Emma
Leżałam w szpitalu trzy dni. Oprócz Brajana, chlopaków i jakiejś blondynki nie odwiedzał mnie nikt. Zadzwoniłam do Harry'ego i opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, że nie wracam do LA i do Hiszpanii. Zostaje w Sydney. Tak, zostaje w moim rodzinnym mieście. Zaczynam wszystko od początku. Jest mi ciężko po stracie Elias'a. Nie chcę się zakochiwać na nowo w nikim. Daje sobie spokój z miłością. Jestem teraz pod opieką psychologa. Wiecie strata dziecka nie jest czymś łatwym. Przez całe dnie leżę w łóżku i płacze. Nie wstaje z niego w ogóle. Chyba, że muszę do toalety wtedy idę. Nic nie jem praktycznie, tylko piję wodę. Jest ze mną bardzo źle. Ze szpitala wyszłam cztery dni temu i od tamtej pory nie mam kontaktu z światem.
Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz Harry. Gdyby nie to, że jest moim bratem to bym wcale nie odbierała.
H: Emma kochanie, jak się czujesz? Nie dajesz oznak życia.
E: A jak mam się czuć?
H: Nie możesz się zamrtwiać całe życie.
E: Wiem, ale nie umiem. To wszystko wywróciło moje życie do góry nogami. Mam dopiero dziewiętnaście lat, to wszystko za szybko się potoczyło.
H: Emmcia ja cię rozumiem, muszę kończyć bo teraz mam spotkanie w pracy. Trzymaj się kochana odezwę się wieczorem.
E: Dobrze, pa - rozłączyłam się.Chciałabym cofnąć czas o dwa lata wcześniej. Wtedy było cudownie. Życie nastolatki bez problemów było idealne. Tęsknię za tym co było a żałuję tego co jest teraz. Pomimo wszystko nadal kocham Elias'a nie umiem go nienawidzić. A powinnam.
Wstałam z łóżka. I to nie po to aby iść do toalety. Podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Oczy spuchnięte i czerwone od płaczu. Twarz blada jak ściana.
Emma jesteś silna. Dasz radę! - motywowałam sama siebie.
Zeszłam na dół gdzie był mój tata. Martwił się o mnie jak nigdy. Zawsze miał gdzieś to co czuję. Uśmiechnął się gdy zobaczył mnie schodzącą po schodach.
- Witaj kochanie - przywitał się. Podeszłam i usiadłam obok niego na kanapie.
- Cześć tato - pocałowałam go w policzek.
- Zaraz jedziesz do pana Druney - powiedział na co się uśmiechnęłam. To był mój psycholog.
- Tato, tęsknisz czasem za mamą? - nie wiem sama czemu o to spytałam. Od jej śmierci nie zmieniłam z tatą o niej żadnego słowa. Tato spojrzał się na mnie i lekko uniósł prawy kącik ust do góry.
- Bardzo - odpowiedział. Prztuliłam go. Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Postanowiłam, że to ja otworzę.Otwierając drzwi miałam ochotę je znowu zamknąć. Za drzwiami była Sophie.
- Co chcesz? - spytałam chłodnie.
- Pogadać. Mogę wejść? - spytała. Przekręciłam oczami i wypuściłam dziewczynę do środka. Poszłyśmy do mojego pokoju.****
- A więc? - spojrzałam na dziewczynę, która patrzyła się cały czas na podłogę - przyszłaś pogadać czy patrzeć się na moje panele? - zaśmiałam się.
- Emma ja wiem, że zawiodłam was wszystkich - powiedziała na co się wtrąciłam.
- Serio? Ale jesteś spostrzegawcza - olała to i kontynuowała dalej.
- Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Na prawdę.. Coś kazało mi to zrobić - znowu się straciłam.
- Nie masz nic lepszego na swoje usprawiedliwienie?
- Kurwa Emma daj mi skończyć - podniosła ton i spojrzała się na mnie.
- No dobra, przepraszam mów - odpowiedziałam.
- Ja go nadal kocham, ale przeraziło mnie to wszystko - odpowiedziała zaciągając nosem.
- Ty wiesz, że on może będzie chodził? Gdybyś z nim nie zerwała to byś wiedziała. Tamten lekarz, z którym gadałam na początku przepuszczał paraliż od pasa w dół. Teraz za nim ja wyszłam ze szpitala, poszłam do Adama i sam mi powiedział, że może będzie chodził za miesiąc lub dwa. Nawet nie wiesz jaki był szczęśliwy. I wiesz co ci powiem, on ma gdzieś to, że go zostawiłaś. Chcesz coś jeszcze czy idziesz bo zaraz mam spotkanie - powiedziałam. Ta patrzyła się na mnie jak w obrazek. Zaczęły jej z oczy płynąć pojedyncze łzy. Nie odpowiadając mi wyszła z mojego pokoju. Wyszłam za nią.- Sophie poczekaj - szarpnęłam za nadgarstek dziewczyny - jesteś suką ale i tak cię kocham - odpowiedziałam uśmiechając się lekko. Ta na początku spojrzała na mnie jak na idiotkę ale później oddała uśmiech i mnie przytuliła. Otworzyłam jej drzwi i wyszła.
- Emma czy ty jesteś gotowa już? - spytał mój tata zakładając kurtkę.
- Kurde, nie daj mi pięć minut i jestem - powiedziałam i pobiegłam szybko na górę. Założyłam moje czarne leginsy i jakąś bordową bluzę. Nie malowałam się tylko przemyłam twarz wodą. Po pierwsze mi się nie chciało a po drugie nie miałam czasu. Uczesałam włosy w koka. Wzięłam telefon do ręki i zbiegłam na dół gdzie był mój tata. Założyłam moje czarne vansy i opusciliśmy dom. Trzydzieści minut później byliśmy już pod gabinetem pana Druney'a. Weszłam do środka.- Dzień dobry - przywitałam się siadając na krześle.
- Dzień dobry Emmo. Czy mi się zdaje czy humor ci dzisiaj dopisuje? - spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Pozory - odpowiedziałam - ale jest lepiej.
- Dobrze, jak tam sprawy z twoim narzeczonym? - spytał.
- Próbował się ze mną skontaktować ale ja nie odbierałam - odpowiedziałam. Tak dzwonił, pisał ale ja mu nie odpowiadałam.
- Musisz z nim pogadać i myślę, że o tym wiesz - powiedział, zapisując coś na kartce.
- Tak wiem, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu - odpowiedziałam.
- Dobrze a powiedz mi myślałaś nad powrotem do szkoły? - spytał. Nie wspomniałam wam o tym, ale mój psycholog zaproponował mi powrót do szkoły. Ponieważ jest taka możliwość. Miałam to przemyśleć i dać mu dzisiaj odpowiedź. W sumie zostały mi tylko dwa lata. Nadal byłabym w szkole z Brajanem i Alanem oraz Megan i Sophie. Chłopaki są już na ostatnim roku. Raz się żyje zgodzę się.
- Tak, wracam - odpowiedziałam na co on się uśmiechnął.
- Cieszę się - odpowiedział.Siedziałam tam jeszcze godzinę. Wreszcie mogłam opuścić gabinet. No nie powiem, humor chociaż troszeczkę był lepszy niż przed wizytą. Pojechałam od razu z tatą do szkoły żeby złożyć papiery. Nie sądziłam, że tu wrócę. Tata poczekał na mnie w samochodzie a ja poszłam to załatwić. Dopiero przed wejściem skapłam się, że przecież nie mam makijażu ani nic. Ale dobra nie ważne. Weszłam. Trwały lekcje bo żadnych uczniów na korytarzu nie było. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Z salii od historii wyszedł Brajan z Alanem gdy mnie zobaczyli rzucili się na mnie.
- Możecie cię puścić? - spytałam ze śmiechem.
- Steskniliśmy się - odpowiedział Alan.
- No właśnie - przyznał mu rację Brajan - a właściwie co ty tu robisz?
- Będę chodzić z wami do szkoły - powiedziałam na co obydwóch się uśmiechneli.
- Na prawdę? - spytał Alan z zdziwioną miną.
- Tak, dozobaczenia później bo się spieszę - odpowiedziałam i odeszłam od nich.****
- Emmo? Jak miło cię widzieć - powiedział dyrektor - co cię do mnie sprowadza?
- Chciałabym wrócić do szkoły i kontynuować dwa ostatnie lata - odpowiedziałam. Na początku był trochę zdziwiony ale potem się uśmiechnął.
- Dobrze, jest taka możliwość - odpowiedział na co ja się tym razem uśmiechnęłam.Załatwiliśmy to co załatwić mieliśmy i wróciliśmy do domu.
*****
Słuchajcie bardzo chciałam coś zmienić w tej książce. Żeby ona nie była taka nudna. Aktywność spada nie wiem czym to jest spowodowane.Teraz raczej do końca książki będe ciągnąć życie Emmy. Tak jak do tej pory, ale troszkę inaczej. Kocham pa 😍
CZYTASZ
Adult Life
Teen FictionBrakuje mi każdej imprezy, przyjaciół z którymi z niewiadomych względów nie utrzymuje już kontaktu, no po prostu tego wszystkiego. Ale czy wszystko potoczy się tak jak bym tego chciała? Najwyższe notowania #234 w fikcij dla nastolatków 19.12.2017