Okej, wymuliłam ten rozdział dosyć szybko i nawet mi się podoba - mało tu Samifera, ale chciałam w końcu wyprowadzić gdzieś akcję z domem, a więc - tadam!
Miłego czytania ;)Na trawniku przed bogato prezentującym się domem rodzinnym Miltonów nie było wideł; Lucyfer podejrzewał, że tylko dlatego, iż Michał i Rafał nie posiadali żadnych i nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby zdążyć je zakupić. Drzwi otworzył mi najstarszy z ich piątki, po tym, jak musieli dobijać się poprzez emaliowany dzwonek przez jakieś pięć minut.
Michał nie zaprzątał sobie głowy przywitaniem, zamiast tego otworzył drzwi na oścież i z uniesioną brwią zamknął je, gdy wszyscy byli już w środku.
- Rafał, przyjechali! - zawołał w stronę schodów na piętro. Lucyfer zmrużył oczy do postaci wąskich szparek. Obaj jego starsi bracia dobrze wiedzieli, że przyjechali i to już parę minut wcześniej, ale najwyraźniej chcieli ich zdenerwować, każąc im czekać na zewnątrz w pluskającym deszczu. Zdjęli przemoczone kurtki i buty, zostawiając je na odpowiednich miejscach w holu, a następnie Michał zaprowadził ich do salonu, udając wielkiego pana domu, chociaż wszyscy trzej doskonale wiedzieli, gdzie mają iść.
Kiedy Rafał "łaskawie zniósł swoje dupsko na dół", jak określił to pod nosem Gabriel, akurat sadowili się na kanapie i fotelach. Uwadze Lucyfera nie umknęło, iż Michał nie zaproponował im kawy, ale gdyby to zrobił, byłoby to naprawdę dziwne i niepokojące, więc może lepiej, że postanowił nadal być chamem.
- Więc? - zapytał nonszalancko Michał, zakładając nogę za nogę i kładąc obie ręce na podłokietnikach dużego, skórzanego fotela. Lucyfer przewrócił oczami.
- Czy ty tylko udajesz, czy naprawdę jesteś takim idiotą? - mruknął z westchnieniem, po czym zaczął wybijać palcem niesłyszalny rytm na swoim kolanie.
Michał zacisnął usta w wąską kreskę. - Ty jesteś tutaj najlepszym aktorem, sztuka udawania jest twoją specjalnością.
Lucyfer wyprostował się gwałtownie i spojrzał na bruneta płonącymi wściekłością oczami, ale wtedy Gabriel uniósł ręce i odezwał się: - Nie jesteśmy tutaj po to, żeby się obrażać. Wyrośliśmy z tego jakieś dziesięć lat temu, nie pamiętacie?
Starszy blondyn wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem, ale nie odezwał się już, mierząc Michała wzrokiem równie ostrym, co ton Gabriela. Miodowowłosy przyłożył dłoń do czoła i dopiero po dłuższej chwili odsunął ją, ukazując swoje uspokojone oblicze.
- Dobrze wiecie, po co przyjechaliśmy - oświadczył, a kiedy zobaczył, jak Rafał otwiera usta, żeby coś powiedzieć, szybko dodał: - Musimy się dogadać w sprawie tego domu. Najpierw wyrzuciliście Lucyfera, potem Castiela i jeśli macie w planach wyrzucenie mnie, to z góry odradzam, bo się wam to nie uda.
Michał parsknął śmiechem. - Pomału do wszystkiego dojdziemy. Nie zostawimy wam domu, co to to nie. Nawet jeśli ojciec wolał, żebyście to wy go mieli, to i tak nie macie dowodu.
- Nie zostawił testamentu, oj jak nam przykro - dodał kpiąco Rafał, przyglądając się swoim paznokciom. Lucyfer ledwie powstrzymał się od zazgrzytania zębami i kiedy chciał warknąć na starszego brata, siedzący obok niego Castiel niemal podskoczył na swoim miejscu.
- Zostawił i wszyscy dobrze to wiemy, ale zupełnie przypadkowo jakaś zaraza wrzuciła go do śmieci razem z resztą jego rzeczy! - zawołał, emanując furią i czerwieniąc się ze złości; Lucyfer złapał go silnie za ramię i zatrzymał w miejscu w obawie, że młody będzie w stanie rzucić się przez drogi hebanowy stół na któregoś z ich najstarszych braci. Rafał tylko prychnął.
CZYTASZ
Chłopak z gitarą || Samifer
FanfictionDrewno jest delikatne i pięknie brzmi, wiesz? Jeśli wiesz, co zagrać, jak zagrać, możesz tchnąć w nie życie. Możesz opowiedzieć własną historię, przenieść wszystkie swoje emocje i przeżycia, zrzucić z siebie ciężar... To cudowne uczucie.