•4•

251 7 0
                                    


Podczas drogi do domu dużo rozmawialiśmy i się śmieliśmy. Jednym słowem dobrze się bawiłam. Jesteśmy właśnie przed moim domem i już do niego wchodzimy.

Ja: jestem! - krzyczę na cały dom,żeby moja rodzicielka mnie słyszała

Mama: okej,nie jesteś głodna? - przyszła do pomieszczenia,w którym byliśmy - Oo dzień dobry... Max,dobrze pamiętam?

Max: dzień dobry,tak to ja - Max

Mama: co ty tu robisz? Nie mieszkałeś czasem w Polsce?

Max: tak,mieszkałem,ale na wakacje przyjechałem tutaj. Przypadkowo spotkałem Tilly. Bardzo się zmieniła,jednak na lepsze oczywiście. Z trudem ją poznałem,chociaż nie powiem,było to dosyć ciężkie - uśmiechnął się do mnie.

Ja: dobra,mamo my idziemy na górę do mojego pokoju

Mama: okej,a nie chcecie nic do jedzenia? - zapytała z troską.

Ja: nie dziękuje - poszliśmy na górę

Kiedy weszliśmy do mojego królestwa chłopak mega się zdziwił

Max: zawsze jak do ciebie przychodziłem,to miałaś różowy dziecięcy pokój,a teraz... Wow!

Ja: może dlatego,że wtedy byłam dzieckiem? - zaśmiałam się

Max: a wiesz,możliwe - rownież się zaśmiał.

Była dłuższa chwilą ciszy,jednak ja ją przerwałam śmiechem,gdyż Max skoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać.  Po paru minutach śmiania się do pokoju wparował Leondre. Max natychmiast ode mnie odszedł i jak gdyby nigdy nic usiadł spokojnie obok mnie

Leo: co tu się?! Max? To ty? - zapytał dziwnie

Max: tak,to ja. Cieszę się,że jeszcze woda sodowa nie uderzyła ci do głowy i pamiętasz moje imię

Leo: przestań mnie denerwować. Nie mam humoru na dogryzanie ci po tobie

Max: oo a tak się składa,że ja z miłą chęcią ci podgryzam  - uśmiechnął się sztucznie

Ja: przestańcie! Nie możecie się pogodzić i zaprzyjaźnić?

Oboje zaczęli się śmiać w niebogłosy i patrzyli się na mnie jak na idiotkę.

Max: zwariowałaś?! Ja? Z nim? - prychnął

Ja: nawet nie wiecie jak mi na tym zależy

Leo: przykro mi siora,ale ja się z nim nie zamierzam zakumplować.

Ja: ale dlaczego? Co wam szkodzi?

Max: nie mam ochoty nawet na niego patrzeć,a ty karzesz się z nim zaprzyjaźnić? Serio Tilly?

Leo: dobrze wiesz jakie są po między nami relacje,dlatego nie powinnaś na nas naciskać

Ja: że ja na was niby naciskam? - prychnęłam - po prostu zależy mi na tym,żebyście się polubili

Leo: No to odpuść,bo nic z tego nie będzie. Przykro mi

Max: tym razem się z nim zgadzam. Jedyna rzecz,jaką powiedział mądrze

Leo: przestań!

Ja: stop! Leo wyjdź stąd - nadal stał w drzwiach

Max: nie słyszałeś?! - mój brat wyszedł z pomieszczenia

Ja: co ci odbiło?! Pierwszy raz po takim długim czasie się widzimy,a ty robisz awanturę z Leo. Zachowujecie się jak małe dzieci. Żałosne. Masz 16 lat! Leo 17 a zachowuje się dokładnie jak ty.

Max: przepraszam Tilly,ale ja na prawdę nie potrafię inaczej go traktować. Po prostu nie lubię twojego brata

Ja: ale jesteś moim przyjacielem. Musisz go polubić

Max: mieszkam w Polsce,ty w Port Talbolk. Czy to wszystko ma sens?

Przez chwile zastanawiałam się co on w ogóle do mnie powiedział. Nie byłam do końca pewno tego,co myślałam.

Ja: o czym ty mówisz? - powiedziałam przełykając ślinę ze zdenerwowania

Max: takie znajomości na odległość dla mnie nie mają sensu. Szansa na przetrwanie tego wszystkiego jest jedna na milion. To nie ma sensu Tilly. Przepraszam - powiedział to,przytulił mnie i tak po prostu wyszedł. Tak,wyszedł. Jak gdyby nigdy nic. Odszedł ode mnie ...

Być może widzę go teraz ostatni raz. Chce mi się płakać. Mało powiedziane,bym się utopiła w łzach. Tak bardzo go lubiłam... Znamy się od podstawówki,a on teraz tak nagle mówi,że to wszystko nie ma sensu?
Usiadłam na łóżko,schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać. Ściany w moim domu są cienkie, dlatego nawet kiedy się poruszę na łóżku,osoba w pokoju obok to usłyszy. Do mojego pokoju wszedł Leo

Leo: Jezu Tilly co ci się stało?! - przysiadł się do mnie i przytulił

Ja: No bo... Max powiedział,że to wszystko nie ma sensu. Co oznacza,że moja i jego przyjaźń właśnie dobiegła końca - powiedziałam jeszcze bardziej płacząc. Nie mogłam pogodzić się z tà myślą.

Leo: widzisz,ja ci mówiłem,że to się dobrze nie skończy. On jest dziwny. Taki... za bardzo pewny siebie. Nie można jemu było ufać.

Ja: ale ja go znam od podstawówki! Jak mogłam mu nie ufać?! Był moim najbliższym przyjacielem i teraz go nagle straciłam. Na zawsze ...

   -------

724 słów

Siostra rapera / T.D \ /L.D\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz