Rozdział 23

365 32 4
                                    

Jungkook

Westchnąłem.

- Widzimy się za godzinę. Przynajmniej godzinę.- Powiedział dla podkreślenia.

Wywróciłem oczami. Ubrałem buty, sprawdziłem czy mam telefon, po czym wyszedłem. Dzień na całe szczęście był ciepły i słoneczny. Miałem dość przesiadywania w różnego typu knajpkach i restauracjach w deszczowe dni.

Ruszyłem w swoją stałą trasę. Piętnaście minut dzieliło mnie od parku. Czasami udawało mi się pokonywać nieco szybciej. Gdy już tam dotarłem, usiadłem na tej samej ławce, co zawsze. Miałem stąd widok na dużą część parku. Spędzałem na niej co najmniej cztery godziny tygodniowo. Gdyby Namjoon się o tym dowiedział, chyba by mnie zatłukł. Zaśmiałem się cicho pod nosem.

Mniej więcej po pięciu minutach siedzenia, kiedy to już dwie kaczki zdążyły się pokłócić o jaką dziewczyną, poczułem wibracje telefonu.

Hej, kiedy przyjedziesz nas odwiedzić? Może jakiś wypad w przyszły weekend?

Szybko wystukałem wiadomość.

Ciężko z dojazdem. Brat pracuje. Ale zobaczę co da się zrobić ;)

Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Jimin odpisał w przeciągu kilku sekund.

Jeśli ty do nas nie wpadniesz, to możesz się spodziewać naszego nalotu u ciebie ;p

Uśmiechnąłem się. Miło z ich strony. Po zakończeniu szkoły, rzadko kiedy mieliśmy okazję się widywać. Kilka dni po ukończeniu szkoły ze względów służbowych Namjoon musiał się tutaj przeprowadzić, więc... Mój kontakt z przyjaciółmi był dosyć utrudniony. Całe szczęście, pomimo że minęło półtora roku, oni nadal o mnie pamiętają.

Schowałem telefon do kieszeni, po czym wróciłem do oglądania przyrody. Podobał mi się ten spokój, który tu panował z rana. Popołudniu przychodziła tu cała rzesza matek z dziećmi. Miejsce nie do użytku dla normalnych osób. Dlatego jeśli już tu siedzieć, to tylko z rana. Było mi to bardzo na rękę. Brat zawsze wysyłał mnie na spacery z rana, podczas gdy cała reszta wybierała się do szkół i pracy. Miałem ten skwer praktycznie tylko dla siebie.

Wyprostowałem się z zdziwiony, gdy koło mnie usiadła jakaś kobieta. Nie wiedziałem jak się zachować. Dyskretnie się jej przyjrzałem. Byłą w moim wieku lub młodsza. Miała długie czarne włosy, a jej ciemnoniebieskie oczy spoglądały na mnie z uwagą.

- Co tu robisz?

Jej pytanie było równie zaskakujące jak jej obecność.

- Słucham?

- Widzę cię codziennie jak idę do pracy. Zawsze tylko siedzisz i obserwujesz park. Co tu robisz?

- Oszukuje brata.- Zaśmiałem się.

Jej wzrok wyrażał szczere zainteresowanie.

- Brat co rano wysyła mnie na ponad godzinny spacer. A ja wychodzę i siedzę tutaj. Prawdziwego spaceru mam najwyżej półgodziny.

- Dlaczego co rano każde ci spacerować?- Spytała zaciekawiona.

- Tajemnica.- Puściłem jej oczko.

Chyba ją zaciekawiłem, bo na jej twarzy pojawił się ciekawy wyraz konsternacji. Nagle jej wzrok padł na zegarek na ręce. Jej oczy wytrzeszczyły się.

- Kurczę, zaraz się spóźnię. Cześć!- Pożegnała się wstają z ławki i truchtając w stronę centrum.

Po chwili zostałem sam. Jaka dziwna sytuacja, stwierdziłem. Zaśmiałem się cicho po nosem, po czym wstałem. Chyba mogę już wracać do domu. W końcu sam muszę się jeszcze wyszykować do pracy.

Zapach pomarańczy » YoonKook «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz