak z myślami aż wreszcie postanowiłam się ubrać i wyjść na dwór. Opuściłam dom po cichu żeby nikogo nie obudzić. Zamknęłam za sobą drzwi i znowu usłyszałam krzyk tej samej osoby. Wybiegłam na ulicę, kawałek dalej zobaczyłam dziewczynę, była ona cała zapłakana. Podbiegłam do niej. 

- Sophie?! - spojrzałam na dziewczynę, mocno ją przytuliłam.

- Em, mieliśmy wypadek. Adam jest w samochodzie jakieś 10 km stąd boje się że on może nie żyć - odpowiedziała, cała się trzęsła. Z moich oczu również zaczęły lecieć łzy.

- Spokojnie Sophie, pojedziemy w to miejsce - wzięłam dziewczynę za rękę i razem z nią poszłam do garażu gdzie stał samochód taty.

- Masz kluczyki? - spojrzała na mnie dziewczyna.

- Poczekaj tu, zaraz przyjdę - odpowiedziałam.

Pobiegłam do domu, szybko zgarnęłam moją torebkę i kluczyki od auta taty. Wróciłam do dziewczyny.

- Wsiadaj - powiedziałam do niej.

- Emma a co jeśli on nie żyje?! - spojrzała na mnie Sophie.

- Spokojnie, żyje na pewno żyje - próbowałam uspokoić dziewczynę - gdzie był ten wypadek?

- Skręć teraz w lewo - odpowiedziała - o tam jest nasz samochód! - wskazała palcem na czarnego mercedesa. 

- Wysiadaj - odpowiedziałam.

Podbiegłyśmy do samochodu. Widok był przerażający. Samochód Adama uderzył w drzewo.

- Sophie dzwoń po pogotowie! - krzyknęłam do dziewczyny. - Adam?! Adam słyszysz mnie?! - próbowałam złapać kontakt z chłopakiem. Ale na marne, żadnej odpowiedzi od niego nie dostałam. 

- Karetka zaraz przyjedzie - odpowiedziała dziewczyna.

- Czemu od razu nie zadzwoniłaś na pogotowie?! - spojrzałam na nią.

- Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co robić - odpowiedziała płacząc.

- Ehh. .Ważne, że jesteś cała. No może nie do końca bo masz rozcięty łuk brwiowy - powiedziałam do dziewczyny. Jakieś dziesięć minut później przyjechała karetka, ratownicy zabrali Adama i Sophie do szpitala a mi kazali wracać do domu. Tak też zrobiłam. W drodze do domu dziękowałam samej sobie, że wyszłam wtedy na dwór. Martwiłam się o Adama. Wróciłam do domu cała zapłakana. W kuchni zobaczyłam mojego tatę i Elias'a.

- Kochanie gdzie ty byłaś co się stało?! - podbiegł do mnie Elias. 

- Czemu nie śpicie? - spojrzałam na nich.

- Ja idę zaraz do pracy a Elias to nie wiem czemu nie śpi - odpowiedział mój tata.

- Kochanie zadałem ci pytanie.. Gdzie byłaś? - Elias otarł mi łzy.

- Ten krzyk o którym ci mówiłam.. Pomocy potrzebowała dwójka moich przyjaciół. Mieli wypadek na uliczce gdzie nie było żadnego domu ani nic, same drzewa.. O pomoc błagała moja przyjaciółka. Wzięłam taty samochód i pojechałam z nią na miejsce wypadku. Jej chłopak w ciężkim stanie trafił do szpitala.. 

                                                                                  ___________

Kochani taki rozdział króciutki ale to dlatego że co chwilę wyłączają mi prąd! :( 

Adult LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz